Hej! Na #mtbxcpl piszę o kolarstwie dzięki TOBIE!
Wspieraj mnie, żebym mógł dalej być blisko kolarstwa, robić relacje z zawodów, pisać i zarażać pasją.
Piotr „Żeber” Żebrowski & Tomasz „Mruwa” Pietrzycki AKA #mtbxcpl
3 etap … jakoś tak spokojniejsi, choć noc była ciężka ( hałas, auta i psy). Rano wjechała paczka mieszanki od Pomieszalni, którzy karmią nas przepysznie. Zdrowo i pysznie według planu od FitKuchta :)
Ogarnianie – co to tutaj znaczy? Codzienne planowanie to podstawa! Spokojna głowa i lekki luz jest wskazany dlatego ogarniamy takie rzeczy jak zakupy, zaopatrzenie, parkowanie, wodę itp. W końcu życie w kamperze to „inna bajka”, a tym bardziej przy 4 chłopach! Normalnie szkoła życia :)
Na starcie brak nam słów … coś bajecznego, czego wcześniej nie przeżyliśmy (chodzi o rower) :) start z gate nr 4 … mija 40 sek zanim dojeżdżamy do maty mierzącej czas na starcie. Tyle ludzików z licencja UCI walczy z etapówką! Zaraz po starcie wąskimi uliczkami miasteczka wyjeżdżamy na krótki szuter, a potem rzeczka i strome podjazdy oraz mega strome zjazdy. Tłum ludzi, a każdy walczy o lepszą pozycję wyjściową przed technicznymi singlami. Jest moment, gdzie wszyscy „butują”, bo jest po prostu tak stromo – wychodzi także posiadanie tylko jednego blatu z przodu ;) Buty dostają mega szkołę od skał, błota, gliny i piachu oraz wody. Po 10 km rower i my wyglądamy jak po kąpieli błotnej – wystarczyło kilka metrów głębszego błota, jakieś takie czerwone ;) Krajobrazy jak z Marsa, czerwone i białe szutry oraz jakieś takie inne podłoże ;) Klimacik etapu dorównuje najlepszym z Trophy i Challenge! Sam smak MTB! Trudności także jakieś znajome, jakby z rodzimych etapówek… W końcu mieliśmy się gdzie uczyć – dziękujemy GG! Kto jeździł u Grześka będzie w miarę przygotowany na etapówkę w Hiszpanii. Tu jest troszkę „inaczej”, po prostu inny klimat, inny kraj i inny teren! Wszystko da się w miarę fajnie ogarnąć:)
Wracając do etapu – spotka nas jeszcze trzynasto (!!!) kilometrowy podjazd, ale ze spokojniejszymi %, gdzie zostaniemy poczęstowani pysznymi żelkami! Przez cały etap mijamy się ze ślicznymi hiszpankami – „kobieta mnie bije” jest jak najbardziej na miejscu! Proponują nam „koło”, lecz odmawiamy – są za szybkie, ale … na mecie jesteśmy przed nimi :) Żadne to pocieszenie, ale zawsze coś.
Na etapie znajdujemy najcudowniejsze single jakie było nam dane jechać – a trochę lat w siodle mamy. Up & down między kamieniami i pięknymi widokami! To jest RAJ!!! Dziś chyba nie zaśniemy ;)
Na mecie przybijamy piątkę i dziękujemy sobie za dobry etap i współpracę! Dogadujemy się bez słów, a to oznacza dobry humor i wsparcie :) Możemy na siebie liczyć w każdym momencie! Na bufecie to jak zwykle owoce i orzechy oraz cola :) Piękna Hiszpanka o dziwo sama z siebie idzie nam z pomocą i strzela nam fotkę – miło z jej strony :) Tacy są tu ludzie, otwarci i szczęśliwi.
Pierwsza rzecz po dojechaniu do kampera to odżywka regeneracyjna od OTE SPORT i elektrolity (dzięki Helman Sport) i rozjazd połączony z szukaniem myjki i pryszniców :) Po powrocie szybkie gotowanie i na stół wpada makaron z sosem i tuńczykiem. Wciągamy to jak odkurzacze i żądamy dokładki, ale gdzie jest kucharz? Lecimy na rowerach z torbami brudnych ciuchów pod prysznic, gdzie pierzemy siebie i ciuchy kolarskie :)
Po tych wariacjach w wodzie wracamy do „bazy” i zabieramy nasze rowerki pod ich prysznic. Tu podziękowania dla Fenwicks za mega dobre preparaty do mycia i konserwacji rowerów, cudowne pianki i różne smary, które ratują nasze maszyny i przygotowują do kolejnego dnia ciężkiej pracy.
Mruwa zakłada swoje nowe szersze kapcie Bontragera od Finishera i wlewa mleko Trezado – podziękowania serdeczne! Nad odpowiednią motywacją pracuje Pie3cki coach, gdzie układa odpowiednio głowę do pracy.
Teraz pizza w znajomej pizzerii, ładowanie laptopów i komórek oraz planowanie dnia jutrzejszego;) Jesteśmy już w Cordobie, piękne duże miasto. Cała Hiszpania jest niesamowita! Jesteśmy zakochani w tym kraju i wrócimy tu kiedy tylko będziemy mieli szansę. Wybaczcie czasami lakoniczne wzmianki, lecz zmęczenie robi swoje ;)
Piotr Kozdryk & Bartek Męziński aka Centrum Rowerowe Olsztyn Finisher.pl
Dziś 3 etap, a po etapie połowa wyścigu! Początek szybki wyjazd z miasta i następnie takie pagórki i szutry, czasami przełomy takie jak w XC. Razem z Bartkiem pokazujemy trochę warmińskiej jazdy czyli jak na Kielarach następnie wspinaczka i jazda po szczycie gór takimi ścieżkami. Każdy trzyma swoje tempo. Jazda jak na wycieczce płynna po fajnych singlach.
Zjazd do bufetu ,“tankowanie” i w górę podjazd taką sztajfą, że miejscami postanowiłem się przejść. A na górze ścieżki, ścieżki i zjazdy po głazach – raj i piekło zarazem. Za którymś zakrętem i zarazem uskokiem stoją “medycy” i “zbierają” jednego z uczestników – niestety wyglądało to fatalnie. Dalej ścieżki i szalone zjazdy w dół. Dzisiaj było widać że kolarze mieli wiele defektów, szczególnie “kapci”, ale widać też że niektórzy już nie skończą tego wyścigu z różnych powodów czyli pierwsze łzy.
Jutro etap 90 km! Więc wieczorem atakujemy Tele Pizze (jedzenie oraz ładowanie elektroniki i WI-FI-jak dzieci). Jutro będzie etap, gdzie dopiero zacznie wychodzić kto jak jeździ etapówki.
Wyniki trzeciego etapu Andalucia Bike Race 2016
- Ilias Perkilis / Ferrerira Tiago Jorge – Team Protek by Marconi – 3:33:03
- Hynek Kristian / Lakata Alban – Topeak Ergon Racing Team 1 – 3:35:53
- Rodriguez Pablo / Valero David – MMR Factory Racing Team 2 – 3:35:12
- Pietrzycki Tomasz / Żebrowski Piotr – MTB-XC.PL – 5:01:17
- Kobiałka Michał / Ciarkowski Szymon – Noname Bike Team – 5:32:48
- Kozdryk Piotr / Męziński Bartosz – Centrum Rowerowe Olsztyn & Finisher.pl – 6:06:59
COMMENTS