Hej! Na #mtbxcpl piszę o kolarstwie dzięki TOBIE!
Wspieraj mnie, żebym mógł dalej być blisko kolarstwa, robić relacje z zawodów, pisać i zarażać pasją.
Kross Earth był chyba jednym z dłużej wyczekiwanych rowerów. Przez ostatnie lata mogliśmy podejrzeć wydruki 3D ramy, aluminiowy prototyp na którym na Pucharze Świata pojawił się Fabian Giger.
W końcu w zeszłym sezonie zawodnicy Kross Racing Teamu zaczęli używać przedpremierowo tych rowerów.
Pierwszy sezon, w którym zarówno zawodnicy jak i użytkownicy mogą pojeździć na tym sprzęcie, wypada dla konstrukcji bardzo pozytywnie. Zawodnicy Kross Racing Team zaliczyli udany występ w Absa Cape Epic, później w trakcie sezonu Ondrej Cink regularnie pojawia się w czołówce Pucharu Świata, a ostatnio zajął szóste miejsce na Mistrzostwach Świata. Użytkownicy też sobie chwalą ten rower, a ostatnio nasz redakcyjny kolega przejechał na nim Carpathia Divide.
Do sprawdzenia trafiły do nas dwa egzemplarze – Kross Earth 2.0 i Kross Earth 4.0. Między rowerami jest spora różnica cenowa, ale także porównanie osprzętu mówi nam więcej o charakterze obu konstrukcji. Na pierwszy rzut oka widać, że aluminiowy tylny trójkąt jest bardziej asymetryczny niż w rowerze carbonowym.
Model 4.0 można powiedzieć, że jest po prostu lekko zakamuflowanym modelem Teamowym ;) Rower wyposażony jest w napęd Sram Eagle GX łącznie z korbą z blatem 34T, z tyłu kaseta GX Eagle o stopniowaniu 10-50T. Bardzo mocną stroną są koła DT Swiss X 1700 oraz amortyzacja od firmy FOX. Zarówno przednia, jak i tylna oś wykonane są w standardzie boost.
Model 2.0 bazuje na osprzęcie Shimano. Mamy tutaj napęd 2×10, w którym zastosowano kombinację osprzętu Deore i SLX. W modelu aluminiowym zdecydowano się amortyzację Rock Shox. Koła zbudowane są na piastach Deore i obręczach WTB. Tak samo jak w modelu carbonowym osie są w standardzie boost.
Nie trzeba zbyt długo analizować specyfikacji, by zorientować się, że wersja 4.0 zdecydowanie będzie dla bardziej wymagającego użytkownika. Model aluminiowy zaspokoi potrzeby entuzjasty jazdy po górach o mniej wyścigowym charakterze. Oczywiście Earth 2.0 wypada znacznie cięższy, ale także co za tym idzie znacznie tańszy. Oba modele w swoim segmencie zapewniają dobry stosunek ceny do jakości proponowanych komponentów. Możemy być pewni ich solidności i płynnej pracy.
W modelu Earth zastosowano zawieszenie ESPS – efficient single pivot suspension. Dlaczego zdecydowano się na jeden punkt obrotu? Wydaje się, że to najbardziej odpowiedni wybór do rowerów o nowoczesnym wyścigowym charakterze XC. W założeniach chodziło o jak najlepszą trakcję, a także utrzymanie przyczepności i przełożenia siły na podjazdach i przy przyspieszaniu. W każdym modelu w zawieszeniu zastosowano carbonowy link. Co ciekawe oprócz zaangażowania zawodników z KRT w powstaniu tego zawieszenia brała udział także Akademia Górniczo-Hutnicza.
Mateusz Rochowiak – konstruktor Kross:
Rama Kross Earth projektowana była z myślą o zaspokojeniu potrzeb Kross Racing Team’u na trudniejszych trasach Pucharu Świata w Cross Country. W procesie projektowania aktywny udział brali zawodnicy i zawodniczki KRT między innymi Maja Włoszczowska i Jolanda Neff. Cele zostały postawione jasno, produkt ma być lekki, sztywny, a zawieszenie efektywne tak, aby nic nie ograniczało najlepszych zawodników na świecie.
Stosując bardzo lekkie włókna węglowe D84 i łączenie ich za pomocą żywicy nanoalloy udało się uzyskać wagę ramy w rozmiarze M na poziomie 1970 gram. Bardzo duży wpływ na wagę całego framesetu mają również elementy łączące tylny trójkąt z przednim. Zdecydowaliśmy się na wykonanie krzywki z włókna węglowego, a osie i śruby, które łączą wszystko w całość zostały zoptymalizowane pod względem wagowym i wykonane z wytrzymałego stopu aluminium 7075.
