Hej! Na #mtbxcpl piszę o kolarstwie dzięki TOBIE!
Wspieraj mnie, żebym mógł dalej być blisko kolarstwa, robić relacje z zawodów, pisać i zarażać pasją.
Za nami najwyższy rangą wyścig XCO w naszym kraju, czyli Jelenia Góra Trophy Maja Włoszczowska, posiadająca od kilku lat kategorię UCI HC – to bezpośrednio jeden poziom niżej od Pucharu Świata. Szerszy opis tego co działo się tego dnia w wyścigach Elity kobiet oraz Mężczyzn znajdziecie tutaj. Ja natomiast w poniższym tekście skupię się na rywalizujących tego dnia polskich zawodnikach oraz ich własnych wrażeniach z zawodów. Kończąc wstęp, chciałbym tylko dodać, że we wszystkich wyścigach rywalizowało o wiele więcej Polaków i nie sposób wymienić ich wszystkich, dlatego pełne wyniki obejrzeć możecie tutaj.
Wśród Juniorek zwyciężyła Austriaczka Mona Mitterwallner, jednakże tryumf nie przyszedł jej łatwo, gdyż przez niemalże cały wyścig walczyła z Matyldą Szczecińską, która nieco została w tyle dopiero na ostatnim okrążeniu. W wyścigu startowało wiele Polek, jednak najwyższym wynikiem po Matyldzie może pochwalić się Milena Drelak, która tak komentuje swój start:
Mój drugi w życiu start w zawodach rangii Junior Series, tym razem w Jeleniej Górze, to dla mnie kolejna okazja do zdobycia nowych doświadczeń. Już przed startem nie czułam się dobrze, wiedziałam że to nie mój dzień. W trakcie wyścigu na podjazdach dawałam z siebie wszystko, ale nie była to jazda na miarę moich pełnych możliwości. Elementy techniczne miałam opanowane niemalże do perfekcji, co pozwoliło mi bezbłędnie przejechać cały wyścig bez zbędnej straty czasu. Od drugiej rundy jechałam razem z Patrycją Zawiertą, jednak na ostatniej przeszkodzie udało mi się odjechać i wjechać na metę na 9 pozycji. Gratuluję wszystkim zawodnikom oraz dziękuję za doping na trasie!
Wśród Juniorów zwyciężył Brytyjczyk Charlie Aldrigde, na podium zabrakło niestety naszego reprezentanta. Najbliższy dokonania tego był zdecydowanie Łukasz Helizanowicz, zajmując wysokie piąte miejsce. Na jedenastej pozycji uplasował się Konrad Czabok, jednak tak jak w przypadku Juniorek, w wyścigu brało udział wielu innych Polaków. Tak natomiast swoje wrażenia opisują obaj wymienieni wyżej zawodnicy:
Łukasz
Jestem zadowolony z wyniku jaki udało mi się osiągnąć, chociaż po cichu liczyłem, że uda się powalczyć o miejsce na podium. Do spełnienia moich założeń trochę wprawdzie zabrakło, ale i tak jestem bardzo zadowolony ze swojego występu. Pogoda podczas wyścigu była dla mnie korzystna, ponieważ lubię się ścigać w wysokich temperaturach. Również trasa w Jeleniej Górze należy do moich ulubionych w Polsce. Cały wyścig oceniam jako jeden z najlepszych, jakie kiedykolwiek pojechałem.
Konrad
Po nieudanym występie w Novym Meście byłem dość zrezygnowany i niepewny siebie, ale takiego święta XC jakim jest Maja Race w Jeleniej Górze nie można odpuścić. Wyścig rozpocząłem ze sporą rezerwą, na pierwsze okrążenie wjechałem na dalszej pozycji niż zazwyczaj, jednak z dobrym samopoczuciem. Na spokojnie, szanując nogi zacząłem wyprzedzać. Jadąc swoim dobrym tempem, zaburzanym jedynie trochę przez wielu dublowanych juniorów młodszych, dotarłem na metę jako jedenasty. W takiej stawce, na wyścigu z rangą Junior Series, jest to dla mnie dobry wynik i dodatkowo przypieczętowany porcją cennych punktów UCI.
