Hej! Na #mtbxcpl piszę o kolarstwie dzięki TOBIE!
Wspieraj mnie, żebym mógł dalej być blisko kolarstwa, robić relacje z zawodów, pisać i zarażać pasją.
Paula Budzyńska swoją przygodę ze ściganiem się w kategorii elita rozpoczęła rok temu właśnie na przełajach. Nic więc dziwnego, że pojawiła się na starcie szóstej edycji Owocowego Przełaju. Pełne wyniki z zawodów dostępne są tu, relacja wideo tu. A teraz czas na komentarz postartowy.
Podobnie jak w zeszłym roku, w tym również biorę udział w kilku wyścigach przełajowych w ramach mojego przygotowania do następnego sezonu MTB i oczywiście nie mogło mnie zabraknąć na Owocowym Przełaju, gdzie w zeszłym roku zaliczyłam swój debiut w tej dyscyplinie i z licencją elity.
O Owocowym już zostało napisanych wiele pozytywnych słów i pod każdym się podpisuję – świetna trasa pod względem techniki i klimatu, super atmosfera (DJ, lokalne przysmaki) i bardzo dobra organizacja, co dla mnie jako zawodniczki jest osobiście bardzo ważne.
W tym roku warunki odmienne od zeszłorocznych o 180 stopni – nie powiem, zima mnie tym razem zaskoczyła. Według prognozy miało być ok -2 stopni i śnieg, ale na podstawie poprzednich dni i tego, że jeszcze na dzień przed trasa była twarda i bez śniegu, dobrałam opony, które w dniu wyścigu były bardzo nietrafionym wyborem.
W ogóle w tym dniu poszło u mnie wszystko na opak, jak nigdy, ale o dziwo, ani trochę nie wpłynęło to na mój dobry nastrój – na wszystko znajdowałam odpowiedzi i chciałam pojechać jak najlepiej w takich warunkach, jakie miałam.
A z warunkami śniezno-lodowymi się akurat W OGÓLE nie lubię i najsłabiej poszły mi w zeszłym roku właśnie takie starty przełajowe (2x Władysławowo i Włoszakowice – jak widzicie, niezmiennie je pamiętam :D ) – jednak kolejny wyścig, kolejna szansa!
Skończyłam na 18. miejscu z -1 okrążeniem, więc jazda w takich warunkach to nadal ‘nie moja bajka’, ale nawet przez myśl mi nie przeszło, żeby nie jechać, bo w końcu tak się buduje postęp – kiedy trenujemy właśnie coś, co nam NIE idzie. Jestem świadoma przyczyn takiego, a nie innego wyniku i miejscami na pewno będę się przejmować, jak będę w sezonie – teraz dałam z siebie 100% i do ostatniej chwili walczyłam o jak najlepszą lokatę – jeszcze na ostatnim okrążeniu wyprzedziłam dwie zawodniczki. Były fragmenty, które na pewno muszę duuużo trenować, ale były też takie, które szły płynnie i ogólnie po prostu… świetnie się bawiłam! Doping kibiców i znajomych, szczególnie mojego Cyklo Kwidzyn, jak zwykle dodawał mocy i dziękuję Wam za to! ?
Owocowy Przełaj to wyścig, który się pamięta i na pewno wracam tam za rok. Na tę chwilę kolejne przełaje to dla mnie wyścigi we Władysławowie 10 i 11. grudnia. Do zobaczenia!
COMMENTS