Bartosz Mikler (Victoria Accent Jarocin): „chcę zarażać ludzi cyclocrossem”

HomeWywiady

Bartosz Mikler (Victoria Accent Jarocin): „chcę zarażać ludzi cyclocrossem”

Hej! #mtbxcpl jest na Google News - kliknij tu i bądź na bieżąco z tym, co słychać w kolarstwie!


REKLAMA


Bartek, zacznijmy od podstawowego pytania, co Cię tak trzyma przy przełajach? Tym bardziej że na przestrzeni czasu próbowałeś nie tylko innych odmian kolarstwa, ale także dyscyplin sportu jak chociażby narciarstwo biegowe.

Póki co trzyma. Właśnie jestem w dużym dołku. Ciężko jest mi szukać motywacji żeby wyjść na trening, a start sezonu coraz bliżej. No moich socialach może tego nie widać, ale mam małą depresję. Jako mocny introwertyk próbuje radzić sobie z tym sam. Mam dużą presję ze strony osób mnie wspierających. Dają mi wszystko, żebym mógł i robił to co uwielbiam. Ale z drugiej strony oczekują (tak mi się wydaje, bo przecież nie ma nic „za darmo”) ode mnie że będę najlepszy. W mojej głowie pojawiają się obawy, że to mi nie wyjdzie. Mam nadzieję, że to wszystko puści z pierwszym startem na przełaju. Potrzebuję chyba solidnego kopniaka w du…ę. Czas pokaże :(

Stąd też moje kombinowanie w sezonie letnim. Start na MP TT, sztafeta triathlonowa, narty biegowe, nartorolki czy start na enduro na rowerze do xc. Szukam wrażeń. Adrenaliny. Próbuję czegoś innego. Ta monotonia mnie zdołowała. Ale ja to lubię, uzależniłem się od tego. Przełaj to mój sposób na życie. Chciałbym mieć swojego kampera i jeździć po wszystkich najfajniejszych przełajowych imprezach…

Poruszyłeś bardzo trudny temat psychologii w sporcie. Jak widać z podobnymi do Twoich problemami mierzy się coraz więcej sportowców. Ten rok jednak przynosi historie z happy endem – Prevot, która w 2016 miała oznaki depresji, ale odbudowała się na tyle, że w tym roku sięgnęła po tęczową koszulkę w cross country. Czy jeszcze bardziej „znany” przypadek Jenny Rissveds, mistrzyni olimpijskiej, która – w pewnym sensie z dna – w tym roku wróciła do sportowej rywalizacji, ale z całkiem innym życiowym celem – namawiania dzieci i młodzież do aktywności i ruchu, spychając cele sportowe na dalszy plan. Musisz chyba sobie sam odpowiedzieć na pytanie co Cię motywuje do działania…

Znam oba przypadki. Mam nadzieję że w moim przypadku będzie podobnie. Monotonia bardzo mnie przytłoczyła. Ciągle, w kółko to samo. Wstajesz rano, jesz śniadanie, ubierasz się na trening, robisz trening/ćwiczenia, wracasz z treningu, myjesz się, jesz, idziesz ogarniasz rower, szykujesz sprzęt na wyścig, ogarniasz nocleg, jedzenie…. Ścigasz się, wracasz i znów cały czas w kółko. Nie możesz też zapomnieć o prowadzeniu swoich social mediów. Jedyne co trzyma mnie przy tym wszystkim to ludzie, fani którzy czekają na mój sukces. A gdy go nie ma nadal są ze mną. To najbardziej mnie motywuje. Czuję obowiązek, aby ich nie zawieźć. Ale nadal to za mało, żeby robić to tak jak rok, dwa lata temu. Już nawet przestałem śledzić wyścigi na eurosporcie czy w necie. Jestem tym przejedzony. Mam nadzieję, że to chwilowe „zawahanie” i po pierwszym wyścigu wszystko wróci do normy sprzed roku. Może tak ma być? Nie wiem czego się spodziewać w tym roku. Pracowałem na tyle, na ile mogłem. Ale czuję że to za mało, żeby zrobić progres jak w latach ubiegłych.

Sam jestem Twoim wielkim fanem i nie do końca rozumiem Twoje stwierdzenie, że fani oczekują od Ciebie sukcesu. Jesteś w ścisłej krajowej czołówce, na co zapracowałeś przede wszystkim sam, oczywiście dzięki pomocy najbliższych i sponsorów, ale treningów nikt za Ciebie nie robił. Nie masz sobie nic do zarzucenia. Najgorsza jest jednak monotonia o której wspominasz… Może po prostu nie możesz się już doczekać pierwszych przełajowych startów?

