Hej! Na #mtbxcpl piszę o kolarstwie dzięki TOBIE!
Wspieraj mnie, żebym mógł dalej być blisko kolarstwa, robić relacje z zawodów, pisać i zarażać pasją.
Ostatni etap Costa Blanca Bike Race był mało hiszpański. Po nocnych wielkich ulewach na trasie czekała masa niespodzianek, oblepiająca wszystko glina i asfalt śliski jak lodowisko. Organizatorzy rozważali nawet odwołanie lub modyfikację dzisiejszego etapu. Dość krótka 40-kilometrowa trasa wyznaczona była prawie samymi singlami. Do pokonania było 1600 metrów, więc długie podjazdy szybko porozrywały grupę. Piotr i Mateusz z dnia na dzień coraz bardziej się rozkręcają, dziś od początku zabrali się z czołówką i trzymali się na 5. miejscu. Do czasu, gdy zawodnik ze Scotta i zaraz potem jadący tuż za nim Piotr nie najechali na jakiś trefny kamień. Był więc przystanek i walka żeby przebić się z szydełkiem przez warstwę gliny na oponie, a następnie zmiana koła na bufecie.
Mario i Mariusz dojechali do chłopaków na około 5 kilometrów do mety.
Najgorzej dziś było na teoretycznie najłatwiejszych odcinkach. Asfaltowe zjazdy okazały się wyjątkowo niebezpieczne. Jeden z zakrętów pokonał Mateusza Nieborasa wyrzucając go na krzaki 3 metry poniżej drogi. Jadący razem z kolegą Mario i Piotr z zimną krwią szybko rozdzielili zadania. Piotr bez wahania zszedł na pomoc. Było dużo szczęścia, skończyło się na siniakach i wspinaczce po kamiennym murku z powrotem na trasę. Takie dożynki na koniec rozpoczynającej sezon etapówki. Szkoda, bo szło dziś bardzo mocno.
Mimo przygód prawdopodobnie udało się utrzymać pozycje w klasyfikacji generalnej.
COMMENTS