Hej! Na #mtbxcpl piszę o kolarstwie dzięki TOBIE!
Wspieraj mnie, żebym mógł dalej być blisko kolarstwa, robić relacje z zawodów, pisać i zarażać pasją.
15 maja 2021 w Złotoryi zainaugurowany został cykl Bike Maraton, w ramach którego na dystansie Giga rozegrany został także Puchar Polski w maratonie MTB. Tego dnia najszybsi byli Czech Filip Adel (Superior Velsbike) oraz Zuzanna Krzystała (RK Aluminium Doors). Michał Glanz (Spica Solutions) po blisko czterech godzinach rywalizacji zameldował się na mecie na piątym miejscu ze stratą niespełna ośmiu minut do zwycięzcy.
Poniżej komentarz postartowy Michała:
Patrząc na listę startową i profil trasy wiadomo było, że czeka nas kawał dobrego ścigania. Na starcie zameldowała się cała polska czołówka oprócz zawodników startujących w Pucharze Świata w NMNM. Była też mocna reprezentacja Czechów. Organizator przygotował trasę, która miała 77km i 1800m w pionie (okazało się, że było prawie 2500m). Te cyfry plus dość trudne, błotniste, warunki spowodowały, że wyszło prawie 4h ściągania. To dość dużo jak na polskie warunki, ale myślę że to krok w dobrą stronę. Sama trasa była bardzo interwałowa, cała masa krótkich sztywnych podjazdów przeplatanych ciekawymi i miejscami trudniejszymi zjazdami. Bardzo przypadła mi do gustu i nawet dla samego faktu jej przejechania warto było jechać tu przez pół Polski!
Start nastąpił punktualnie o 10:00 i od razu mieliśmy do pokonania kilkuminutowy podjazd, który kończył się zwężeniem i wjazdem na single. To właśnie ten fragment, z perspektywy całego wyścigu, był najgorszy w moim wykonaniu. Mimo, dość solidnej rozgrzewki nie byłem w stanie wejść na swoje pełne obroty od startu i na szczycie góry zameldowałem się w okolicach 20. miejsca. Było to o tyle kluczowe, że za podjazdem czekały nas dość długi fragment singli na których praktycznie nie dało się wyprzedzać. W ten właśnie sposób zaprzepaściłem swoje szanse na zabranie się do pierwszej grupy. Już na tym etapie uformowała się czteroosobowa „ucieczka” która dojechała do mety. Następny fragment wyścigu to w moim wykonaniu bardzo mocna jazda i stopniowe odrabianie start. Kosztowało mnie to sporo sił, gdyż większość zawodników z którymi jechałem miała swoich kolegów z drużyn z przodu, więc ciężar ciągnięcia na równych odcinkach spoczywał głównie na moich barkach. Jednak mocna równa jazda zaowocowała coraz to większą liczbą wyprzedzonych zawodników. Nie ukrywam, że była to dla mnie duża nowość, że jestem w stanie jechać tempem, a czasem nawet urywać z koła kolarzy, którzy jeszcze w zeszłym roku byli w zupełnie innej lidze.
W okolicach połowy wyścigu znalazłem się w 4. osobowej grupie z dwoma kolarzami JBG2 i jednym Czechem. Jechaliśmy równym mocny tempem, a u mnie pojawiły się pierwsze myśli, że to może być naprawdę dobry wyścig, który skończę w premiowanym top 8. Przed imprezą, patrząc na listę startową, brałbym taki wynik w ciemno. Szybko okazało się, że wynik może być jeszcze lepszy. Chłopaki z JBG2 mogą mówić o sporym pechu, bo chyba ponad połowa drużyny miała jakieś defekty na trasie. W ten sposób na około godzinę do mety zostałem sam z Czechem. Początkowo próbowałem mocniej zaciągać na podjazdach żeby go zgubić, ale zyskiwałem tylko kilka metrów i na równiejszych odcinakach szybko spawał różnice. Stwierdziłem, że najlepszą opcją będzie współpraca aż do mety. Podświadomie czułem oddech goniących nas zawodników JBG2 na plecach. Na około 30 min do mety wjechaliśmy na, chyba, najtrudniejsza sekcję na całej trasie składającą się z sztywnego podjazdu a potem dwóch dość trudnych zjazdów z dużą ilością kamieni. Na podjedzie zyskałem kilka metrów przewagi, a następnie na zjazdach znacznie ją powiększyłem. Jest to dla mnie zupełna nowość, zawsze zjazdy były dla mnie olbrzymią piętą achillesową. Tutaj kluczowe znaczenie miał fakt, iż miałem możliwość spędzenia ostatnio 10 dni w Górach Sowich gdzie głównie pracowałem nad techniką jazdy w terenie. Uzyskaną w ten sposób przewagę udało mi się dowiedź już do mety, chociaż ostatnie 20 minut jazdy były dla mnie bardzo ciężkie. Dał się we znaki dystans i brak picia na ostatnich kilometrach. Jednak obsługa na bufecie przy takim dystansie jest niezbędna…
Rywalizację skończyłem na 5. miejscu w open i jako 3 z Polaków. Jest to dla mnie rewelacyjny wynik i jeszcze większa motywacja do dalszej pracy. Można sobie gdybać co by było jakbym lepiej pojechał start i zabrał się z pierwszą grupą, ale 5 miejsce to było max na co mnie tego dnia było stać!
Słowa uznania dla organizatora za trasę, jej oznaczenie i całą imprezę. Jedyna rzecz, która mi się nie podobała to fakt iż ostatnie 20km musiałem non stop wyprzedzać ludzi innych dystansów. Było to czasem dość niebezpieczne, bo poruszałem się zupełnie innymi prędkościami. Na szczęście obyło się bez żadnych wypadków, tutaj wielkie podziękowania dla wszystkich zawodników za to, że zawsze puszczali mnie, często nawet kosztem zatrzymania się i jeszcze często dopingowali do walki o zwycięstwo. Dzięki!! Mam świadomość, że ciężko zupełnie wyeliminować to zjawisko, ale może w przyszłości uda się chociaż je trochę ograniczyć.
Za tydzień widzimy się na Pucharze Polski MTB XCO w Białymstoku, potem czekają mnie Akademickie Mistrzostwa Polski. W czerwcu natomiast szykuje się klika startów za granicą, ale tutaj może jeszcze do końca nie będę odkrywał wszystkich kart :)
Na koniec chciałbym podziękować mojemu teamowi Spica Solutions. Jest to nowa drużyna na polskiej scenie, ale mam nadzieję, że jeszcze nie raz pokażemy się z dobrej strony. No i oczywiście wielkie dzięki dla mojego Trenera Rafała Góraka z TTS.COACH. Zrobiliśmy naprawdę gigantyczny postęp względem zeszłego roku, kto wie co będzie w 2022! Trenuję dopiero czwarty sezon, wiec mam cichą nadzieję, że mój organizm dopiero się rozkręca.
Dzięki, że dotrwaliście do końca!
Zapraszam również do śledzenie moich social-mediow: youtube / strava / instagram
COMMENTS