Hej! Na #mtbxcpl piszę o kolarstwie dzięki TOBIE!
Wspieraj mnie, żebym mógł dalej być blisko kolarstwa, robić relacje z zawodów, pisać i zarażać pasją.
Kilka tygodni temu wpadłam na pomysł, że fajnie byłoby skorzystać z uroków polskiej “zimy” i przejeździć ją na przełaju, a może nawet pościgać się na nim. Szybko rzuciłam okiem na ofertę wyścigów CX w Polsce – OK, może nie tak szybko, bo naprawdę ciązko byłoby znaleźć aktualny kalendarz imprez gdyby portal mtb-xc.pl nie przygotował własnego zestawienia. Zamówiłam rower i po kilku przejażdżkach oraz obejrzanym filmiku instruktażowym opisującym w jaki sposób profesjonalnie zsiadać i wsiadać na przełaj, wybrałam się na swój pierwszy wyścig CX do czeskiego Vrbna. To dość kameralna – szczególnie w porównaniu do maratonów MTB – lokalna impreza, na której można startować bez licencji elity.
Pogoda tego dnia była idealna na debiut – było ciepło, słonecznie i sucho. Asekuracyjnie ustawiłam się pod koniec stawki, nie wiedząc czego mogę spodziewać się na samym starcie. Oczywiście okazało się to dużym błędem, bo na pierwszym długim podbiegu zostałam mocno przyblokowana. Po pierwszym okrążeniu, kiedy zrobiło się trochę luźniej można było cieszyć się już swobodniejszą jazda i poznawać możliwości roweru. W zasadzie nie wiem, czy stwierdzenie “cieszyć się jazda” jest tu na miejscu, bo przez cały wyścig utrzymywałam tętno bliskie maksymalnemu. Zaskakiwała mnie świetna trakcja wąziutkich opon roweru, z każdym okrążeniem jechałam odważniej techniczne odcinki.
Ostatecznie dojechałam na trzecim miejscu open wśród kobiet i drugim w kategorii. Formuła wyścigu bardzo przypadła mi do gustu, poleciłabym przełaj każdemu, kto chce odmulić się tak jak ja po sezonie maratonowym.
A już w tę niedzielę kolejny wyścig z cyklu! :D
COMMENTS