Hej! Na #mtbxcpl piszę o kolarstwie dzięki TOBIE!
Wspieraj mnie, żebym mógł dalej być blisko kolarstwa, robić relacje z zawodów, pisać i zarażać pasją.
Ostatnie trzy tygodnie upłynęły mi bez wyścigów. Trening dla treningu jest trochę bez sensu, więc wybrałem się na maraton do Głuchołaz. Już parę miesięcy temu mięliśmy okazję poznać trasę i spotkać się z organizatorami, więc spodziewałem się ciekawej rywalizacji.
Do startu podszedłem z marszu po treningach, więc po mocnym początku, niestety dość solidnie mnie przytkało. Następne kilkanaście minut bardziej błąkałem się po trasie jak placek, niż ścigałem. Jak to zwykle u mnie bywa pomęczyłem się trochę, a z każdym kilometrem aż do mety, szło już lepiej. Zawsze po mniej więcej 20 min od startu jest ten najgorszy moment, gdy chce się tylko zejść z trasy. Ostatecznie wytrwałość się opłaciła i z szóstej pozycji spokojnie awansowałem na najniższy stopnień podium. Miłym zaskoczeniem okazały się naprawdę godne nagrody, w dodatku aż za 10 miejsc open.
Trasa nie była długa, ale dwa strome podjazdy pokonywane czterokrotnie dawały w kość. Zjazdy także były dość zdradliwe. Dużo ostrych, luźnych kamieni i wymytych kolein. Skutkiem było sporo defektów i upadków. W takich sytuacjach nie warto lecieć w dół na ślepo, bo ewentualne nieszczęście w większej mierze zależy od przypadku, niż ewentualnej dobrej techniki. Co nie oznacza, że można się dziadować na zjazdach, bo jakieś ryzyko musi być.
Dystans 55 km i 2 tyś. w pionie to w mojej opinii bardzo solidne „mega”. Giga będzie już za tydzień:). Zapowiada się bardzo ciekawy wyścig. Na pewno będę się starał o jak najlepszy wynik. Przez ostatnie tygodnie wykorzystałem na trening chyba 100% moich sił i czasu, jaki zostaje po pracy, ale wiadomo, że różnie może być i nie ma co się spalać przed startem. Przynajmniej trasa już objechana.
COMMENTS