MTB Trilogy – nie kolejna zwykła etapówka

HomeKomentarze

MTB Trilogy – nie kolejna zwykła etapówka

Hej! #mtbxcpl jest na Google News - kliknij tu i bądź na bieżąco z tym, co słychać w kolarstwie!


REKLAMA


mtb trilogy 7Za nami MTB Trilogy 2013. Druga edycja czeskiej etapówki pokazała potencjał tras jakie do dyspozycji mają kolarze górscy po obu stronach granicy. Każdy z trzech etapów miał inny charakter, dystans i profil. Krótki ośmiokilometrowy prolog rozegrany na pełnokrwistej trasie XC w środowe popołudnie pokazał, że łatwo ani lekko nie będzie. Trasa pierwszego etapu wiodła prawie w całości po naszej stronie granicy wykorzystując szlaki Strefy MTB Głuszyca. Drugi dzień to Best of Sudety najbardziej smakowite kąski z trasy rozgrywanego we wrześniu Specialized Rally Sudety. Najcięższy był jednak wiodący głównie granicznymi szlakami ostatni etap – Góry Wronie. Łącznie cała etapówka liczyła 230 km i 7700m przewyższenia. Była to ciężka próbdla sprzętu, kondycji, a przede wszystkim umiejętności technicznych zawodników.

mtb trilogy 3Zwycięzcą całej rywalizacji został Michal KANĚRA (GHOST – MOJEKOLO.CZ), a najlepszy z Polaków – Michał Cesarczyk (MTB Votum Team Wrocław) zajął 24 miejsce. Poza główną klasyfikacją na specjalnie przygotowywanych głównie zjazdowych OS-ach rozgrywano również rywalizację Enduro, a na krótszych trasach DEMO przeprowadzono rywalizację dla mniej doświadczonych kolarzy.

mtb trilogy 5Michał Cesarczyk:

„…jeśli tegoroczny Karpacz zawierał 110% MTB to tu było co najmniej 120%… Przy takiej obsadzie jestem mimo wszystko zadowolony z wyniku i już wiem, że będę chciał tu wrócić za rok, kolejna etapówka, którą wpisuję na stałe do kalendarza startowego, rewelacyjny klimat i trasy, jakie u nas można jedynie „liznąć” – nic dziwnego, że Czesi są generalnie dużo lepsi od nas pod względem techniki jazdy…”

mtb trilogy 4

Tyle oficjalnego podsumowania od organizatorów. Mamy jednak dla Was dość obszerny komentarz od najlepszego Polaka, cytowanego powyżej – Michała Cesarczyka – MTB Votum Team Wrocław):

Przed wyścigiem plus prolog:

Na miejsce zajechaliśmy rano jeszcze przed otwarciem biura. Pogoda zapowiadała się aż za dobrze, cały czas świeciło słońce. Tylko od czasu do czasu jakaś przelotna ciemniejsza chmura się zaplątała, ale generalnie nie było obawy na powtórkę z Trophy, prognozy również nastrajały optymistycznie. Po 3h snu i dużej ilości pracy przed urlopem nie czułem się jakoś super zregenerowany, wręcz przeciwnie. No ale przyjechałem głównie ze względu na ciekawe trasy, po to właśnie by się odstresować. Także nie liczyłem na jakiś super wynik i podszedłem do wszystkiego na luzie. Bardzo szybko też uzbierała się ekipa Polaków w klasie, w której spaliśmy, przez co atmosfera była cały czas wesoła, było z kim pogadać i pożartować, co jest zawsze plusem etapowych wyścigów.
Po ogarnięciu się na miejscu i krótkiej drzemce przyszedł czas na start w prologu. Przypadła mi dopiero godzina 17.30, przez co miałem duuużo czasu na spokojną dokładną rozgrzewkę i doregulowanie niedotartego jeszcze napędu. Mimo to start rozpocząłem efektownym „strzałem z kasety” przez co mało nie wylądowałem w pobliskim rowie, na szczęście szybko się ogarnąłem i pojechałem. Wynik nie najgorszy, pierwszy sektor zapewniony. Trasa prologu zajęła mi nieco ponad 32min i dała pogląd na to, co się będzie działo w kolejnych dniach – OS’y enduro i leśne single na przemian z podjazdami po korzeniach, kamieniach i ściółce. Co tu dużo mówić, byłem podjarany i nie mogłem spać w nocy przed pierwszym etapem :)

