Klaudia Czabok (Warszawski Klub Kolarski): „jeszcze wiele pracy przed mną”| Koziegłowy / Szczekociny | KOMENTARZ POSTARTOWYfot. Dariusz Krzywański

HomeSportKomentarze

Klaudia Czabok (Warszawski Klub Kolarski): „jeszcze wiele pracy przed mną”| Koziegłowy / Szczekociny | KOMENTARZ POSTARTOWY

Hej! #mtbxcpl jest na Google News - kliknij tu i bądź na bieżąco z tym, co słychać w kolarstwie!


REKLAMA


Klaudia Czabok to przede wszystkim pełnoprawna kolarka górska. Do przełajów zawsze odnosiła się dość chłodno, zarówno przez nomen omen chłód, ale i błoto, w którym ściganie nigdy jej nie podchodziło. Należy do ścisłej czołówki cross country w Polsce, a w tym sezonie przełajowym – trochę na przekór sobie – postanowiła powalczyć. Zarówno o dobre lokaty, jak i o swój rozwój, bo ściganie w przełajach może dobrze zaprocentować także w sezonie letnim.


Długie weekendy zazwyczaj oznaczają dla mnie wyjazd w góry, ale tym razem pojawiła się inna perspektywa – ściganie!
Wraz z WKK zdecydowaliśmy się na dwa wyścigi przełajowe klasy A – Koziegłowy i Szczekociny.

Koziegłowy

Nazwa tej miejscowości wyjątkowo mocno kojarzy mi się z polskimi przełajami. To tu miałam swój pierwszy przełajowy incydent w 2011 roku.. Jako młodziczka! Wtedy nie zapałałam miłością do tej dyscypliny. Może to jest jak z piciem kawy? Musiałam do tego dorosnąć, bo teraz lubię kawę.

W regulaminie na pół godziny przed startem wyścigu kobiet, jest zapisany czas na trening na trasie. Wspaniale! Postanowiłam, po krótkiej rozgrzewce na asfalcie, „dogrzać się”, jednocześnie zapoznając z trasą.

Punkt 12:30 czekam na możliwość wjazdu na trasę. I czekam… Wyścig młodszej kategorii trochę się przeciągnął. Po przejechaniu pierwszego zawodnika przez metę można było wjechać na trasę. Dość sporo osób czekało na ten moment i na raz ruszyło na rundę. Ale to dobrze. Ja dużo uczę się obserwując. Na szczęście runda przełajowa jest krótsza niż XCO, więc prawie zdążyłam zrobić dwa okrążenia. Spóźniłam się na wyczytywanie, ale nie mam jeszcze przełajowych punktów więc i tak stoję w ostatniej linii. Mimo opóźnionego treningu, start był o czasie.

fot. Dariusz Krzywański

Prosta startowa była szeroka, jednak zupełnie nie odnalazłam się w peletonie. Próbuję z lewej – nie udaje się. Lekko odpuszczam i próbuję przejść po prawej. To wszystko trwa sekundy, ale jest bardzo ważne w kontekście całego wyścigu. Zdecydowanie element do poprawy! W rundę wjeżdżam w drugiej połowie stawki. Dużo sił poświęcam na wyprzedzanie. Otwarty teren i masa zakrętów ułatwiają analizę tego co się dzieje z przodu. Gdyby tylko udało mi się do niego przebić… Na przodzie Tosia, Nikola (zwyciężczyni również w 2021), Zuza i Ola. Odjeżdżają reszcie stawki.

Ja skupiam się na swoim wyścigu. One na razie są poza zasięgiem. Popełniam drobne błędy wynikające z braku obycia w tej dyscyplinie. Drugą rundę jadę szybciej niż pierwszą. Na trzeciej rundzie robi się ciężej. Odczuwam suchość w ustach. Nogi już nie są takie chętne do deptania, ale wyścig jest krótki – muszą przetrzymać. Jestem na 8. pozycji. Widzę przed sobą siódmą zawodniczkę i nawet zaczynam się do niej zbliżać, ale z kolei ta za mną tylko czyha na mój błąd. Walka toczy się do końca. Ostatnią rundę jadę najszybciej, ale moja pozycja nie ulega zmianie. Kończę na 8. miejscu.

Mam wrażenie, że jestem mocna ale brakuje mi obycia. Wyjątkowo intensywnie czułam ile energii zużyłam na wyprzedzanie. Wiem, że następnego dnia większą uwagę przykuje do startu.

fot. Dariusz Krzywański

Szczekociny

Na objazd trasy można było wjechać niemal że punktualnie. Tutejsza runda była bardziej techniczna i zdecydowanie bardziej mi odpowiadała. Tylko prosta startowa, którą dłuuugo przed zaśnięciem próbowałam sobie zwizualizować, zawężała się w bramie, co jakoś mi się nie podobało.

Start ponownie z ostatniej linii i znów nie do końca taki jakbym od siebie oczekiwała. Jakoś mnie zamknęły. A może bałam się przebić. Nie analizowałam. Wyprzedzałam.

fot. Dariusz Krzywański

Tu łatwiej mi było nadrabiać pozycję. Doping kibiców niósł, a ja zamiast skupiać się na tym, że jest ciężko, skupiałam się na obieraniu jak najszybszej linii przejazdu. Przez dłuższą chwilę cięłam się z drugą juniorką, ale ostatecznie udało mi się jej odjechać. Jechałam sama. Nikogo przede mną, nikogo za mną. Tu porobiły się większe różnice niż w Koziegłowach. Do pokonania według tablicy jeszcze dwie rundy, chociaż komentator mówi że elita już zaraz kończy. Przez chwilę jestem zdezorientowana, ale tabliczka sędziowska nie kłamie.

Dużo osób krzyczy że dobrze mi idzie albo żebym dokręcała w zakręcie. Staram się stosować do rad z zewnątrz. Widzę Alicję – naszą pierwszą juniorkę. Stopniowo zaczynam się zbliżać, ale niewystarczająco szybko, by móc nadrobić stratę. Dziś na metę wjeżdżam 7.

Cieszy mnie to oczko wyżej względem wczorajszego dnia. Jestem też bardziej zadowolona ze swojej jazdy. Chociaż wciąż jeszcze wiele pracy przed mną. Ale to dobrze! Im więcej teraz słabości pokonam, tym mniej zostanie mi ich na wiosnę.


Hej! Na #mtbxcpl piszę o kolarstwie także dzięki Tobie! Spodobał Ci się przeczytany tekst? Wspieraj mnie, żebym mógł dalej być blisko kolarstwa, robić relacje z zawodów, pisać i dzielić się pasją.


Wspieraj Autora na Patronite

Postaw mi kawę na buycoffee.to

REKLAMA

COMMENTS

DISQUS: 0