Aby uzyskać sztywną ramę zoptymalizowano przekroje dolnej rury i dolnych tylnych widełek, również przekrój rury podsiodłowej w obszarze mufy suportu jest masywny. Aby zwiększyć sztywność połączenia pomiędzy przednim trójkątem, tylnym trójkątem i krzywką łożyska umieszczono możliwie najszerzej oraz zastosowano sztywne osie o dużych średnicach. Wszystkie zabiegi składają się na to, że rama przy mocnych atakach na podjazdach czy sprinterskich finiszach zachowuje dużą sztywność i nie czujemy, że nasza energia jest marnowana.
Zawieszenie ESPS „Efficient single pivot suspension” jak sama nazwa wskazuje jest to zawieszenie jedno zawiasowe. Jest to jeden z najpopularniejszych systemów stosowanych w zawieszeniach do rowerów XC. Jego zastosowanie pozwala zredukować liczbę elementów składających się na frame-set dzięki czemu oszczędzamy wagę i zyskujemy na sztywności. Główny punkt obrotu został umieszczony w takim miejscu, aby zapewnić jak najbardziej optymalny parametr anti-squad. Ustawiając SAG na poziomie 20%, anti-squad waha się w granicach od 98% do 104% w zależności od wybranego przełożenia. Dzięki takim wartościom pedałowanie jest bardzo efektywne bez względu na to na jakim przełożeniu jedziemy i ma ono bardzo mały wpływ na pracę zawieszenia.
Łącząc wszystkie trzy powyższe elementy i dodając do tego nowoczesną geometrię, otrzymujemy rower kompletny, który jest gotowy do wygrywania na najwyższym światowym poziomie, co nie raz już udowodnił.
Filip Raczkowski – ocena geometria rowerów:
Wraz z wprowadzeniem na rynek modelu Earth, Kross dołączył do grona producentów oferujących autorski rower full suspension. Przyglądając się bliżej jego geometrii nie sposób odmówić jej właśnie nowoczesnego charakteru. Z pewnością duży wkład wniosła tu sama Maja Włoszczowska, a inspiracją do projektu bez wątpienia było dostosowanie geometrii do trudów tras współczesnego cross country.
Rama występuje w czterech rozmiarach, od 15,5 do 19,5 cala. Różnice między rozmiarami są proporcjonalne i poprawnie dobrane. Uwagę przyciąga najważniejszy element, czyli reach. W popularnych rozmiarach 17,5 wynosi 434,5 mm, a w 18,5 znakomicie wymierzone 454,4 mm. Rozmiar 19,5 cala to aż 479,4 mm, co nie powinno nikogo przerażać – jest książkowo. Zasięg przekłada się proporcjonalnie na długość horyzontalną górnej rury, który w rozmiarze 18,5 cala wynosi 625 mm. Wystarczająco, choć chciałoby się o kilka milimetrów więcej.
Zasięg ramy koreluje bardzo dobrze z parametrem stack, który nawet w największym rozmiarze ledwo przekracza 600 mm. Niski stack pozwoli na umieszczenie kokpitu bardzo nisko, co w połączeniu z odpowiednio dużym zasięgiem wpłynie na równomierny docisk obu osi na podjazdach. Jednocześnie zjazdy na tym modelu staną się bardzo bezpieczne i przyjemne, bo zdecydowano się na kąt główki o wartości 68,5 stopnia. Niektórzy producenci obecnie decydują się na jeszcze łagodniejsze kąty w rowerach full supsension, ale nie można w tym przypadku Krossowi zarzucić zachowawczości w projekcie. Jest dobrze.
Podjazdy niewątpliwie ułatwi stromy kąt podsiodłowy, który oscyluje wokół wartości 74 stopni. Jednocześnie pozwala to na przesunięcie pozycji bardziej nad tylne koło, co również wpłynie na jego dociążenie na podjazdach i zniweluje efekt buksowania i utraty przyczepności.
Pozostałe parametry wypadają również bardzo korzystnie. Baza kół odzwierciedla długi reach oraz stosunkowo płaską główkę ramy i full od Krossa będzie nieco dłuższy od klasycznego hardtaila. W żaden sposób nie wpłynie to jednak negatywnie na zwrotność, bo zastosowano krótkie rurki tylnych widełek o wymiarze 435 mm, w czym pomógł standard Boost.
Projekt Krossa można określić jako bardzo spójny. Każdy z parametrów przekłada się w sposób proporcjonalny na każdy kolejny wymiar z tabeli, co w efekcie tworzy konstrukcję kompletną i odpowiadającą współczesnym standardom ścigania w cross country. Rama nie jest radykalnie zaprojektowana, ale ma cechy progresywności, zatem należy się polskiemu producentowi mocna piątka.
Wrażenia z jazdy
Ondrej Cink – Kross Racing Team:
Na początek chciałbym podkreślić, że Kross Earth to najlepszy rower na jakim jeździłem w całej swojej sportowej karierze. Bardzo pasuje mi geometria roweru, która pozwala perfekcyjnie zapanować nad rowerem zarówno na zjazdach, jak i na sztywnych, technicznych podjazdach. To fantastyczne, kiedy rower ma obie te cechy. Jednocześnie też Kross Earth pozytywnie wpłynął na moje umiejętności zjazdowe.
