Hej! Na #mtbxcpl piszę o kolarstwie dzięki TOBIE!
Wspieraj mnie, żebym mógł dalej być blisko kolarstwa, robić relacje z zawodów, pisać i zarażać pasją.
Przy poprzedniej relacji dla mtbxcpl uznałam że do Warsaw Cup muszę znaleźć „to coś”. Wyścig już za mną, wynik taki sam jak podczas wyścigu w Jabłonnie… A jednak uważam że się udało! Znalazłam.
Podobnie jak ostatnio wygrałam start i przez 1,5 rundy jechałam jako pierwsza. Tym razem jednak nie wiązało się to z takim bólem, bez problemu znalazłam swój rytm. Byłam w stanie jechać równo i mocno.
Na drugiej rundzie wyprzedziła mnie Ola. Wiedziałam, że jest mocniejsza. Ostatnio specyfika trasy pozwoliła mi chwilę dłużej pojechać tuż za nią. Tym razem Ola nie pozostawiła złudzeń i odjechała.
Wyścig miał być dużo dłuższy, więc skupiłam się na sobie. Do pokonania było jeszcze 5 rund w 30°C. Dużo. Jechałam swoje dość równo i spokojnie. Byłam pewna swojej dyspozycji.
Myślę, że to było „to coś”. Pewność i luz na głowie. Ostatnie tygodnie sporą część moich sił zabierała uczelnia, ale w zeszły wtorek napisałam ostatni egzamin w sesji i mogę spokojnie jeździć na rowerze.
Tej pewności siebie starczyło mi na tyle by w końcu założyć swój fanpage. Serdecznie zapraszam do śledzenia mnie w moich social mediach.
Obiecuję pisać zarówno o tych dobrych startach, jak i o tych, na których czegoś zabrakło.
COMMENTS