Hej! Na #mtbxcpl piszę o kolarstwie dzięki TOBIE!
Wspieraj mnie, żebym mógł dalej być blisko kolarstwa, robić relacje z zawodów, pisać i zarażać pasją.
Wyścig w Dukli upłynął mi pod hasłem „samotność długodystansowca”.
Od startu starałem się jechać aktywnie, w pierwszym szeregu. Fakt kamerowania nas przez telewizję rzeszowską oczywiście nie miał kompletnie na to wpływu… ;)
Kiedy wjechaliśmy w teren i zaczął się pierwszy podjazd byłem w dogodnej pozycji by zaatakować i wysunąć się na czoło peletonu. Na sztywnych ściankach w lesie nogi kręciły się bardzo przyzwoicie i gdy po chwili oglądnąłem się do tyłu, okazało się że nikt nie podąża za mną. W tym momencie mogłem albo zwolnić i poczekać na kolegów, albo spróbować odjechać na solo do mety. Jako że chłodna głowa i taktyczne rozgrywki to zupełnie nie moja bajka, postanowiłem podkręcić tempo i spróbować dowieźć prowadzenie do mety. I tak urządziłem sobie 55km czasówkę w terenie.
Nie było to łatwa przeprawa. Trasa w Dukli zawierała dużo fragmentów dojazdowych do gór po płaskich odcinkach asfaltowych i szutrowych, gdzie moja samotna ucieczka mogła być łatwo skasowana przez współpracującą grupę. Nie dawałem jednak za wygraną i cały czas starałem się jechać mocno. Dużo frajdy dawały mi sztywne podjazdy w terenie oraz kilka technicznych kamienistych zjazdów.
Chwilę grozy przeżyłem, gdy na dole jednego z nich zauważyłem lekkiego flaka w tylnej oponie. Na szczęście powietrze nie uciekało bardziej i ekspresowe dopompowanie z naboju pozwoliło kontynuować wyścig.
Bez kryzysów udało się dojechać do mety i dowieźć bezpieczną, prawie 6 min, przewagę. Trasa w Dukli przypadła mi do gustu. Była różnorodna i ciekawa, nie było czasu na nudę. Oznakowanie i obsługa na bufetach, jak zwykle na Cyklokarpatach – wzorowe!
Sobotnim zwycięstwem zapewniłem sobie wygraną w generalce w kategorii wiekowej M3. Wskoczyłem też na pierwsze miejsce w klasyfikacji open na mega. Tu jednakże nic jeszcze nie jest rozstrzygnięte, bo mam godnego rywala w postaci Arka Krzesińskiego. Do końca sezonu na Cyklokarpatach pozostały jeszcze dwa solidne maratony w prawdziwych górach. Walka na pewno będzie zawzięta, a ja oczywiście dam z siebie wszystko.
COMMENTS