W tym sezonie było chaotycznie. Tak jak wspomniałem wyżej. Startowałem w MP TT bez większego przygotowania. Tego startu nie planowałem. Chciałem jechać na MP XC, ale nie wyszło. Było za mało startów w okresie przygotowawczym. Miałem startować w kryteriach ulicznych, a na razie zaliczyłem tylko jeden. Wszystko wynika z tego, że jak mam okres przygotowawczy, moi zawodnicy mają czas startów. Ciężko jest połączyć funkcje mechanika, trenera, opiekuna i jednocześnie być zawodnikiem. Doba jest za krótka, a tydzień ma za mało dni. Treningowo myślę, że jest ok. Mam sporo kilometrach w nogach, ale zabrało startów.

Wspomniałeś o swojej pracy w klubie. Mało kto kojarzy ten kawałek Twojej aktywności. Kim są Twoi podopieczni, na czym się skupiacie, gdzie startują? 

W klubie pracuję od czterech lat. Klub mam w domu. Dosłownie. Schodzimy do garażu i tam na prawo jest biuro, na wprost stanowisko serwisowe, a niżej są koła i rowery oraz salka treningowa. Założył go mój tato, żebyśmy razem z bratem mogli trenować. Na początku trenował mnie mój tata. Do kategorii junior.

Od kategorii U23 zacząłem trenować się sam. Sięgam po porady co jakiś czas u taty i brata (który w między czasie zrobił sobie fizo i masażystę). Efekty „samotnego” trenowania było widać. Mój rozwój był ciągły i równy. Z formą trafiłem idealnie. Jedynie pech odbierał mi szansę na koszulkę.

W 2015 roku w Bytowie zdobyłem Mistrza Kraju w U23 odstawiając drugiego Orlika na 2 minuty. W tym samym czasie w klubie zebrała się grupka zawodników, młodych zawodników w kategorii Żak i Młodzik. Zabrałem ich pod swoje skrzydła. Wychowałem najlepsza Młodziczkę, która zdybyła medale we wszystkich możliwych konkurencjach w Makroregionie (szosa, tor, MTB). Praca z chłopakami była trudniejsza. To ten wiek gdzie jedni rozwijają się szybciej, a drudzy wolniej. Ale sukcesy też były. Mistrz makroregionu na MTB, wicemistrz Makroregionu na szosie. Mieliśmy też trzecia drużynę na torze.

W tym roku bez większego sukcesu. Moi podopieczni przeszli do kategorii junior młodszy, ale pech ich nie opuszczał. Na olimpiadzie młodzieży trafiliśmy z formą, ale lider leżał w kraksie 500m przed metą. Na torze czegoś zabrakło. W tej kategorii trzeba poświęcić więcej swojego czasu na trening.

Dodatkowo zajmuję się serwisowaniem rowerów zawodników: centrowanie kół,  wymiana części, klejenie szytek. Zamawiam dla nich odżywki, stroje. Organizuję kalendarz startowy. Wożę na wyścigi. Gotuję. Jadę za wyścigiem jako zabezpieczenie. 

Jak tak teraz to pisze to ze mnie niezły człowiek orkiestra.

Naprawdę niesamowite. Czapki z głów, bo to jest praca dla sztabu ludzi, a nie jednej osoby. Myślisz, że sytuacja wygląda tak w większości krajowych klubów?

Wydaje mi się, że nie. Moi zawodnicy nie muszą martwić się o nic. Mają tylko trenować i startować. Zawsze mają przygotowany sprzęt do startu. Wszystko kręci się jak należy. Staram się im zapewnić to, co sam w ich wieku chciałbym mieć, a nie do końca miałem. Czyli przed startem dostać gotowy rower, mieć czyste ręce (nie od smaru), wygrać wyścig, dostać puszkę coli na mecie i mieć już wolne. Nie martwić się niczym. W innych klubach taki pakiet maja tylko liderzy w grupie. Ja traktuje każdego zawodnika mojego tak samo, dając mu wszystko najlepsze co tylko mogę. Z drugiej strony żałuję, że przez te lata ich tego nauczyłem. Mają podane wszystko na tacy. Ja tak nie miałem, musiałem robić wszystko sam. Do tej pory robię. Nie wyobrażam sobie, żeby ktoś przygotowywał mój rower do startu. Jak coś pójdzie nie tak, będę mógł mieć pretensje tylko do samego siebie, że zrobiłem coś źle. Z drugiej strony chciałbym mieć osobę, której ufałbym na tyle żeby dopuścić ją do serwisowania mojego roweru.

