Karolina Poroś (Mitutoyo AZS Wratislavia): „jestem pełna dumy”| Młodzieżowe Mistrzostwa Europy, Capriasca, Szwajcaria

HomeSportKomentarze

Karolina Poroś (Mitutoyo AZS Wratislavia): „jestem pełna dumy”| Młodzieżowe Mistrzostwa Europy, Capriasca, Szwajcaria

Hej! #mtbxcpl jest na Google News - kliknij tu i bądź na bieżąco z tym, co słychać w kolarstwie!


REKLAMA


Karolina Poroś, tak jak kilkanaście innych polskich zawodników i zawodniczek w kategoriach Młodzi(czka) i Junior(ka) Młodszy wybrali się do Szwajcarii na Młodzieżowe Mistrzostwa Europy. W ramach 18 osobowej ekipy uformowane zostały dwie drużyny Reprezentacji polski oraz cztery kolejne drużynowe. Szczegółowy skład i zasady rywalizacji opisane były w zapowiedzi.


Pierwszym startem Karoliny była jazda indywidualna na czas, gdzie sumowany był czas zespołu. Razem z Antonim Mrowińskim oraz Maksymilianem Matyasikiem zajęli 10. miejsce tracąc tylko 6 sekund do podium (pełne wyniki). Z kolei w sztafecie z czasem 53 minut i 37 sekund zajęli 19. miejsce tracąc do podium niespełna trzy minuty (pełne wyniki).

Ostatnim startem, już indywidualnym, był wyścig cross country, w którym zajęła 15. miejsce ze stratą czterech minut (pełne wyniki).

Rywalizacji nie ułatwiał upał. Warto też dodać, że zawody odbywały się na wysokości ponad 500 metrów nad poziomem morza.

Dariusz Poroś:

To był pierwszy start Karoliny poza granicami Polski. Duża międzynarodowa stawka troszkę ją przerażała. Z trasą nie miała żadnych problemów, a tu był największy strach. Trudność była większa niż na większości tras Pucharu Polski elity. Wyścig XCO w którym miała największe doświadczenie rozgrywany był na końcu, po jeździe indywidualnej na czas i sztafecie. Wkradło się już zmęczenie wcześniejszymi startami, upałem i wysokością. Jako trener jestem bardzo zadowolony ze wszystkich startów, jako ojciec niesamowicie dumny. Jedynie w czasówce but wyskoczył z pedałów i kilka sekund uciekło. Myślimy już o kolejnych startach, jak chociażby Harrachov.

Karolina Poroś:

Cały czas spędzony we Włoszech i Szwajcarii na pewno nie został zmarnowany. Na miejscu wspierali mnie znajomi z Kamyka i tata, a na duchu próbowali podtrzymać także zawodnicy i dorośli z WKK. Wyjazd należy do jednych z najbardziej ekscytujących. Przyjemna atmosfera zarówno wśród Kamykowych przyjaciół, jak i na miejscu startu, zupełnie odmienna niż na polskich wyścigach sprawiły, że podeszłam do tego startu, w miarę możliwości, na „luzie”. To dzisiaj właśnie nadszedł czas na ten główny wyścig w formule XCO, pierwszy raz poza granicami Polski. Stojąc w boksie sięgnęłam po bidon i zostałam ugryziona przez osę, która siedziała na dziubku. Niecałe 5 minut do startu, a ja czekam na gwizdek z obawą, że mogę być uczulona. Ruszam na trasę początkowo zblokowana przez kilka dziewczyn, zaczynam odrabiać i nagle zawodniczka przede mną leci przez kierownice, to było niespodziewane – musiałam zsiąść z roweru i przebiec kawałek. Później na podjeździe kolejne korki i znowu zsiadam z roweru. Po tych doznaniach reszta jazdy polegała na walce o każdą lokatę. Wywalczone 15. miejsce nie jest czymś o czym marzyłam, ale patrząc na okoliczności jestem naprawdę podekscytowana i pełna dumy dla samej siebie.


Hej! Na #mtbxcpl piszę o kolarstwie także dzięki Tobie! Spodobał Ci się przeczytany tekst? Wspieraj mnie, żebym mógł dalej być blisko kolarstwa, robić relacje z zawodów, pisać i dzielić się pasją.


Wspieraj Autora na Patronite

Postaw mi kawę na buycoffee.to

REKLAMA

COMMENTS

DISQUS: 0