Hej! Na #mtbxcpl piszę o kolarstwie dzięki TOBIE!
Wspieraj mnie, żebym mógł dalej być blisko kolarstwa, robić relacje z zawodów, pisać i zarażać pasją.
Start w Legionowie w cyklu Mazovia był moim pierwszym w sezonie 2018. Nigdy nie wygrałem pierwszej gonki sezonu i pewnie nigdy nie wygram, bo cele są inne. Pierwszy start to zawsze prognostyk i sprawdzenie zimowych przygotowań. U mnie wyjątkowo udanych, w końcu nieprzerwanych głupimi kontuzjami czy innymi czynnikami, na które mógłbym zwalić swoje słabości ;)
Pierwszy start dla mnie to przede wszystkim sprawdzenie… Rywali. Swoją nogę znam, trzeba ją tylko przepalić i wprowadzić w sezon, dlatego pierwszy czy dwa pierwsze starty zawsze są u mnie mniej priorytetowe. Koledzy zimy nie przespali, są w gazie. Mnie też cieszy moja dyspozycja, całkiem niezła jak na ten okres.
Wynik uzyskany w Legionowie może nie powala (5 Open na dystansie Pro i 2-gi w kat.), ale też nie oczekiwałem niczego lepszego.
Udało się za to wygrać sympatyczną premię wieliszewskiej trasy Cross’owej :) Fajny akcent i pamiątka na półce. Mocna jazda i brak wcześniejszego przepalenia nogi dał mi się we znaki, na 40-tym kilometrze chwyciły mnie takie kurcze, że kurczę… Myślałem, że zejdę… Jak już udało się opanować sytuację, mogłem jedynie walczyć o 3-cie miejsce na pudle. Chciałem, ale nogi już były ubite więc ostatecznie bez wstydu ukończyłem bardzo dobry wyścig na 5-tym miejscu. Spoko, bo zabawa była przednia, trasa przygotowana przez Cezarego Zamanę była rewelacyjna, biorąc pod uwagę odległość od Stolicy.
Trasy z roku na rok Cezary urozmaica i pomimo krótszych dystansów Legionowo dało w kość. Myślę, że wyciśnięto z tych terenów bardzo wiele. Organizacja jak zwykle bardzo dobra, można przymknąć oko na kilkunastominutowe opóźnienie w starcie. Trasa przygotowana wzorowo, nigdzie najmniejszych wątpliwości co do kierunku jazdy, a bufety działały sprawnie. To też dobry prognostyk na kolejny sezon z Mazovią :)
Był to też mój pierwszy wyścig na nowym sprzęcie. Nie tylko nowej marce i modelu Specialized Epic 2018, ale też nowym rozmiarze koła 29″ dla mnie. A to jak start na rakiecie kosmicznej ;) Tu też upatruję przyczyny przedwczesnego umęczenia nóg… Na tych singlach, górkach i innych fajnych elementach trasy po prostu nie dało się nie cisnąć, nie dało się nie czerpać przyjemności z nierozsądnego zasuwania i składania między drzewami i krzakami :) Rower okazał się na tej trasie po prostu genialny. To także dobra prognoza, szczególnie na starty w trudniejszym terenie.
COMMENTS