Obsada wyścigu Elity kobiet była tego dnia praktycznie żywcem przeniesiona z Pucharu Świata, czego najlepszym dowodem jest pierwsze kilka pozycji na mecie – Yana Belomoina, Lea Davison, Anne Tauber, Catharine Pendrel… to tylko niektóre z nazwisk, jakie tego dnia stanęły na starcie. W tej doborowej obsadzie, najlepiej wśród Polek wypadła Aleksandra Podgórska, zajmując dziewiąte miejsce. Na 15. oraz 16. pozycji zameldowały się odpowiednio Paula Gorycka oraz Gabriela Wojtyła. Tak o swoich wrażeniach opowiada Ola:
Każdy wyścig w Jeleniej Górze – Maja Włoszczowska MTB Race zawsze wspominam bardzo dobrze. Mimo, że trasa jest bardzo ciężka zarówno fizycznie jak i technicznie, ściganie na niej sprawia mi przyjemność. W tym roku na starcie pojawiło się wiele znanych nazwisk ze czołówki światowej.
Po starcie, na rundzie rozjazdowej trochę mi się przysnęło, gdyż startując z drugiego rzędu, znalazłam się nagle na 27 pozycji… :(
Cały mój wyścig był więc ostrą gonitwą o jak najlepszą pozycję na mecie. Doping wielu kibiców na trasie bardzo mi w tym pomagał!
Ostatecznie zawody ukończyłam na 9 miejscu. Jestem jestem zadowolona z mojej jazdy, muszę jedynie popracować nieco nad startami ;)
Wśród Młodzieżowców zwyciężył Holender David Nordemann, polski honor uratował natomiast Filip Helta, zajmując najniższy stopień podium. Na siódmym miejscu przyjechałem ja, a o dziesiątkę otarł się również Stanisław Nowak, zajmując jedenastą pozycję. Poniżej przeczytać możecie komentarz Filipa:
Po szalonym starcie dobrze odnalazłem się w grupie. Od początku wyścigu kontrolowałem tempo i płynnie pokonywałem techniczne fragmenty trasy. Zaraz po pierwszej rundzie uformował się mocny, trzy osobowy odjazd, w którym znalazłem się również ja. Do połowy rywalizacji jechałem razem z Holendrem i Brytyjczykiem, a tempo było bardzo mocne, nieustannie doganialiśmy zawodników z Elity. Ostatnie dwie rundy do mety kontynuowałem już samotnie, utrzymując równe, mocne tempo. Na metę dojechałem jako trzeci zawodnik w U23. Dużym utrudnieniem tego dnia była pogoda – wysoka temperatura i żar z nieba na otwartej przestrzeni. Dziękuję mojej drużynie SGR Specialized za pomoc. Dziękuję wszystkim kibicom na trasie za doping. Gratulacje dla organizatorów za dobrą imprezę na mega wymagającej trasie.
Wyścig Elity mężczyzn wygrał Ondrej Cink przed Karlem Marktem, jako trzeci na mecie zjawił się natomiast Bartłomiej Wawak. Czternaste miejsce zajął Krzysztof Łukasik, nie byli jednak jedyni Polacy biorący udział w walce. Zobaczmy jak o swoich występach opowiadają wspomniani wyżej (Krzysztof jak sami zobaczycie bardzo poważnie podszedł do tematu ;) ):
Bartek
Jelenia Góra Trophy – Maja Włoszczowska MTB Race to wydarzenie wyjątkowe w naszym kraju, które przyciąga wielu kolarzy również zza granicy. Dzieje się tak za sprawą świetnej organizacji zawodów, szumu medialnego, dodatkowych atrakcji, no i oczywiście dzięki kategorii HC, która daje możliwość zdobycia wielu punktów w rankingu UCI. Mój start w Jeleniej Górze zaliczam do udanych, ponieważ w ostatnim czasie nieustannie trapiły mnie defekty. Założyłem sobie plan przejechania wyścigu równo, swoim tempem, a ze względu na panującą temperaturę łatwo było „zagotować się” po pierwszych rundach. Do mety dojechałem na 3. miejscu, przegrywając na finiszu 2. miejsce. Myślę, że trochę za długo czekałem z atakiem. Miło było spotkać się z wieloma znajomymi podczas imprezy u wspaniałych gospodarzy, którymi jest Maja Włoszczowska oraz miasto Jelenia Góra.
