Hej! Na #mtbxcpl piszę o kolarstwie dzięki TOBIE!
Wspieraj mnie, żebym mógł dalej być blisko kolarstwa, robić relacje z zawodów, pisać i zarażać pasją.
Długi weekend, okolice Krynicy Zdrój czyli Pasmo Jaworzyny Krynickiej czy szlak graniczny, do tego czwarta runda Pucharu Polski MTB XCO – idealne okoliczności, żeby wprowadzić w życie projekt ZLOT #mtbxcpl. To tereny wręcz wymarzone dla kolarstwa górskiego, ocierające się o legendarne „pure MTB”, bo jakiej trasy nie ułożysz, na 40 km masz 1500 metrów w górę, a na 50km bez problemu uzbiera się i 2000 m. Tak to się zaczęło…
O pomyśle organizacji ZLOTU #mtbxcpl wspomniałem pierwszy raz prawie rok temu, podczas wywiadu udzielonego w Strefie Rowerowej. Od tego czasu temat kiełkował powoli w głowie, a zimą ułożony kalendarz kluczowych wydarzeń pozwolił na wskazanie terminu, kiedy pierwsza edycja ZLOTu mogłaby się odbyć. Padło na długi weekend Bożego Ciała, gdzie równolegle na sobotę został zaplanowany Puchar Polski MTB XCO, do tego Krynica Zdrój czyli wymarzone miejsce na rower górski. Wydawało się, że tu nic nie może się wysypać czy nie zagrać.
Wydarzenie promujące 1. ZLOT #mtbxcpl założyłem w lutym, co jakiś czas przypominając o nim w social mediach. Kilkanaście osób potwierdziło swoją obecność, ponad 250 osób wyraziło zainteresowanie. Te internetowe liczby trzeba dzielić co najmniej na pół. Tak było i tym razem.
W czwartek o 9:00 rano przy rondzie w Krynicy Zdrój spotykam się z Karoliną, Tomkiem, Krzyśkiem i Damianem z ekipy MTB Fordon oraz Pawłem z Sara Workwear Wheel Brothers. Trasa ustalona, niespełna 50 km i ponad 1600 metrów przewyższenia. Wyjeżdżamy z Krynicy Zdrój asfaltem do góry i nie licząc chyba dwóch kilkusetmetrowych fragmentów, to asfalt ponownie oglądamy na sam koniec trasy wjeżdżając do obrzeży Tylicza, z którego kierujemy się z powrotem do Krynicy Zdrój.
Już pierwszego dnia nie szczędzę komplementów jadącej ekipie, a sam cieszę się, że trochę w ostatniej chwili zdecydowałem się na rower ze wspomaganiem. Myślę, że na zwykłym rowerze albo nie dałbym rady albo zajęłoby mi to o wiele dłużej albo nie miałbym siły na rower kolejnego dnia. Albo wszystkiego po trochu.
Tym bardziej, że momenty były, łącznie z ponad 20% podjazdem, na którym Paweł zdecydował się wrzucić swojego hardtaila na plecy i zdjęcie to upamiętniające jest dobrym symbolem pierwszego dnia jeżdżenia. :)
Drugiego dnia do ekipy dołączył Łukasz z Zabrza, którego córka Julka w sobotę startowała w wyścigu Młodziczek w Pucharze Polski MTB XCO. Zaprawiony w górskiej jeździe, na Specialized Stumpjumper FSR z napędem 2×10! Żaden podjazd nie był mu straszny i nawet kiedy ja, zlany potem wlewającym się z czoła do oczu, na wspomaganym elektrycznie rowerze zbliżałem się do swojego HRmax, to Łukasz spokojnie, równo kręcił aż do samego szczytu!
Trzeciego dnia Łukasz i Paweł udali się na Górę Parkową śledzić rywalizację w PP MTB XCO, a do nas dołączył Arek z Bydzia Power. Po pierwszych wspólnych kilometrach, część ekipy MTB Fordon wycofała się do bazy z powodu problemów zdrowotnych.
W sumie przez trzy dni przejechałem prawie 150 km i ponad 4500 metrów przewyższenia. Bez kolorowania mogę stwierdzić, że góra 5% trasy stanowił asfalt, a reszta to był soczysty, przeważnie górski off-road!
Czy Ty oszukujesz na elektryku?
Powyższe pytanie dostałem w jednej z wiadomości prywatnych, pod jedną z relacji z pierwszego dnia. Kilka dni przed ZLOTem byłem razem z Marcinem Górnickim w Skalite, w okolicach Bielska i Szczyrku, gdzie m.in. nagraliśmy rozmowę z Jankiem „Elvisem” Kilińskim (link), który wielokrotnie mówi, że „rowery ze wspomaganiem otworzyły góry dla wielu osób, dla których były one dotychczas niedostępne”.
