Hej! Na #mtbxcpl piszę o kolarstwie dzięki TOBIE!
Wspieraj mnie, żebym mógł dalej być blisko kolarstwa, robić relacje z zawodów, pisać i zarażać pasją.
Od dobrych kilku sezonów ściganie w cross country zaczynam w lutym. W tym roku też się to udało (w czasie pandemii „udało się” to odpowiednie słowo).
Pod koniec lutego rozpoczęłam serię wyścigów w Turcji. Na przestrzeni siedemnastu dni wystartowałam siedmiokrotnie. Pierwsze trzy wyścigi pojechałam z moją ekipą Strüby-BiXS Team, a kolejne cztery z kadrą narodową.
Zawody odbywały się na trzech różnych trasach, każda miała trochę inny charakter. Jedna z rund była przełajowa – z krótkimi podjazdami i mnóstwem ciasnych zakrętów. Druga już bardziej techniczna i zbliżona stylowo do pętli, z którymi najczęściej się teraz spotykamy. Trzecia przypominała stare XCO – rozciągnięta runda, na profilu mająca jeden podjazd i jeden zjazd. Na każdej z pierwszych dwóch pętli odbywały się po trzy wyścigi, a na ostatniej tylko jeden.
Nadrzędnym celem było dla mnie budowanie formy. Nie liczyłam na spektakularne wyniki, choć oczywiście walczyłam o jak najlepsze. Sześć wyścigów skończyłam w top10. Podczas pierwszego weekendu startowego nabawiłam się kontuzji, nad którą udało się zapanować przed kolejnym wyścigiem, ale wciąż jeszcze odczuwam jej skutki i muszę poświęcić trochę czasu na całkowite wyleczenie. Tak duża intensywność startów pokazała mi też wyraźniej co działa dobrze, a co trzeba poprawić.
Cieszę się, że udało się zrealizować ten wyjazd łącząc siły mojej drużyny oraz kadry narodowej. Przez to cały czas miałam zapewnioną opiekę i mogłam skupić się na swoich zadaniach. Dziękuję mojemu trenerowi oraz trenerowi i obsłudze kadry narodowej – dobrze się pracowało!
COMMENTS