Hej! Na #mtbxcpl piszę o kolarstwie dzięki TOBIE!
Wspieraj mnie, żebym mógł dalej być blisko kolarstwa, robić relacje z zawodów, pisać i zarażać pasją.
Od czwartku 12 sierpnia 2021 w mieście Novi Sad w Serbii rozgrywane są Mistrzostwa Europy w kolarstwie górskim w formułach sztafety drużynowej (XCR), eliminatora (XCE) oraz olimpijskim cross country (XCO). Sobota i niedziela stoją już tylko pod znakiem wyścigów indywidualnych w XCO. W każdej z kategorii startują reprezentanci Polski. W sobotę rywalizowali Juniorzy, Juniorki oraz Orlicy.
Specyfika trasy w Serbii, która jest bardzo szybka, dynamiczna i – poza długimi zjazdami po schodach – w zasadzie pozbawiona trudności technicznych powoduje, że rywalizacja ma trochę inny charakter i dużo trudniej jest zbudować przewagę.
W rywalizacji Juniorów wygrał Ukrainiec Aleksander Hudyma. Ze stratą kilkudziesięciu sekund na podium zameldowali się także Szwajcar Roman Holzer oraz Francuz Alexander Martins.
Polacy – Filip Brzóska oraz Maks Wiśniowski – zajęli odpowiednio 41. i 44. miejsce notując stratę 7-8 minut.
Filip Brzóska (KKW Nexelo Wałbrzych):
Już po Mistrzostwach Europy w urokliwej Serbii. Wyścig ciężki, trasa bardzo siłowa i nie dająca momentu aby odpocząć. Elementy techniczne prawie jak na eliminatorze, dużo schodów i jazdy po szybkich brukach, co jeszcze mocniej się odczuwało przez panujący podczas wyścigu 40 stopniowy upał. Po drodze były wzloty i upadki (jeden dosłowny upadek), ale było też światełko w tunelu, bo przez pół wyścigu gnałem za zeszłorocznym Mistrzem Europy z Francji, któremu coś się stało że sprzętem i spadł na podobne do mnie miejsce.
Dojeżdżam na świetnym 41. miejscu. Ktoś może powiedział że wynik nie jest satysfakcjonujący, lecz naprawdę jazda z takimi zawodnikami na takiej trasie, jeszcze w taki upał, uważam to za naprawdę świetny wynik.
Podsumowując jestem 41. zawodnikiem w Europie!!! To chyba dobrze brzmi.
Maks Wiśniowski (RK Exclusive Doors MTB Team):
Mistrzostwa Europy w kolarstwie górskim już za mną! Ostatni tydzień był dla mnie dość szalony. Po Mistrzostwach Polski dostaję informację że jestem powołany do Reprezentacji Polski. Dwa dni później już wyjazd do Serbii.
Po pierwszym treningu miałem mieszane uczucia względem trasy. Położona w zabytkowej fortecy runda z widokiem na miasto nie miała żadnych naturalnych trudności. Na pierwszy rzut oka tylko schody i podjazdy po kostce brukowej. Szybko jednak się okazało, że aby przejechać ją szybko i dynamicznie przydają się umiejętności skręcania z przełajów, a już po kilku przejazdach czuć było ręce od ciągłego wybierania stopni. Klimat również zdecydowanie odmienny niż jakikolwiek w którym miałem okazję się ścigać – temperatury powyżej 30°C w cieniu mocno dawały w kość.
Na starcie zostałem rozstawiony jako 72 w stawce 91 zawodników. Po słabym początku i staniu w korkach zostaję daleko w tyle. Jednak po wjeździe na drugie okrążenie robi się więcej miejsca i systematycznie przebijam się do przodu. Do końca wyścigu udaje mi się utrzymać równe, bardzo mocne tempo, co przy panujących warunkach było nie lada wyczynem. Dojeżdżam jako 44. zawodnik, zaliczając jeden z lepszych wyścigów w życiu i wynik, którego się nie spodziewałem. Tym bardziej że jeszcze tydzień temu nie wiedziałem czy w ogóle będę miał okazję wystartować.
Teraz jednak myślę już o następnym starcie, już za dwa tygodnie, czyli Mistrzostwa Świata!
W wyścigu Juniorek najszybsza była Francuzka Line Burquier, która po ponad godzinie rywalizacji na mecie zameldowała się ledwo 15 sekund przed Włoszką Sarą Cortinovis. Prawie minutę straty zanotowała trzecia, Szwajcarka, Lea Huber.
Także w tym wyścigu mieliśmy dwójkę biało-czerwonych. Kinga Żur zajęła 22. (+8:017), a Katarzyna Praszczałek 24. miejsce (+8:40).
