Hej! Na #mtbxcpl piszę o kolarstwie dzięki TOBIE!
Wspieraj mnie, żebym mógł dalej być blisko kolarstwa, robić relacje z zawodów, pisać i zarażać pasją.
To były moje drugie MP CX na których byłem osobiście. Zeszłoroczne w Bieganowie wspominam dobrze, choć znalezienie miejsca rozgrywania zawodów nie odbiegało od tego w Bytowie. ZERO informacji na głównej trasie. Dojechaliśmy przed 11, tak żeby obejrzeć kluczowe wyścigi – juniorzy, orlicy oraz elita. Na dzień dobry strażak skierował nas na parking, z którego nie skorzystaliśmy, bo było ryzyko, że nawet zabrane kalosze nie pomogą nam wydostać się z tego terenu. Okazało się, że zaplecze parkingowe wokoło Ośrodka Jeleń, gdzie odbywały się zawody jest praktycznie żadne. Do dyspozycji było tylko pobocze drogi dojazdowej. Jakoś udało się zaparkować, więc od razu ruszyliśmy na trasę z przystankiem w biurze zawodów, gdzie zarejestrowaliśmy się i wzięliśmy akredytacje prasowe.
Przeciwności losu
Matka natura spłatała organizatorom nie lada psikusa. Nocna wichura położyła na trasie jedno drzewo, a trasa przetrwała głównie dzięki temu, że została obstawiona na większości dystansu metalowymi barierkami. Efektem ubocznym nocnej wichury było także to, że trzeba było usunąć wszystkie potencjalnie latające elementy. Dlatego też nie było balonów (ufff!), ale także banerów i przede wszystkim bramy start / meta.
Organizacja i rywalizacja
Organizacyjnie zawody rozgrywały się mniej więcej zgodnie z rozkładem jazdy. Było kilkuminutowe opóźnienie, które z kolejnymi wyścigami narastało, ale skrócenie przerwy technicznej pozwoliło na rozegranie wyścigu elity mężczyzn o czasie. Trasa miała swój urok, choć trochę brakowało mi ciasnych nawrotów, gdzie zawodnicy mogliby się wykazać dynamiką jazdy. Błota było sporo, ale praktycznie większość elementów była przejezdna. Obowiązkowym elementem trasy przełajowej jest kopny piasek. Tu wykorzystano okoliczną plażę. Niestety ostateczny efekt był umiarkowany, bo żeby na nią dojechać zawodnicy musieli wyjechać poza główną arenę rywalizacji, więc odcinek kilkuset metrów jechali w absolutnej ciszy. Trochę szkoda, bo kibiców nie brakowało, ale woleli zostać tam, gdzie zawodników przez większość rywalizacji mieli cały czas w zasięgu wzroku. To właśnie na odcinku z plażą rozstrzygnął się wyścig elity mężczyzn – Mariusz Gil popełnił jakiś błąd, wykorzystał to Marek Konwa i odskoczył.
No właśnie – poziom sportowy na MP CX w Bytowie był naprawdę niezły. Największą „nudą”, choć to nie jest właściwe słowo był wyścig elity kobiet, gdzie Olga Wasiuk od początku do końca nie pozostawiła złudzeń komu się należy koszulka z orłem. Wśród U23 było trochę walki między Martą Turoboś i Ritą Malinkiewicz. Z kobiecych wyścigów najciekawiej było wśród juniorek, gdzie o jedynkę równo walczyły, tasując się na trasie, Gabriela Wojtyła, Patrycja Lorkowska oraz Anna Tomczyńska.
Z kolei wyścig juniorów był najliczniej obsadzonym w niedzielę wyścigiem. Oprócz walki między Marcelim Bogusławskim, Szymonem Sajnokiem oraz Tomaszem Rzeszutkiem i Dawidem Joną ta rywalizacja była dobrą okazją do obejrzenia na czym ściga, trenuje i rozwija się dzisiejsza młodzież i nasza nadzieja na przyszłość. Czasem ręce opadały na widok niektórych zabytków…
Największa wrzawa kibiców i największa dynamika to bez wątpienia wyścig elity mężczyzn. Dzięki połączeniu kategorii Elita oraz Orlik widowisko trwało przez wszystkie siedem rund. Do trzeciej rundy tasowali się zawodnicy elity, by w końcu na trzeciej rundzie Marek zrobił bezpieczną przewagę. Kiedy tu okazało się, że raczej zmian nie będzie, to w orlikach zaatakował Bartosz Mikler wyprzedzając Michała Palutę. Ponadto do wielu przetasowań dochodziło na dalszych miejscach, co też było ciekawym widowiskiem.
