Hej! Na #mtbxcpl piszę o kolarstwie dzięki TOBIE!
Wspieraj mnie, żebym mógł dalej być blisko kolarstwa, robić relacje z zawodów, pisać i zarażać pasją.
Puchar Polski XCO 2018 tradycyjnie już rozpoczął się zmaganiami na trasie zlokalizowanej w Białostockim Lesie Pietrasze. Z tradycją zerwała za to pogoda, jako że był to pierwszy od 4 lat PP w Białymstoku (może więcej, ale na tylu byłem), na którym było ciepło. Całkiem przyjemna odmiana i myślę, że innym również się spodobała ;)
Na miejsce przyjechaliśmy dzień wcześniej, w samą porę, żeby załapać się na burzę z gradem, która przetoczyła się akurat podczas naszego objazdu trasy. Całe szczęście skończyła się równie prędko co zaczęła, dzięki czemu jeśli nie mieliście przyjemności poznać tamtejszej trasy, to możecie sobie ją teraz podejrzeć.
W ten sam dzień odbył się również Puchar Słowacji wpisany do kalendarza UCI z kategorią C2, na który wybrało się kosztem Pucharu Polski część polskich zawodników. Przyznaję otwarcie, że również zastanawiałem się mocno na takim scenariuszem, ostatecznie postawiłem jednak na wersję patriotyczną. Przyznam również, że aż do dnia startu miałem wątpliwości co do tej decyzji, jak się jednak okazało zupełnie niepotrzebnie. Naprawdę niezła frekwencja pokazała, że Puchar Polski XCO żyje i ma się dobrze :)
Po starcie udało mi się dobrze wykorzystać moje rozstawienie w pierwszym rzędzie i wjechać na rundę jako lider. Jednak niedługo potem Krzysiek Łukasik postanowił, że nie potrzebuje już naszego towarzystwa i odjechał, pozostawiając mnie, „Budzików” oraz Oskara Plucińskiego. Nasza mała grupka rozjechała się gdzieś na drugim okrążeniu, a jakiś czas później dogonił mnie Maciek Jeziorski. Razem przejechaliśmy dalszą część wyścigu, aż do ostatniego okrążenia, kiedy udało mi się wypracować kilkusekundową przewagę i dojechać z nią do mety na piątym miejscu w elicie oraz trzecim wśród młodzieżowców. Oczywiście zawsze chciałoby się więcej, ale jak jest podium, to nie wypada narzekać, prawda? ;)
Oceniając swój występ sądzę, że pojechałem tego dnia na miarę moich aktualnych możliwości – bez żadnych potknięć (no dobra, może jedno się przytrafiło), trzymając tempo i dość skutecznie. Doskonale spisała się cała ekipa pomagająca mi na boksie technicznym, za co bardzo jej dziękuję, bez zarzutu poradził sobie również mój SUPERIOR. Cieszy mnie, że moja jazda powoli zaczyna przypominać ściganie, więc mam nadzieję, że z każdym kolejnym startem będzie, tak jak do tej pory, coraz lepiej.
Osiągi same się jednak nie poprawią, więc ja zabieram się do dalszej pracy, a Wy możecie do mnie dołączyć na Facebook’u, Instagramie oraz Stravie :)
fot. Leszek Żebrowski
COMMENTS