mtb trilogy 8I etap

Kolejny dzień i etap pierwszy, zwany Strefa Głuszyca Kleine Alpen – lekka obsuwa na starcie. Mimo to nikt nie marudził, dodatkowy czas na dogrzanie wygłodniałej przewyższeń łydy bezcenny. Strzał startera i poszli – od początku po krótkim rozjechaniu polną drogą malownicze single w lesie, a zaraz potem „konkretna robota” czyli cały czas góra-dół, praktycznie ani kawałka po płaskim, nie było gdzie nawet żela zjeść. Kilka podjazdów kończących się butowaniem oraz soczyste zjazdy na granicy AM i enduro, zjazd po tłuczniu do Sokołowska przy całej reszcie OS’ów był czystą formalnością. Mimo, że weszło konkretnie w nogi byłem wniebowzięty – jeśli tegoroczny Karpacz zawierał 110% MTB to tu było co najmniej 120%! Mimo dużej ilości męczących podjazdów wynik udało mi się wykręcić przyzwoity – 17 open i 7 w klasie, 1 sektor zostaje, jest dobrze.

mtb trilogy 6II etap

Piątkowy etap pod nazwą Broumovskie Steny zapowiadany jako łatwiejszy od poprzedniego. Liczący tyle samo kilometrów i przewyższeń dodatkowo motywuje do mocniejszego startu, bo wydaje się że czasu będzie mniej na odrabianie ewentualnych strat – i faktycznie, jest szybko, bardzo szybko, momentami nawet przynudnawo na dłuższych odcinkach prowadzonych przez wysokie trawy i łąki. Na szczęście spora część etapu prowadzi po trasie wyśmienitego wyścigu Rally Sudety, dzięki czemu pojawiają się perełki takie jak tytułowe Broumovskie Steny i zjazd po sporej wielkości kamieniach oraz osławiona Hvezda, którą z założenia zjeżdżają tylko nieliczni. Tutaj wyraźnie widać było przepaść jeśli chodzi o technikę na naszych rodzimych maratonach oraz u naszych południowych sąsiadów :) Poza tym na trasie sporo innych Sudeckich perełek i znowu podjazdy i singielki na medal, przednia zabawa! Niestety na jednym z szybkich szutrowych zjazdów 10 km przed metą łapię „panę” przez co tracę nieco ponad 10min i ok 20 oczek w open (sic!). Melduję się na mecie dopiero 40 open i 19 w kategorii.

mtb trilogyIII etap

Ostatni, najdłuższy etap pod kryptonimem Vrani Hory wiedzie w dużej części szlakiem granicznym, kojarzącym się z etapówką Sudety MTB Challenge, ale stopień trudności jest nieco wyższy. Zjazdy na tymże szlaku na tyle strome, że konieczne było zjeżdżanie na kontrolowanym uślizgu bez opcji zatrzymania się, chyba że na pobliskim drzewie, bądź betonowym słupku ;) Podjazdy nie tak strome, jednak wymagające techniki i koncentracji, zaś płaskie odcinki na szczycie garbu to niekończący się roller-coaster z wybijającym z rytmu korzeniami – dobrze że nie padało, bo byłoby to naprawdę ciężkie do przejechania. Końcówka etapu dużo szybsza i interwałowa, można było jeszcze sporo nadrobić, przyciskając na paru krótkich podjazdach rodem z XC. Potem już tylko szybki zjazd rynną przez pole z „niespodziankami”, parę agrafek na zjeździe i meta. Po prawie 5,5h jeździe jestem 27 i 13 w klasie, natomiast w generalce kończę odpowiednio 24 i 12.

Przy takiej obsadzie jestem mimo wszystko zadowolony z wyniku i już wiem, że będę chciał tu wrócić za rok. Kolejna etapówka, którą wpisuję na stałe do kalendarza startowego, rewelacyjny klimat i trasy, jakie u nas można jedynie „liznąć” – nic dziwnego, że Czesi są generalnie dużo lepsi od nas pod względem techniki jazdy.

Szacun dla wszystkich, którzy nad tym przedsięwzięciem pracowali, układając trasy, zabezpieczając wszystko od zaplecza, a także dla ekipy z którą spędziłem tę parę dni. Do zobaczenia za rok albo szybciej :)

Wszystkie informacje o MTB Trilogy na stronie organizatora: www.mtbtrilogy.cz/pl/

[srp]

 


Hej! Na #mtbxcpl piszę o kolarstwie także dzięki Tobie! Spodobał Ci się przeczytany tekst? Wspieraj mnie, żebym mógł dalej być blisko kolarstwa, robić relacje z zawodów, pisać i dzielić się pasją.


Wspieraj Autora na Patronite

Postaw mi kawę na buycoffee.to

REKLAMA

COMMENTS

DISQUS: 0