Resume
Ze sportowego punktu widzenia impreza okazała się kompletna. Praktycznie w każdej kategorii nie było zawodnika w 100% pewnego zwycięstwa jeszcze przed startem co dodatkowo podnosiło jakość widowiska. Organizacyjnie bardzo dobrze sprawdziło się dwóch komentatorów, którzy nawzajem się uzupełniali, dając też sobie nawzajem odrobinę wytchnienia. Dzięki temu komentarz był praktycznie cały czas ciekawy i dynamiczny, nie było słychać znużenia. MP CX rozgrywane były w tym roku w tym samym dniu co Finał WOŚP, dlatego też w samym centrum stała scena, na której po ostatnim wyścigu miał odbyć się koncert zespoły Proletariat. Pomysł zacny, bo to zawsze magnes dla ludzi z miasta, żeby się wybrać – tym bardziej, że był darmowy autobus. Niestety miało to też jeden minus. Dla wielu droga do domu to kilkaset kilometrów, a przesunięcie dekoracji o kolejną godzinę mnie osobiście zmusiło do rezygnacji i wcześniejszego powrotu. Ostatecznie nie wiem ile osób oklaskiwało nowych Mistrzów Polski, kiedy stali na podium. Ale pewnie niestety garstka. A teraz najważniejsze…
Gdzie jest PZKol???????????
W Bytowie rozegrane zostały Mistrzostwa Polski w kolarstwie przełajowym. Prawa do organizacji imprezy przyznawane są przez Polski Związek Kolarski podczas posiedzenia Zarządu, w którym bierze udział Prezes Zarządu wspomniany Zarząd oraz Dyrektor Sportowy. A teraz bardzo konkretnie. WSTYD, że w Bytowie nie pojawił się nikt z poniższej listy:
- Wacław Skarul – Prezes Zarządu
- Bogdan Rzepka – Wiceprezes
- Marcin Melzacki – Wiceprezes
- Lucjusz Wasielewski – Sekretarz Zarządu
- Dariusz Banaszek
- Marek Hok
- Lech Kurowski
- Paweł Skorek
- Marek Truchan
- Andrzej Piątek – Dyrektor Sportowy
Można o PZKol napisać dużo złego, ale można też stwierdzić wprost – dopóki nie skończy się bezkresne hejtowanie PZKol przez wszystkich (organizatorów, zawodników i media branżowe) – także nas(!!!), to nic się nie zmieni. Trudno jednak przejść obojętnie wobec faktu, że nikt z aktualnych Władz się nie pojawił w Bytowie. Z drugiej strony byli obecni przewodniczący komisji przełajowej oraz prezes Pomorskiego Związku Kolarskiego, więc może to czepialstwo jest zbędne?
A prawda jest taka, że potrzebny jest dialog i rozmowa, która w przypadku Pucharu Polski w maratonie MTB pokazała, że zmiany są możliwe. Na wszystko potrzeba jednak czasu, dużo czasu. I dobrej woli z OBU stron.
A w sumie to były bardzo dobrze zorganizowane Mistrzostwa Polski.
W przeciwieństwie do Pawła mi takie rzeczy jak parking czy oznakowanie jakoś specjalnie nie przeszkadzają… Gdyby to były zawody Pucharu Świata to byłoby to ważne, ale tutaj zasadniczo nie było trudno trafić. Chociaż jak już zostało wyżej wspomniane, nie wszyscy dali radę odnaleźć Bytów na mapie ;) Psikusem pogody w połowie stycznia jest dodatnia temperatura. I myślę, że to głownie jej zasługa, że zawody udały się tak, a nie inaczej. Mi samemu na pewno nie chciałoby się jechać do Bytowa, gdyby było na przykład 15 stopni mrozu. W niedzielę była taka temperatura, że wielu zawodników jechało w krótkich spodenkach albo tylko w cienkich bluzach, więc nie było tak źle.
Co do organizacji nie mam żadnych uwag – tutaj może słowo powiedzą sami zawodnicy. Dla mnie dużym plusem była restauracja, w której można było się ogrzać i zebrać siły na dopingowanie i bieganie z aparatem na kolejny wyścig.
Co do klimatu to było na prawdę super – wielu znajomych, rozmowy o głupotach przy trasie, to jest właśnie fajne na zawodach.
Nie jestem specjalistą od CX, ciężko mi ocenić trasę – większość głosów była taka, że jednak trasa jest dość ciężka i obfitowała w takie odcinki, w których jak na dłoni było widać kto jak odrobił pracę domową i jak się przygotował do tego startu. Największe wrażenie zrobili na mnie Bartosz Mikler, Michał Paluta i Wojtek Halejak. Zauważmy, że kategoria U23 startowała minutę po Elicie. Bartosz Mikler zaczął wyścig dość spokojnie, by zakończyć go na 5 miejscu open. Widok Michała Paluty mijającego z łatwością na prostej w dużym błocie Bartosza Banacha też był dość wymowny. Tutaj też należy zwrócić się w stronę CCC Sprandi Polkowice, że zdecydowali się wziąć do składu młodych zawodników, a do tego wyposażyli ich w naprawdę dobry sprzęt. Po zachowaniu Kamila Małeckiego na mecie widać było, że zależało im na dobrym wyniku. Halej za to pokazuje, że jest kompletnym zawodnikiem – świetne wyniki na szosie, w MTB, a teraz dobry występ zaakcentowany świetnym atakiem w końcówce na CX. Po przejściu do JBG-2 można oczekiwać, że dopiero teraz pokaże na co go stać.
PZKol dostaje oczywiście pałę za te MP i uwagę do dzienniczka. Szkoda mi na nich klawiatury by pisać coś więcej. Kończąc trzeba wspomnieć, że poziom sportowy, o którym pisaliśmy będzie zweryfikowany już niedługo w Taborze na MŚ – czekamy na ogłoszenie składu kadry!
COMMENTS