Hej! Na #mtbxcpl piszę o kolarstwie dzięki TOBIE!
Wspieraj mnie, żebym mógł dalej być blisko kolarstwa, robić relacje z zawodów, pisać i zarażać pasją.
Chciałam napisać krótko, ale chyba się nie da – obiecuję jednak, że będzie najkrócej jak tylko potrafię. Kilka dni temu napisałam, że podchodzę do Mistrzostw Polski na luzie i w zasadzie do godziny przed startem ten luz był. Jak wiadomo im bliżej gwizdka sędziego tym napięcie rośnie i tego nie da się uniknąć, ale mimo to czułam wewnętrzny spokój. Tak naprawdę to już trzeci raz kiedy do MP podchodzę bez pełnych przygotowań. Zarówno przed Lublinem, jak i Sławnem ograniczały mnie problemy zdrowotne. Tym razem było to świadome i zaplanowane po Mistrzostwach Świata w eliminatorze.
Jeśli chodzi o sam wyścig to w rundę udało mi się wjechać dość wysoko. Starałam się mieć wszystko pod kontrolą i nie jechać ponad swoje możliwości. Od samego początku mocno zaatakowała Magda, a ja wraz z Baśką i Gabryśką stanowiłyśmy jak się później okazało grupę pościgową. Przez kolejne dwa okrążenia tasowałyśmy i testowałyśmy się wzajemnie z dziewczynami. W połowie wyścigu miałyśmy około 40 sekund straty do prowadzącej i tempo nieco osłabło. Sygnałem do pogoni było ,,odrobiłyście 3 sekundy”. Od tego momentu pomyślałam ,,a może jednak” i razem z Gabryśką zaczęłyśmy się napędzać.
Kolejne komunikaty od trenera ,,25 sekund, 18 sekund…” i postanowiłam zaryzykować. Na niespełna 2 rundy do końca postawiłam wszystko na jedną kartę i rzuciłam się w pogoń. Widząc Magdę na kilkadziesiąt metrów przed sobą pomyślałam ,,teraz albo nigdy!”. Tuż przed wjazdem na ostatnią rundę udało mi się ją wyprzedzić, a od dzwonka na kresce niewiele pamiętam.
To było coś niesamowitego, jechałam jak po sznurku, nie popełniałam żadnych błędów i w zasadzie nic nie czułam. Nawet nie wiedziałam jak daleko za mną są rywalki. Po prostu pędziłam do mety. Przejeżdżając przez kreskę kompletnie nie byłam świadoma tego, co udało mi się zrobić. Trudno opisać co dzieje się w głowie w takim momencie. Co prawda jest to mój dziewiąty medal w przełajach i piąta koszulka, ale pierwsze złoto w elicie, które zawsze było na liście moich marzeń do spełnienia.
To wszystko uświadamia mi, że nie ma rzeczy nieosiągalnych, jeżeli się w coś naprawdę wierzy i ma wokół siebie masę dobrych ludzi. W tym miejscu chcę im wszystkim podziękować. Najważniejszym wsparciem jest moja ekipa Hurom Sławno Accent Team LKK LUKS Sławno bez której na pewno tego tytułu bym nie zdobyła. Ale także wszyscy sponsorzy i partnerzy, którzy nas wspierają zarówno wtedy kiedy wygrywamy, jak i wtedy gdy przeżywamy najcięższe porażki. A gdy jest już naprawdę źle to zawsze mogę liczyć na rodzinę i przyjaciół, którzy czasem muszą mnie ,,przytulić” a czasem sprzedać solidnego kopa na ogarnięcie.
No i jest jeszcze jedna magiczna siła, a są to moi niezawodni kibice, których doping i wsparcie podwaja moją moc zawsze wtedy gdy jest najbardziej potrzebna.
Teraz potrzebuję chwili na odpoczynek i dzielenie się radością z najbliższymi.
Fot. PZKol / Dariusz Krzywański
COMMENTS