Hej! Na #mtbxcpl piszę o kolarstwie dzięki TOBIE!
Wspieraj mnie, żebym mógł dalej być blisko kolarstwa, robić relacje z zawodów, pisać i zarażać pasją.
Dzień II zaczął się trochę pochmurnym niebem i lekkim deszczem, który budził już mieszane uczucia co do dzisiejszej rywalizacji, bo tereny te słyną z błotnych potoków i brodzenia po ośki w kałużach lub błotnych rynienkach z kamieniami. A co tam myślę! Takie są uroki etapówki i walka z naturą nabiera tu prawdziwego znaczenia, bowiem człowiek ściera się nie tylko z zawodnikami. Walczyłem dziś z całych sił! Zresztą jak zawsze mam podejście, by zachować spokój w głowie i starać się trzymać swoje tempo, przechodząc co jakiś czas w tryb Sport Pro, po kolejnym wypitym żelu ;)
Dzisiejsze 51 km i 1900 m przewyższeń zmęczyło nogi i wyjechanie niektórych podjazdów kosztowało mnie wiele bólu, ale przecież potem jest zjazd i można lekko się rozluźnić. Taka była pierwsza myśl, lecz zjazdy pełne kamieni, mokre i wymagające zdolności czytania terenu i wybierania właściwiej ścieżki, męczyły chyba jeszcze bardziej. Wiem jedno, rywalizacja w górach jest piękna i widoki które mieliśmy na prawie 1200 m n.p.m były nagrodą za popełniony wysiłek!
Miałem też przyjemność jechać wraz z innym zawodnikiem na pozostałych 10 km do mety. Z zawodnikiem, który pobudził do współpracy i zakończyliśmy wspólnie ten etap! Lubię ten sport za takie właśnie momenty, kiedy na długim podjeździe przychodzi czas na rozmowy i wspólne dzielenie refleksji o wypoconych kilometrach na rowerze.
Wielka piona dla organizatora za bufety pełne dobrego izo i żelków energetycznych dla tych, którzy je pogubili lub mogli wziąć za mało ;)
Na mecie grochówka i chleb ze smalcem! Ha! Czego chcieć więcej! Jestem fanem smalczyku i muszę przyznać że ten był bardzo dobry!
Jutro będzie jeszcze ciekawiej! Czekamy na więcej! Rrrr!
COMMENTS