Hej! Na #mtbxcpl piszę o kolarstwie dzięki TOBIE!
Wspieraj mnie, żebym mógł dalej być blisko kolarstwa, robić relacje z zawodów, pisać i zarażać pasją.
Kilka tysięcy kilometrów z bagażnikiem Whispbar na dachu to nie tylko wystarczający czas, żeby „rzucić okiem”, ale także, żeby wydać werdykt. Na ten przyjdzie jednak jeszcze czas, ale że coraz bliżej lata i trzeba planować logistykę, to parę słów wrażeń na gorąco. Bo jest o czym!
Whispbar jak sama nazwa wskazuje charakteryzuje szept. I to słychać od pierwszych metrów przejechanych z bagażnikiem na dachu. Nie ma tego głośnego dźwięku wynikającego z oporu powietrza. Słychać ledwie szept ;) Wynika to z aerodynamicznego kształtu zarówno belek, jak i samych bagażników. Przy montażu belek warto zwrócić uwagę na kierunek, bo nie są symetryczne. Przekrój jak skrzydła w samolocie, co nie tylko przekłada się na poziom hałasu, ale i na aerodynamikę jazdy czyli spalanie.
Kiedy podjechałem do salonu Taurusa to naprawdę byłem w szoku jak szybko to się montuje. Patent producenta – QuickDock – pozwala na montaż dosłownie w mgnieniu oka. Widać to na poniższym wideo:
[fb_embed_post href=”https://www.facebook.com/maratony.MTB.XC/videos/vb.124749907592186/900719356661900/?type=2&theater/” width=””/]
Do tego dochodzi montaż rowerów w systemie SmartMount. Najbardziej efektowny w przypadku sztywnej osi, choć w przypadku tej standardowej też jest szybko, sprawnie i bezproblemowo.
Najlepsze podsumowanie pierwszego wrażenia? Po niespełna dwóch tygodniach użytkowania odkupiłem testowane egzemplarze i nie wyobrażam sobie innego bagażnika na dachu niż Whispbar WB200. Dla miłośników chwytu za ramę jest model WB201.
Cenę zestawu pasującego do Twojego samochodu sprawdzisz na bagaznik.pl a informacje o marce Whispbar na stronie producenta.
COMMENTS