Hej! Na #mtbxcpl piszę o kolarstwie dzięki TOBIE!
Wspieraj mnie, żebym mógł dalej być blisko kolarstwa, robić relacje z zawodów, pisać i zarażać pasją.
To, że w klasyfikacji generalnej już nic się raczej nie mogło wydarzyć nie przeszkodziło najsilniejszym ekipom w walce o podium na siódmym, finałowym etapie ABSA Cape Epic. Długie podium zajęły ekipy, które na triumf w generalce liczyć nie mogły.
Także mimo waleczności różnych ekip, zwycięzca mógł w tym roku tylko jeden. I na to zapowiadało się już od kilku dni. W tym roku Topeak Ergon w składzie Krystian Hynek i Robert Mennen nie mieli sobie równych. Patrząc jednak na generalkę i fakt, że to było ponad 30 godzin rywalizacji w sumie, to top 5 ekip pokazało nad wyraz wyrównany poziom.
Wśród kobiet od kilku dni duet Kleinhans/Langvad czyli RECM2 budowały przewagę konsekwentnie, by przypieczętować to także zwycięstwem w ostatnim, siódmym etapie.
W przeciwieństwie do w miarę równego poziomu u Panów, w damskich dwójkach liczyły się tylko dwa duety. Mimo to w ostatecznym rozrachunku blisko 40 minut przewagi nad Suss/Bigham nie zostawiło żadnych złudzeń. Kolejna dwójka, Stenerhag/Ralph zanotowały ponad 2 i pół godziny starty.
Polska ekipa Mirosław/Piecuch walczyła dzielnie do samego końca. Niewiele zabrakło by być w top 50 open. Koniec końców 42 miejsce w kategorii i 53 open to też jest bardzo dobry wynik.
A Natalia Łoboda jest jak Jose Antonio Hermida, którego partner też nie mógł kontynuować rywalizacji. Jedzie indywidualnie:
[fb_embed_post href=”https://www.facebook.com/RowerowiFanatycy/posts/527182710732757?stream_ref=10/” width=”550″/]
COMMENTS