Kinga Żur (KS Luboń Skomielna Biała):
Start w Mistrzostwach Europy był dla mnie bardzo ważny. Bardzo starannie dopilnowałam, aby na wyścigu nic nie mogło mnie zaskoczyć. Trasa co prawda bardzo szybka, za czym idzie mało podjazdów. Dla mnie dobre to nie było, ale mimo wszystko walczyłam ile sił w nogach. Szczęście ominęło mnie na starcie, gdzie nie trafiłam w pedał. Nie poddałam się i jechałam ile sił w nogach, ale słono zapłaciłam za to już w połowie pierwszej rundy. Swoje tempo odzyskałam dopiero na około 4 i 5 rundzie, ale to już zdecydowanie za późno, żeby odrobić, to co się zepsuło (nie na tej imprezie). Teraz już trzeba skupić się na starcie w Val di Sole, który jest za dwa tygodnie, a z tego została mi nauczka.
Katarzyna Praszczałek (RK Exclusive Doors MTB Team):
Mój debiut na Mistrzostwach Europy jako pierwszoroczna juniorka kończę na 24 miejscu. Przed startem miałam mieszane odczucia co trasy, ponieważ była bardzo szybka, bez elementów technicznych. Liczyła się głównie „mocna noga” i to jak rozsądnie rozłoży się siły. Patrząc całościowo pojechałam naprawdę solidny wyścig. Wiedziałam, że muszę wystartować mocno, żebym potem nie została zblokowana. Wiedziałam również, że będzie mnie to kosztować dużo sił, ale postanowiłam nie kalkulować i za wszelką cenę przebić się do przodu. Potem nadszedł lekki kryzys (którego się trochę spodziewałam), ale udało mi się go przezwyciężyć i wyprzedziłam kolejne rywalki. Cały czas widziałam jednak kolejne przed sobą lub za sobą, co bardzo motywowało do nie zwalniania tempa.
Ściganie na tym poziomie różni się trochę od tego w Polsce – czasami do gry wkraczają łokcie i nie ma mowy o chwili luzu, bo z tyłu już czają się rywalki gotowe do ataku. Każdy błąd zostaje przez nie wykorzystany. Mi tych błędów niestety trochę się zdarzyło… dwie wywrotki na piaskowym zakręcie kosztowały mnie kilka pozycji. Mimo to jestem zadowolona ze swojego wyniku. Fajnie było też trochę odpocząć od kapryśnej polskiej pogody i pościgać się w 35°C ;)
Ostatnim sobotnim wyścigiem była rywalizacja Orlików (U23 mężczyzn), który był chyba zapowiedzią tego, czego możemy się spodziewać także niedzielnym wyścigu elity – mam tu na myśli wyrównaną walkę aż do samej mety. Dzięki UEC TV dane było nam obejrzeć ten wyścig, podobnie będzie z wyścigiem Orliczek w niedzielny poranek. Od samego początku zawiązała się kilkunastoosobowa grupka, z której z okrążenia na okrążenie (a było ich siedem) odpadały kolejne osoby. Kolejność na mecie rozstrzygnęła się w sprinterskim finiszu, a różnice wynosiły dosłownie sekundowe. Do tego pierwsza dziewiątka zawodników zamknęła się w jednej minucie.
W tym kontekście na duże wyróżnienie zasługuje wynik Mateusza Nieborasa, który zajął 25. miejsce notując tylko 3:17 straty. Drugim naszym reprezentantem był Stanisław Nowak został sklasyfikowany na 50. miejscu ze stratą blisko siedmiu minut.
Pełne wyniki
Mateusz Nieboras (JBG-2 CryoSpace):
Wyścig w Serbii jak można było się spodziewać okazał się nieustanną walką od pierwszego gwizdka aż po ostatni odcinek do mety. Pierwszych chwil wyścigu nie mogę zaliczyć do udanych, ponieważ startowałem z prawie 70. pozycji, nie obyło się bez łokci w żebrach i kierownicy rywali biodrze. Na ME jak co roku spotkali się najlepsi zawodnicy, a każdy z nich już od pierwszych sekund walczył o jak najbardziej korzystną pozycję. Na początku znajdowałem się w okolicach 60 miejsca, następnie pokonałem najdłuższy podjazd rundy na 120% możliwości, dzięki czemu pierwsze okrążenie ukończyłem jako 40. zawodnik.
W dalszej części wyścigu sukcesywnie wyprzedzałem rywali i awansowałem na lepsze pozycje. Od trzeciej rundy utrzymywałem się na stabilnym 27-28 miejscu. Tempo było bardzo szybkie, a średnia prędkość wysoka, na mecie pojawiłem się jako 25. zawodnik. Niewielka strata trzech minut do zwycięzcy ukazuje tempo wyścigu oraz to jak „ciasno” było pomiędzy grupami kolarzy oraz solowymi uciekinierami. Z swojego wyniku jestem zadowolony, dziękuję za wsparcie Reprezentacji PZKOL oraz wsparcie trenerów i JBG-2 Team.
W niedzielę trzy ostatnie wyścigi – Orliczek oraz Elity kobiet i Elity mężczyzn. Więcej informacji na temat tych wyścigów w zapowiedzi: Startują Mistrzostwa Europy w kolarstwie górskim 2021 – Novi Sad, Serbia
COMMENTS