Hej! Na #mtbxcpl piszę o kolarstwie dzięki TOBIE!
Wspieraj mnie, żebym mógł dalej być blisko kolarstwa, robić relacje z zawodów, pisać i zarażać pasją.
Jak sobie radzić w kwietniu, jeśli prognoza zapowiada kilka stopni powyżej zera, opady deszczu ze śniegiem, a wyścig jest po płaskim? Na pewno nie pomagają wspomnienia z dwutygodniowego zgrupowania w Hiszpanii na początku roku, gdzie prawie codziennie jeździło się w pełnym słońcu i raczej skąpym ubiorze.
Receptą jest apetyt ścigania, rywalizacji, klubowi koledzy, którzy dodają otuchy, no i klasyk – nie ma lepszego treningu niż start w zawodach. Z taką zaprawą przyszykowałem się do startu w Miękini – zimowe rękawice MTB, kominiara, nogawki, rękawki, ciepła bluza, przezroczyste rozjaśniające szkiełka na pochmurną pogodę i izotermiczny bidon. Do tego standardowo – pompka, multitool, 4 żele, dętka
W tym roku na Bikemaratonie nowość – jako gigowcy startujemy o godzinie wcześniej, o 10. Sam nie wiedziałem co o tym myśleć, teraz rozpływam się w zachwytach. Ostatecznie wybraliśmy się mniej więcej o takiej godzinie jak zwykle. Niby w wiosenne poranki łatwiej jest się wychłodzić, ale dzięki braku tłoku w sektorach, wszyscy zaczęli się ustawiać 5 minut przed startem zamiast 25. Nie było kiedy zmarznąć! Proste rozwiązania są najlepsze.
10.00, strzał, ruszamy. Na początek gonitwa przez pola i asfalt – chyba tylko o takiej porze roku mogę czerpać z tego radość ;) Kumple narzucili tempo, więc się ich trzymam. Po 10 km trasa się zacieśnia, zaliczamy te podwrocławskie pagórki i tu pierwsza niespodzianka. Na krótkim podjeździe biorę się za wyprzedzanie atakując lewą i w tym momencie osoba obok mnie, przede mną wpada na ten sam pomysł i momentalnie się zderzamy. Ona nie wie o co chodzi, lecą przekleństwa w moim kierunku, tylko ja wiem, co się stało. Jak się wyprzedza, warto spojrzeć w bok, w tył, czy nikt nie robi tego samego. Wyścigowe MTB nie mają lusterek, ale obrócić głowę warto
Wybity z rytmu ruszam z krzaków po odczekaniu i przemknięciu pędzącej grupki. 15-20 sekund dłuży się i czuję jakby umykały mi minuty. Koledzy uciekli i co teraz? Trzeba gonić. I to mnie ostatecznie wykończyło, bo przegiąłem, a za każde przegięcie w sporcie wytrzymałościowym płaci się podwójnie
Większe frycowe zapłacili wszyscy po kolei. Jeśli ja pierwszy z całego teamu dojeżdżam na Giga, to znaczy, że coś poszło nie tak. Asem nie jestem, tylko amatorem. Poszło konkretnie – hak, hak i opona. Ja bezawaryjnie kończę po około 3 godzinach i niby jest satysfakcja, bo czas i tempo lepsze niż rok temu, ale szkoda ekipy. Objawił się kolejny plus przesuniętego startu giga. Gdy dojeżdżamy na metę miasteczko zawodów tętni pełnią życia, a nie pustką, jaka zazwyczaj nas spotykała na bufecie i dekoracjach
Na Dolnym Śląsku kalendarz maratonów na przełomie kwietnia i maja gęsty. Widzimy się praktycznie tydzień w tydzień na następnych zawodach – mimo świąt, mimo majówki. Płaskiego będzie coraz mniej, a wyzwań technicznych i kondycyjnych co raz więcej. Apetyt rośnie w miarę jedzenia.
COMMENTS