Nie wiem co mogę więcej powiedzieć o tym rower, bo to jest po prostu świetny rower dla mnie i cross country (XCO) w którym się specjalizuję!
Marcin „Górnik” Górnicki – Projekt #capeepic2019:
Z Krossem Earth mam styczność od początku roku. W styczniu do jazdy dostałem model 3.0, a miesiąc później docelowy roweru do startu w Cape Epic, 4.0. Rower jest już w moim użytkowaniu 8 miesiąc, a przez ten okres zapewniłem mu naprawdę solidny test w różnych warunkach. Od przygotowań do startu w Afryce w Kampinoskim Parku Narodowym, przez 8 dni ścigania w Cape Epic, mazowieckich maratonów, codziennych treningów i jazd z podopiecznymi z Warszawskiego Klubu Kolarskiego, kilku mniejszych wypadów w polskie góry, a także startu w Mistrzostwach Europy w Crosstriathlonie XTERRA.
To co najbardziej pozytywnie mnie zaskoczyło to łatwość pokonywaniu podjazdów. Całe życie przejeździłem na fullach, ale z nieco większym skokiem ;) Zaczynając od tego pierwszego sprzed 15 lat o skoku 130 mm przez rowery o skokach 216 mm, 200 mm i znów 130 mm. Korzystając z manetki blokady zawieszenia mam wrażenie, jakbym tak naprawdę jechał na hardtailu. Zero tracenia energii na podjazdach, a do tego niespecjalnie czuć masę, która wiadomo, że jest większa niż w przypadku sztywniaka.
Na zjazdach, wiadomo… na fullu jest łatwiej :) Rower bez problemu wybiera przeszkody w postaci korzeni, kamieni, a oprócz tego mam wrażenie, że rwie się do tego, żeby z tych przeszkód co chwilę wyskakiwać. Dla kogoś kto wywodzi się z kolarstwa grawitacyjnego to ogromna zaleta i nie ukrywam, że często na trasach wyścigów korzystam z tych skłonności Eartha ;)
Rower uważam za kompletny. Jedyne do czego mogę się przyczepić, to niewygodne dla mnie siodełko :P Ale wiadomo, że to jest kwestia indywidualna ;)
Stanisław i Leszek Pyrka – „Pyrkiewicz”:
Nam przyszło testować Kross’y Earth’y 4.0 w nietuzinkowych warunkach, przejechaliśmy nimi ultramaraton Carpatia Divide – 620 km i 17 000 m przewyższenia bez wsparcia z zewnątrz. Dodatkowym utrudnieniem był przytroczony sprzęt bikepacking’owy. Nie mając zbyt dużej wprawy w jeździe po górach i doświadczając nie jednokrotnie głębokiego zmęczenia mogę śmiało napisać, że zawieszenie wydaję się naprawdę dopracowane. Rower wiele wybacza, tylne koło „klei się” do podłoża. Zjazdy dają sporo frajdy, nawet gdy jedzie się trzeci dzień z rzędu. Na podjazdach manetka skutecznie blokuje pracę zawieszenia. Co prawda, trzeba w przekręcenie blokady włożyć trochę siły, ale jednym kliknięciem dostajemy sztywny rower gotowy do podjeżdżania. W przypadku wykorzystania bikepacking’owego można by pomyśleć o mniejszym blacie z przodu, ale czasem warto się też kawałek przejść. Napęd działa bardzo precyzyjnie. Pewnej ciemnej nocy w Bieszczadach mogłoby nam się nawet wydawać, że jest świeżo po myciu, chodził cicho, biegi wskakiwały natychmiastowo. To tylko złudzenie, bo po pas byliśmy w błocie a widok naszych carbonowych kompanów mógłby u nie jednego wywołać torsje. Mimo, że przeżyliśmy razem ciężkie chwile, kryzysy i zwątpienia to Kross Earth to naprawdę porządna maszyna i nada się nie tylko do wyścigów XC!
Pełna relacja z Carpatia Divide -> link
Podsumowując…
Kross Earth, to konstrukcja z której producent, ale też my, możemy być dumni. Świetnie jest oglądać rodzimą produkcje na trasach Pucharu Świata, gdzie rywalizuje z konstrukcjami największych producentów na świecie. To tylko uwiarygadnia fakt, że Kross dysponuje specjalistami, którzy potrafią zaprojektować dobre rowery, a to z kolei najbardziej powinno cieszyć nas wszystkich – użytkowników. Doświadczenie zebrane w budowaniu rowerów na potrzeby zawodników XCO, na pewno zaprocentuje w przyszłości na innych rowerach.
COMMENTS