Oszukiwanie to łamanie zasad. ZLOT był pod hasłem „Rower. Góry. Ludzie.”, a jedyne zasady jakie obowiązywały to zdrowy rozsądek, kask sztywny oraz niezbędnik, bez którego lepiej w góry nie jechać.
Nie były to zawody, jechaliśmy w trybie „no drop” czekając na siebie na szczycie każdego z podjazdów, a głównym celem była dobra zabawa i wspólne spędzenie czasu na rowerze na fajnych trasach.
Reasumując, nie oszukiwałem. Podszedłem do tematu zdroworozsądkowo, co pozwoliło mi się cieszyć jazdą każdego z trzech dni jazdy, a kiedy w niedzielę usiadłem za kierownicą Hiluxa, żeby pojechać do domu, to w podróży, która zajęła ponad 6 godzin nie musiałem walczyć ze skumulowanym zmęczeniem.
Ten rower sam nie jedzie
Niby oczywiste dla kogoś, kto z tematem jest zaznajomiony, ale jak widać trzeba powtarzać do skutku. Żeby tego było mało, to najnowsza wersja silnika Bosch SX w pewnym sensie premiuje jazdę na wysokiej kadencji, więc to nie jest tak, że wciskasz turbo, pedałujesz w tempie 60 RPM i lecisz pod górę. Wręcz przeciwnie.
Przełożenia trzeba dobierać tak samo starannie, jak w przypadku klasycznego roweru, a może nawet jeszcze staranniej, bo dodatkowa moc na sztywnych podjazdach potrafi zerwać przyczepność. W praktyce w najnowszym Boschu SX (czego nie ma starsza wersja Bosch CX) dodawanie mocy odbywa się tak delikatnie i niezauważalnie, że nie mamy tego nieprzyjemnego szarpnięcia silnika.
Jazda na e-rowerze to wysiłek
Tak jak rower sam nie jedzie, tak jazda na e-rowerze to wysiłek, choć – jak to fajnie ujął Tomek w komentarzu – bez konieczności „zapowietrzania”, aczkolwiek jak już wyżej napisałem, drugiego dnia na jednym z podjazdów otarłem się o swoje HRmax, ale o tym w następnym akapicie.
Limit wynikający z baterii
Podczas wyjazdu miałem do dyspozycji dwa rowery – pierwszy, Cube AMS Hybrid ONE44 zbudowany na silniku Bosch SX z baterią 400 Wh oraz drugi, MMR X-Bolt 140, na silniku Bosch CX, ale za to z baterią 625 Wh. O ile w przypadku tego drugiego przy wypadach na 40-50 km po górach nie trzeba się w zasadzie martwić rozładowaniem baterii, o tyle w przypadku „400” trzeba podchodzić do tematu bardziej z głową.
W praktyce jednak problem zasięgu mnie nie dotyczył, bo mimo, że rower ze wspomaganiem, to zawsze wybierałem tryb Eco, którego celem w praktyce jest zniwelowanie większej wagi roweru oraz dołożenie „trochę” mocy w korbach. To dlatego większość czasu spędziłem w trzeciej strefie tętna, a na bardziej wymagających fragmentach zaglądałem także do czwartej.
Nie można też zapominać o tym, że rower elektryczny waży więcej niż zwykły i jest to dość istotne, kiedy jedziemy w dół, co wymaga od naszych rąk trochę więcej pracy na trakcją, ale przede wszystkim kontrolę prędkości, bo taka masa dużo szybciej się rozpędza, co może być zgubne dla mniej doświadczonych osób.
2. ZLOT #mtbxcpl 2025
To że się odbędzie jest pewne tak samo jak to, że spotkamy się ponownie w górach. Pierwsza edycja pokazała, że trzy dni jeżdżenia to jest prawdopodobnie optymalna liczba, a dodatkowo dla lepszej integracji lepiej jest wybrać jakiś konkretny ośrodek jako bazę, a nie rozpierzchać się po całym mieście.
Pierwsze propozycje dotyczą szeroko pojętych Sudetów, ale pojawiła się też propozycja Beskidu Żywieckiego.
To gdzie spotykamy się za rok? Można już kliknąć wydarzenie na FB, dodać się do grupy na Stravie albo grupy na WhatsApp. Konkrety podane będą już wkrótce.
Na koniec jeszcze raz podziękowania dla kilku firm, dzięki którym moje życie przez te kilka dni było trochę prostsze i mogłem się jeszcze bardziej cieszyć jazdą, nie tylko rowerze:
- Toyota Professional Wesoła za użyczenie auta Toyota Hiluxa GR
- Bosch eBike Systems za użyczenie e-roweru Cube AMS Hybrid ONE44
- Osicki Sport za użyczenie e-roweru MMR X-Bolt 140
COMMENTS