Hej! Na #mtbxcpl piszę o kolarstwie dzięki TOBIE!
Wspieraj mnie, żebym mógł dalej być blisko kolarstwa, robić relacje z zawodów, pisać i zarażać pasją.
Po emocjach związanych z piątkowym short trackiem, wcześniej w niedzielę rozegranym wyścigiem elity kobiet czas na ostatni punkt programu czyli rywalizację elity mężczyzn. Jak się okazuje N1NO wraca w pięknym stylu, wygrywa, na mecie nie umie powstrzymać łez, zapisując się w historii jako rekordzista, wygrywając wyścigi Pucharu Świata 33 razy. Tym samym wyrównuje rekord, który należał do Juliena Absalona, który także na koncie ma 33 zwycięstwa.
Kilkukrotnie w relacji wybrzmiało, że trasa na której ścigali się w ten weekend zawodnicy jestem efektem pracy Henrique Avancini oraz jego ojca, którzy dość dosłownie ją wyznaczyli i przygotowali do jazdy wiele lat temu. Później w oparciu o niewielki budżet, którym dysponowali Avancini zaczął się ścigać, by od kilku lat należeć do absolutnie ścisłej czołówki oraz jeździć w teamie fabrycznym.
Blisko setka zawodników elity na starcie wyścigu mężczyzn zamykającego pierwszą rundę Pucharu Świata MTB XCO, która odbywa się w Petropolis.
START
Bardzo mocna stawka, trasa w wielu fragmentach nie ułatwiająca wyprzedzania, tworzą się pierwsze zatory, peleton zaczyna się powoli rwać.
1/7
Grupę praktycznie cały czas prowadzi Ondrej Cink. Stawka trochę się rozciąga, a linię mety przekracza pierwsza grupa licząca około 20 zawodników, którzy jadą w kilkusekundowych odstępach. Kolejni zawodnicy to już kilkanaście sekund straty.
2/7
Na początku rundy jest przejazd przez rock garden. Z kilkunastoosobowej grupki Nino Schurter wybiera jako jeden z niewielu przejazd chickenem czyli linią B omijającą techniczną sekcję. Pokonuje ją jednak tak szybko i płynnie, że wyjeżdża w samej czołówce, wychodząc na trzecie miejsce.
Cały czas z przodu oglądamy Ondreja Cinka, tuż za nim Nino Schurter, Henrique Avancini. Nie brakuje też Alana Hatherly, Christophera Blevinsa, Thomasa Litschera, Vlada Dascalu, Titouana Carod, Mathiasa Fluckigera czy Filippo Colombo.
Cały czas wysoko jedzie Bartłomiej Wawak, który traci aktualnie 32 sekundy i jest na miejscu 19.
Nino Schurter wychodzi na prowadzenie i zaczyna zyskiwać kolejne sekundy na zjazdach. Nikt nie jest w stanie utrzymać tej dynamiki, prędkości i umiejętności jadąc w dół.
Końcówka okrążenia, to podjazdy, które znamy z short tracka. Przewaga wypracowana na zjazdach przez Szwajcara spada i na wjeździe na kolejne okrążenie to ledwo dwie sekundy. Grupa prowadząca to teraz 10. zawodników.
3/7
Na koło Nino siada Henrique Avancini, zaraz za nim Ondrej Cink. Schurter ponownie omija rock gardem i wybiera chickena. Mimo to nie traci prowadzenia!
Tempo wyścigu jest niesamowite. Pierwsze okrążeni to 11:50, drugie 12:30. Nikt nie odpuszcza!
Grupka zmniejsza się o dwa nazwiska, odpadają Luca Braidot i Filippo Colombo, którzy jadą kilka sekund dalej.
Odpadają kolejne nazwiska – Mathias Fluckiger i Christopher Blevins.
Na prowadzenie wychodzi Alan Hatherly. Jego koła pilnują Nino Schurter i Vlad Dascalu, a dalej Maxime Marotte, Ondrej Cink i Henrique Avancini.
Odpada Ondrej Cink, strata do prowadzącej grupy to 8 sekund.
W grze zostaje piątka.
Tuż przed bufetem Avancini na chwilę traci kontakt z grupą, ale szybko odrabia i cała piątka wjeżdża razem na kolejne okrążenie.
