Tomasz Majewski (Retro Stork Team) – Mistrzostwa Polski w kolarstwie przełajowym, Włoszakowice 2021

HomeSportKomentarze

Tomasz Majewski (Retro Stork Team) – Mistrzostwa Polski w kolarstwie przełajowym, Włoszakowice 2021

Hej! Na #mtbxcpl piszę o kolarstwie dzięki TOBIE!
Wspieraj mnie, żebym mógł dalej być blisko kolarstwa, robić relacje z zawodów, pisać i zarażać pasją.


Wspieraj Autora na Patronite

Postaw mi kawę na buycoffee.to

Do Mistrzostw Polski we Włoszakowicach przygotowania zacząłem już w listopadzie zaraz po letnim roztrenowaniu. Dlatego też na początku nie brałem udziału w pierwszych startach CX. Pierwszy raz wystartowałem dopiero w połowie listopada w Koziegłowach, tak aby zacząć zbierać punkty startowe. Udało się nazbierać ich tyle, aby stanąć w pierwszej linii na Mistrzostwach Polski.

Wiedziałem że mam bardzo mocną konkurencję w postaci wytrawnych przełajowców Marka Boneckiego, Rogowskiego i Nowackiego który mieszał we wcześniejszych startach. Do tego zawsze ktoś znienacka zaskoczy formą i już poważne ściganie gotowe. Mój trener Grzegorz Golonko zrobił wszystko, aby szczyt był we właściwym momencie, a ja robiłem to spójnie żeby go nie zawiść.

Kiedy sędziowie odliczali końcowe sekundy do startu każdy w głowie układał sobie przebieg wyścigu. Ja też. Ruszyliśmy bardzo mocno, ale już wtedy kontrolowałem wejście w pierwszy zakręt, żeby nie popełnić błędu sprzed roku, kiedy to walkę o wynik zakończyłem na pierwszym słupku.

Sekcja biegowa pokazała kto gdzie jest. Na szczęście byłem w głównej grupie i choć przytkało mnie trochę, to nie straciłem kontaktu z czubem, cały czas kątem oka widziałem,że zostaje nas czterech i że dla jednego z nas zabraknie medalu. Bonecki wraz z Chyłą biegli jak natchnieni, trzeba było się mocno zaginąć. Po tej sekcji i doskoczeniu w twarde podłoże wiedziałem ze noga podaje i bez problemu mogę niwelować ewentualne straty! Dobry znak pomyślałem – „teraz tylko Tomek bez błędów” a może być miło.

Na jednym z zakrętów Marek zaliczył upadek, a nam jakby dodało to skrzydeł gdy faworyt traci. Wiadomo ile kosztuje gonitwa kiedy to wszystkie kontrolki świecą się na czerwono. Co prawda grupa połączyła się, ale po drugiej rundzie odskoczyliśmy we dwóch z Jackiem Rogowskim, który tego dnia był bardzo mocny i ciężko było wyrobić sobie przewagę. Dopiero pod koniec trzeciej rundy uzyskałem kilka metrów nad nim, co sprawiło że nie mógł złapać tzw. koła. W duchu pomyślałem – „Tomek dasz radę, to może być Twój dzień!”. I był!

Kiedy wybiegałam z błotnej sekcji z kilkoma sekundami przewagi już wiedziałem, już czułem i myślałem o koncentracji, bo noga wciąż była rześka. Po ostatniej platformie kiedy konkurencja miała przed sobą jeszcze kilka nawrotów, ja już cieszyłem się z oszalałymi kolegami z drużyny, którzy krzyczeli z całych gardeł „Mamy to!!!”

Wiedziałem że to mój dzień i że koszulka o której tak marzyłem będzie na moich plecach. Po przejechaniu kreski z rękoma w górze wyściskaliśmy się z kolegami, bo walka była 100% uczciwa. Radość ogromna, życzę każdemu żeby przynajmniej raz w życiu doznał tego uczucia.

Wielkie gratulacje dla organizatorów, bo choć pogoda uprzykrzała zawodnikom pewne sekcje ogólnie wielkie brawa za organizację. Teraz delektuję się radością z moją drużyną Retro Stork Team.


Hej! #mtbxcpl jest na Google News - kliknij tu i bądź na bieżąco z tym, co słychać w kolarstwie!


REKLAMA

COMMENTS

DISQUS: 0