Specialized Diverge

Gravel. Wcześniej był góral, trekking, przełaj, szosa i wreszcie powiedzmy że rower miejski, od którego gdzieś tam wszystko się dawno temu zaczęło. Diverse pojawił się w ofercie Specialized już w 2015 roku, czyli w zasadzie kiedy w Polsce o „żwirówkach” jeszcze się nie mówiło, bo większość odmieniała przez wszystkie przypadki hasło „fatbike”. Z kolei w tym sezonie gravel uderzył ze zdwojoną mocą, bo praktycznie większość producentów poszerzyła swoją ofertę o ten rower. Co to jest ten cały gravel? W sumie to już nie szosa, ale jeszcze nie przełaj. W przypadku Diverge to komfortowa geometria, do tego zauważalnie szersze opony z lekkim bieżnikiem – 32 mm oraz coś dość charakterystycznego dla Speca – wkładki Zertz w przednim i tylnym widelcu oraz sztycy. Wszystko po to, żeby przyjemności z jazdy było jeszcze więcej.

Miałem okazję kilkukrotnie przejechać się na tym rowerze. Pominę tu wszelkie kwestie sprzętowe i podobne, bo akurat padło na najwyższy model Pro. Ale nie osprzęt w tym rowerze chodzi. Wszystko sprowadza się do tego, że zachęca do przełamywania rutyny. Niejednokrotnie zawracałem, żeby z głównej drogi odbić w jakąś boczną uliczkę czy ścieżkę. Nie przeszłoby mi to nawet przez myśl, gdybym jechał na tradycyjnej szosie. Tu nie było żadnego problemu, a raczej dodatkowa przyjemność z odkrywania tras, po których do tej pory nie jeździłem mimo, że były na wyciągnięcie ręki.

Diverge to rower dla ludzi, którzy nie lubią być zamykani w schematy i stereotypy. To że kupujesz rower wcale nie znaczy, że musisz zbierać KOMy i liczyć waty. Na rowerze szosowym można po prostu jeździć. Wybierając się na wyprawę w nieznane nie musisz spędzać godzin na planowaniu trasy tak, by polecieć tylko gładkim asfaltem. Gravel pozwala Ci machnąć ręką na mapę i wytyczanie śladu. Bierzesz rower i jedziesz, nie ważne czy szosa czy nie.

Zakres cenowy Specialized Diverge to 4 299 – 22 999 PLN. Pełna oferta i specyfikacja tu.