Krzysiek
Zeszłoroczny weekend w Jeleniej Górze miał dla mnie słodko-gorzki charakter. Po zupełnie nieudanym XCO w sobotę, w niedzielę pojechałem jeden z lepszych wyścigów wygrywając tym samym maraton zaliczany do UCI Marathon Series. Właśnie dzięki temu, w zeszły piątek, do miasta Mai Włoszczowskiej jechałem pełen optymizmu, dodatkowo pozytywnie nastrojony przez piękną pogodę i jeszcze lepsze prognozy.
Mówiąc już o tegorocznej edycji i sobotnim cross country, nie sposób nie wspomnieć o zamieszaniu powstałym podczas startu mężczyzn i ostatecznym połączeniu wyścigu elity i orlików. “W internetach” przeczytać można wiele negatywnych zdań, które są chyba próbą tłumaczenia własnej niemocy. Bądźmy szczerzy – ten incydent mógł mieć jedynie MARGINALNY wpływ na ostateczne wyniki. Powiem więcej, w mojej opinii, dodało to naszej rywalizacji pewnego kolorytu. Bardzo często narzekamy przecież na frekwencję naszych krajowych zawodów, a tak, każdy mógł poczuć w Jeleniej Górze namiastkę Pucharu Świata XCO i korków panujących na początku wyścigu…. o których zresztą w ostatnim czasie mogłem przekonać się na własnej skórze. :)
Przechodząc jednak do samej rywalizacji – jestem umiarkowanie zadowolony ze swojego wyniku. Po nienajlepszej rozbiegówce (standard w moim wykonaniu), pojechałem trzy niezłe okrążenia, podczas których systematycznie wyprzedzałem kolejnych zawodników. Niestety, w drugiej części rywalizacji nieco zapłaciłem za swoją nonszalancję i moje tempo wyraźnie spadło. Szczerze przyznam, że tego dnia upał, który zazwyczaj jest moim sprzymierzeńcem, wyjątkowo dał mi się we znaki. Można więc powiedzieć, że pogoda była nawet zbyt dobra.
Niedziela to już zupełnie inna historia. Pierwszym zdziwieniem była relatywnie wysoka pozycja startowa. Faktem jest, że na maratonie ma to znaczenie drugorzędne, ale ustawienie w pierwszym rzędzie na zawodach UCI nie zdarza mi się zbyt często. Sam początek rywalizacji przebiegał podobnie jak w latach poprzednich – nerwowy początek po ścieżce rowerowej i większe przetasowania na pierwszym dłuższym podjeździe, po którym zostaliśmy w 6 osobowej grupce. Dalsza rywalizacja to takie przeciąganie i nieśmiałe próby odjechania, wykonywane przez poszczególnych zawodników. Niestety, mniej więcej w połowie maratonu, to właśnie mnie delikatnie zabrakło sił i straciłem kontakt z prowadzącą grupą. Druga połowa wyścigu to głównie samotna jazda i próby “minimalizacji strat”, które, jak się okazało, były w miarę udane. Kilkanaście kilometrów przed metą udało mi się jeszcze dogonić kolegę z drużyny (Adriana Brzózkę) i to właśnie z Nim ostatecznie wjechałem na metę. Na koniec warto wspomnieć, że wszyscy zawodnicy, z którymi przegrałem tego dnia, w sobotę nie ścigali się podczas Maja Race. Można więc gdybać… :) Tym samym zakończyłem dosyć długi maraton startowy – po Pucharze Czech XCO, Bike Atelierze, Wałbrzychu, dwóch Pucharach Świata i weekendzie w Jeleniej Górze przyszedł czas na kilka dni luzu i grilla w wolny weekend! Trzymajcie kciuki za pogodę! :)
Trzymajmy wszyscy kciuki, aby pogoda dopisała nie tylko na grillu u Krzyśka, ale również w najbliższy weekend, bo już wtedy kolejny Puchar Polski, tym razem w Lublinie. Serdecznie zapraszamy :)
COMMENTS