Wojciech Halejak (JBG-2 CryoSpace) – CryoSpace Bike Adventure, Szklarska Poręba

HomeKomentarzeRóżności

Wojciech Halejak (JBG-2 CryoSpace) – CryoSpace Bike Adventure, Szklarska Poręba

Hej! #mtbxcpl jest na Google News - kliknij tu i bądź na bieżąco z tym, co słychać w kolarstwie!


REKLAMA


Przez ostatnie cztery dni ganiałem się z kolegami po Karkonoszach i Izerach. Było szybko, technicznie i dynamicznie, a przy tym wszystkim upalnie. Jeśli ktoś jest ciekawy jak przebiegała rywalizacja z mojej perspektywy to zapraszam do lektury.

Na Bike Adventure nie przyjechałem w szczytowej dyspozycji, liczyłem na to, że forma będzie rosła z etapu na etap, a sam wyścig i czas poświęcony kolarstwu i regeneracji zaprocentują w dalszej części sezonu. Z drugiej strony ściganie to emocje, które ciężko okiełznać, więc na metę każdego z etapów wjeżdżałem wyjechany do końca! I to właśnie lubię najbardziej!

Pierwszy etap to próba sił. Już na pierwszym podjeździe okazało się, że z moją forma nie jest tak źle jak myślałem. Szybko utworzyła się czołowa grupka i to między sobą walczyliśmy o zwycięstwo. Szkoda tylko, że Mariusz Kozak i Piotrek Brzózka odpadli w wyniku defektów. Zresztą sam modliłem się, żeby opony wytrzymały szybkie szutrowe zjazdy. W pewnym momencie mleko z tylnej opony zaczęło psikać mi po łydkach… Chwila zwątpienia. Ufff, zalepiło. Jednak trzeba uważać, bo w kole zostało pewnie z 1 bar. W połowie dystansu morderczy sztywny podjazd. Stawka się porwała, a ja trochę zostałem. Później nadrabiam straty, jednak dwójka zawodników odjeżdża. W końcówce najechałem na jakiś kolec, tym razem przednim kołem. Szybki pit stop i tym razem uratowało mnie mleko uszczelniające. Jednak czołówka odjeżdża, a ja kończę na 7 miejscu. Kilka sekund przede mną etap ukończył Mariusz Michałek.

Drugi etap to podobny scenariusz, jednak tym razem zostałem za czołówką, w której tempo dyktował lider Martin Gluth. Na szczęście z przodu miałem Mariusza Michałka i Piotrka Brzózkę. Ja przez prawie cały etap wisiałem 30 sekund za nimi i nie umiałem zniwelować tej różnicy (to obrazuje jak wysokie było tempo). W końcówce poszedłem wszystko i udało mi się wyprzedzić dwóch zawodników. Etap kończę na 5 miejscu. Zwycięża Martin, za nim Mariusz i Piotrek. W sumie całkiem udany etap!

Kolejnego dnia wyjechaliśmy na nowo otwarte singletracki. Świetna zabawa, upał i full gaz. Tyle pamiętam. Na metę wpadam jako 5. Lider okazuje się poza zasięgiem. Piotrek po świetnej jeździe kończy jako 3.

Przed ostatnim etapem zajmowałem 5 miejsce w generalce. Na starcie stanąłem bardzo zmotywowany. Miałem zamiar atakować i rzucić na szalę wszystkie moje siły. Nawet jeśli miałbym nie wytrzymać takiej jazdy, to po walce też miałbym z tego satysfakcję. Było bardzo technicznie. Nie jest łatwo jechać bez znajomości trasy po sypkich, krętych singlach. Wraz z Mariuszem Kozakiem i Martinem Gluthem oderwaliśmy się od reszty stawki i przez ponad połowę wyścigu uciekaliśmy przed rywalami. W końcówce znowu zjechaliśmy się w większą grupkę. Wtedy zaatakował lider, który był na tym wyścigu klasą samą w sobie. Starałem się pojechać za nim i uzyskałem niewielką przewagę nad goniącą grupą. Strasznie dyszałem przez te ostatnie pięć kilometrów, a mięśnie na pojazdach chciały chyba wybuchnąć :)

Ale opłaciło się, bo na metę wpadłem jako drugi, co dało awans na pudło w generalce. To był dobry wyścig dla całej drużyny. Spędziliśmy świetny czas. W nogach mam „gruz”, ale wrócę silniejszy! Etapówki MTB to esencja tego sportu, a Bike Adventure to bardzo trafiona nazwa dla takiego wyścigu!


Hej! Na #mtbxcpl piszę o kolarstwie także dzięki Tobie! Spodobał Ci się przeczytany tekst? Wspieraj mnie, żebym mógł dalej być blisko kolarstwa, robić relacje z zawodów, pisać i dzielić się pasją.


Wspieraj Autora na Patronite

Postaw mi kawę na buycoffee.to

REKLAMA

COMMENTS

DISQUS: 0