Hej! Na #mtbxcpl piszę o kolarstwie dzięki TOBIE!
Wspieraj mnie, żebym mógł dalej być blisko kolarstwa, robić relacje z zawodów, pisać i zarażać pasją.
O kalendarzu Cyclepassion w Polsce zrobiło się tak naprawdę głośno dopiero w 2011 roku, kiedy to okazało się, że w kolejnej edycji będziemy mogli zobaczyć Maję Włoszczowską. Tysiące facetów zaczęło się ślinić i nie tylko. Lata lecą, kolejne edycje kalendarza są przygotowywane – wszystko zaczęło się w 2005 roku. Od kilku dni można zamawiać edycję 2014, w której można znaleźć kolejne zawodniczki, które zdecydowały, że są nie tylko „skilled”, ale także „hot”. Mówi się, że jego autorzy chcieliby być na poziomie „kalendarza dla mechaników”, ale na szczęście występujące w nim zawodniczki póki co nie zdecydowały się na tak odważne zdjęcia. Osobiście jestem z tego zadowolony, ale to jest indywidualna sprawa każdego z nas.
Pisząc o kalendarzu Cyclepassion 2014 od razu przypomina mi się zdjęcie sprzed dwóch lat, które na swoim profilu w ramach cyklu „Projekt Londyn” umieściła Maja Włoszczowska.
[fb_embed_post href=”https://www.facebook.com/photo.php?fbid=289295734444940&set=a.285786324795881.65245.140115669362948&type=3″/]
Chwilę zajęło mi odnalezienie tego zdjęcia, ale nie chodzi o to co jest na nim, a to co jeden przez drugiego chciał udowodnić w komentarzach – jakim to samcem alfa nie jest. Dla mnie osobiście jest to bardzo żenujące i adresatem kalendarza nie jestem. Szkoda, że kolarstwo jest kolejnym sportem, który zdominowany przez mężczyzn kobiety traktuje tak bardzo przedmiotowo.
Za to dużo chętniej sięgnąłbym po kalendarz z cyklu „bikeporn”. (Nie)stety nie ma w nim cycków…
[fb_embed_post href=”https://www.facebook.com/media/set/?set=a.480571118676728.1073741828.124749907592186&type=3″/]
[srp widget_title=”Podobne wpisy” post_content_type=”excerpt” post_content_length_mode=”fullcontent” post_random=”yes” post_date=”no” category_autofilter=”yes” category_autofilter_single=”yes” category_exclude=”12″]
COMMENTS