Skupmy się teraz już tylko na Tobie. Kiedy większość kolarzy górskich i szosowych ściga się w najlepsze, co jest efektem dobrze przepracowanej zimy, Ty jako przełajowiec właśnie latem ciężko pracujesz na swoje przyszłe wyniki. Jak Ci ono minęło?

Moja „zima” jest latem. Wtedy skupiam się na przygotowaniu organizmu do sezonu zimowego. Wiedziałem, że muszę popracować nad wytrzymałością. Wybierałem dłuższe wyścigi. Traktowałem je mocno treningowo. Przejechałem Sudety MTB Challenge z Pawłem Wiendlochą. Paweł jest słabszy ode mnie, ale dzięki temu mogłem jechać długo każdy etap w komfortowym dla mnie tętnie (tlen). Wystartowałem w MP na czas gdzie bez większego przygotowania sprzętowego i swojego melduję się w połowie stawki. Kolarze zimą budują też inne partie mięśni na siłowni. Ja osobiście nie lubię siedzieć w pomieszczeniu i się siłować. Kupiłem sobie nartorolki. Na tym można konkretnie wzmocnić ręce, plecy i brzuch. Podczas przygotowań nie obyło się bez kontuzji. Znowu wypadł mi bark. Na całe szczęście po czterech dniach mogłem wrócić na rower. Myślę że dobrze przepracowałem swoją „zimę”.

Sezon przełajowy – czemu mocno dziwił się Mathieu van der Poel – ruszył w pierwszy weekend września. Mieliśmy zawody w Belgii oraz za oceanem. Wg kalendarza PZKol sezon startuje w połowie października. A Twój?

Mam już sztywno ustalony kalendarz startowy. W tym sezonie wreszcie będzie więcej wyścigów za granicą. Pierwszy start u naszych Czeskich kolegów na Toi Toi Cup (UCI C1) w Mladzie Boleslav.

Choć sezon przełajowy jest docelową dyscypliną zimową. Chciałbym spróbować swoich sił podczas MP w narciarstwie biegowym. Oby imprezy się nie nakładały.

Cały poprzedni, i chyba poprzedni też, ścigałeś się tylko w kraju. W tym roku łapiesz chcesz złapać trochę punktów i powalczyć na Mistrzostwach Europy czy Świata?

Bardzo mocno myślę o starcie na Mistrzostwach Świata. Ale o tym jest jeszcze za szybko żeby decydować.

Od wielu lat jesteś już związany z marką Accent – niedawno pochwaliłeś się nowym rowerem. Jak duże zmiany sprzętowe rok do roku, czy to “tylko” nowe malowanie?

Rowery od Accenta nie różnią się geometria od zeszłorocznego modelu. Odświeżyliśmy malowanie do barw Pana Tygrysa. Moje rowery są bardzo spersonalizowane. Mam kierownicę w rozmiarze 400mm, mostek 110mm, seryjnie wychodzi w nieco innych rozmiarach. Dodatkowo do rowerów dorzuciliśmy aluminiowe koła z serii TGR (Pan Tygrys) w seryjnej wersji i carbon do nabycia osobno.

Z mojej perspektywy jazda na przełaju to najlepszy możliwy trening techniki. Umówiliśmy się przed wywiadem że pomożesz swoim fanom opanować przełajowe tricki. Co konkretnie będziesz chciał przekazać i czy będzie to tylko skierowane do pasjonatów cyclocrossu?

Chcę dzielić się swoją wiedzą na temat cyclocrossu. W planie mam parę fajnych tematów do zrealizowania. Nie chcę mówić co to będzie, żeby nie zapeszyć. Śledźcie moje sociale, żeby ich nie przegapić, bo będzie warto.


Hej! Na #mtbxcpl piszę o kolarstwie także dzięki Tobie! Spodobał Ci się przeczytany tekst? Wspieraj mnie, żebym mógł dalej być blisko kolarstwa, robić relacje z zawodów, pisać i dzielić się pasją.


Wspieraj Autora na Patronite

Postaw mi kawę na buycoffee.to

REKLAMA

COMMENTS

DISQUS: 0