4/7
Ondrej Cink cały czas z kilkusekundową stratą do prowadzącej piątki.
Bartłomiej Wawak na 4. okrążenie wjeżdża na 29. miejscu ze stratą blisko dwóch minut.
Wygląda na to, że prowadząca piątka trochę odpuściła tempo, co pozwoli dojechać do nich Cinkowi. Także strata Fluckigera i Colombo zmalała.
Na prowadzenie wychodzi Maxime Marotte, który mocno podkręca tempo. Za nim utrzymują się tylko Nino Schurter i Vlad Dascalu. Wydaje się, że Alan Hatherly się – mówiąc wprost – zagotował, spada na 5. miejsce i traci kilkanaście sekund. Przed nim, na 4. miejscu jedzie Avancini.
Na koniec czwartego okrążenia w grze o podium zostaje trójka – Maxime Marotte, Nino Schurter i prowadzący Maxime Marotte.
5/7
Prowadząca trójka powoli powiększa przewagę nad dwójką z Cannondale Factory Racing – Alanem Hatherly i Henrique Avancini, którzy tracą około 17 sekund.
Wygląda na to, że Maxime Marotte zaczyna płacić za mocną jazdę na poprzedniej rundzie. Dascalu i Schurter odjeżdżają od Francuza na kilka sekund.
Na sekcji zjazdowej jednak Marotte dojeżdża do prowadzącej dwójki. Pytanie czy to kwestia tego, że prowadzi Dascalu i Nino musiał używac hamulca czy po prostu Francuz się trochę odrodził?
Pod koniec okrążenia mamy lekkie przetasowanie na miejscach 4-5, bo do przodu wysuwa się Filippo Colombo, który wyprzedza najpierw Hatherly’ego a później Avancini.
6/7
Z przodu cały czas mamy tę samą trójkę – Vlad Dascalu, Nino Schurter i Maxime Marotte.
Za ich plecami kolejne przetasowanie. Do Filippo Colombo dojeżdżają i wyprzedzają go zawodnicy KMC Orbea – Sebastian Fini oraz Pierre de Froidmont. Avancini i Hatherly spadają na miejsce 7-8. Na 9. miejscu jedzie Ondrej Cink. W tej samej grupie jadą jeszcze Luca Braidot i Thomas Litscher.
Bartłomiej Wawak utrzymuje stratę w okolicach 3 minut i jedzie aktualnie na 26. miejscu.
7/7
Ostatnie okrążenie prowadząca trzyosobowa grupka zaczyna razem. Wyczekujemy ataku. Za nimi kolejna trójka, która między sobą podzieli dwa miejsca na podium – 4-5.
Maxime Marotte wykorzystuje szerszy fragment trasy i ponownie wychodzi do przodu. Jeśli nie zobaczymy zdecydowanego ataku, to ten wyścig może rozegrać się sprintem na kreskę.
Na około półtora kilometra do końca Nino Schurter atakuje i ponownie wychodzi na prowadzenie. Długi podjazd, po którym jest jeszcze dłuższy zjazd na którym Nino może wykorzystać swoje umiejętności. Szwajcar zdecydowanie chce być tu z przodu.
Nie udało się odjechać Schuterowi. Mamy już tylko końcówkę trasy z piątkowego short track. Kilka nawrotów, długi podjazd, zjazd i kreska.
Na ostatnim podjeździe Maxime Marotte daje z siebie wszystko, wychodzi na prowadzenie i zjeżdża pierwszy do mety, ale jeszcze kilkadziesiąt metrów. Nino wychodzi z koła Francuza, tak jak Hatherly w piątek z koła Litschera i wygrywa!
Historia się zapisała – trzydzieste trzecie zwycięstwo w wyścigu Pucharu Świata MTB XCO, równając rekord ustanowiony wcześniej przez Juliena Absalona. Trzy lata pracował na to zwycięstwo! Ale to jeszcze nie jest ostatnie słowo, rower nie idzie na hak – rekord może wciąż poprawić…
Bartłomiej Wawak kończy wyścig na 23. miejscu ze stratą wynoszącą równo 4. minuty. Biorąc pod uwagę to, co działo się z przodu, to jest bardzo dobry wynik.
COMMENTS