Inny niż wszystkie – przełajowy Puchar Świata w hiszpańskim Benidormie | OPINIAfot. Marcin Nowicki / PEGO.CC

HomeSportWyniki

Inny niż wszystkie – przełajowy Puchar Świata w hiszpańskim Benidormie | OPINIA

Hej! #mtbxcpl jest na Google News - kliknij tu i bądź na bieżąco z tym, co słychać w kolarstwie!


REKLAMA


Po raz drugi z rzędu w drugiej połowie stycznia w hiszpańskim Benidormie rozegrana została przedostatnia runda przełajowego Pucharu Świata. Jeszcze przed rozpoczęciem wydarzenia wiadomym było, że będzie to jeszcze większy sukces frekwencyjny niż rok wcześniej. Bardzo mocna obsada wyścigów we wszystkich kategoriach, od Juniorki do Elity mężczyzn, z „wielką trójką” na czele, a do tego najważniejsze, sprzedanych kilkanaście tysięcy biletów wstępu. Czy to mogło się nie udać? Cóż, na tej pięknej tafli są co najmniej dwie rysy.


Zacznijmy od genezy. Dlaczego akurat Benidorm? Od kilku lat w czołówce przełajowej stawki oglądamy radzącego sobie coraz lepiej Hiszpana, Felipe Orts’a, któremu tak naprawdę zawdzięczamy mocniejsze zainteresowanie się cyclocrossem na Półwyspie Iberyjskim. Orts pochodzi z małego miasteczka Villajoyosa ulokowanego bezpośrednio nad samym Morzem Śródziemnego, skąd do większego miasta w linii prostej jest ledwie 10 km. A tym miastem jest właśnie Benidorm. Nic więc dziwnego, że w tym miejscu najpierw odbywały się lokalne zawody, później wpisane do kalendarza UCI i wreszcie Puchar Świata. Podobną historię mamy z Pucharem Świata MTB XCO w rodzinnej miejscowości Henrique Avanciniego, a na naszym lokalnym podwórku chociażby w przypadku Maja Włoszczowska Race w jej rodzinnym mieście, Jeleniej Górze.

Wracając do cyclocrossu. Bezpośrednio po zakończeniu zawodów razem z Roberem Kalandykiem z PEGO.CC oraz Marcinem Nowickim, Piotrem Szymańskim i Krzysztofem Sienkiewiczem wsiedliśmy do busa, żeby udać się w drogę powrotną. Zgodnie stwierdziliśmy, że czegoś tej imprezie brakowało. I szybko udało się dojść do sedna „problemu”.

Nie licząc dwóch rund Pucharu Świata – w Irlandii oraz we Włoszech, to absolutnie wszystkie pozostałe odbywają się w przełajowej mekkce czyli Belgii i Holandii. W niektórych latach także w czeskim Taborze, gdzie w tym roku odbywają się Mistrzostwa Świata. W każdym z tych miejsc wzdłuż trasy gromadzą się podobne, jak nie większe tłumy kibiców. No właśnie, kibiców, bo w Benidormie można było odnieść wrażenie, że byli to widzowie, którzy przyszli obejrzeć widowisko, a nie kibice, którzy przyszli na przełajowe zawody. Kibiców nie brakowało lokalesowi, Felipe Orts’owi – wielu z nich chodziło w czerwonych perukach i z flagami. Wiele osób rozsiadało się wzdłuż trasy, na turystycznych krzesłach i stołkach, były też pikniki na kocykach. Część osób większość czasu spędziła też w kolejkach po jedzenie i picie.



Faktem jest, że praktycznie każdy metr trasy był obstawiony przez widzów, ciężko było się gdziekolwiek dopchać – tym bardziej, że nie miałem akredytacji. Ale jednak brakowało tej atmosfery, która przebija się nawet w telewizyjnych relacjach zawodów z Belgii czy Holandii. Co prawda podonosiła się wrzawa kiedy jechała czołówka czy zawodnik albo zawodniczka w hiszpańskich barwach, ale miałem wrażenie, że ten doping był bardziej kurtuazyjny niż zaangażowany.

Z puntu widzenia rywalizacji w Elicie oba wyścigi nie zostały rozstrzygnięte aż do mety, bo na trasie nie było na tyle wymagających elementów by przeprowadzić stosowną selekcję czy atak. No właśnie, trasa przypominała trochę urban cyclocross, bo poprowadzona została w jednym z miejskich parków umiejętnie lawirując między placami zabaw i terenami zielonymi. Mimo pewnych modyfikacji względem ubiegłego roku nie spotkała się ona z entuzjazmem zawodników, o czym wprost i rok temu i także teraz mówi Mathieu van der Poel:

„Moim zdaniem w cyclocrossie nie powinno być takich tras. Powiedziałem to już w zeszłym roku, kiedy wygrałem. Publiczność wiele wnosi, ale czysto pod względem rundy nie jest to coś, czego potrzebujemy. Rozumiem, że jest to fantastyczne dla publiczności, ponieważ zawsze będzie walka aż do mety, bo odjazd od reszty stawki jest praktycznie niemożliwy.”

W podobnym tonie na mecie wypowiadał się także Marek Konwa:

Puchar Świata w kolarstwie przełajowym (Benidorm 2024):

Juniorki:

  1. Celia Gery – Francja
  2. Viktoria Chladonova – Słowacja
  3. Cat Ferguson – Wielka Brytania

Juniorzy:

  1. Aubin Sparfel – Francja
  2. Keije Solen – Holandia
  3. Jules Simon – Francja

U23:

  1. Emiel Verstrynge – Crelan Corendon
  2. Jente Michels – Alpecin Deceuninck
  3. Aaron Dockx – Crelan Corendon

Elita kobiety:

  1. Fem van Empel – Visma Lease a bike
  2. Puck Pieterse – Alpecin Fenix
  3. Ceylin del Carmen Alvarado – Alpecin Deceuninck

Elita mężczyźni:

  1. Wout van Aert – Visma Lease a bike
  2. Michael Vanthourenhout – Pauwels Sauzen Bingoal
  3. Thibau Nys – Baloise Trek Lions
  • Marek Konwa – TJ Skoda Mlada Boleslava – miejsce 23 / +2:11

Hej! Na #mtbxcpl piszę o kolarstwie także dzięki Tobie! Spodobał Ci się przeczytany tekst? Wspieraj mnie, żebym mógł dalej być blisko kolarstwa, robić relacje z zawodów, pisać i dzielić się pasją.


Wspieraj Autora na Patronite

Postaw mi kawę na buycoffee.to

REKLAMA

COMMENTS

DISQUS: 0