Hej! Na #mtbxcpl piszę o kolarstwie dzięki TOBIE!
Wspieraj mnie, żebym mógł dalej być blisko kolarstwa, robić relacje z zawodów, pisać i zarażać pasją.
Prędkości sięgające 50 km/h. Tętno dochodzące do 200 uderzeń na minutę. Więcej niż 400 wręczonych pucharów i medali. Ponad 800 kolarzy na starcie. Podczas niedzielnego finału Mazovii wszystkie dopuszczalne rowerowe normy zostały przekroczone.
O zaplanowanym w Toruniu, ostatnim w tym sezonie maratonem Cisowianka Mazovia MTB Marathon głośno było już na kilkanaście dni przed jego organizacją. Publikowane niemal codziennie informacje i zapowiedzi dotyczące programu finału oraz atrakcyjnych nagród skutecznie podgrzewały atmosferę wśród kolarskiej braci. Już sam fakt organizacji maratonu na prestiżowej Motoarenie, przez wielu uznawanym za najpiękniejszy w Europie stadion żużlowy, wystarczyłby, aby ostatnie w tym sezonie zawody na długo zapadły w pamięć. Jednak Cezaremu Zamanie to nie wystarczyło.
Podobnie jak nie wystarczyło mu przygotowanie czterech dystansów o ciekawym, bardzo zróżnicowanym profilu. Zawodnicy musieli mocno się napocić, by na interwałowej trasie wykręcić satysfakcjonujący czas. Zaskakujące podjazdy na nowo wytyczonej trasie i nie dające upragnionego odpoczynku krótkie, często techniczne zjazdy szybko wyczerpywały siły kolarzy. Niemało energii trzeba było na walkę z piachem, który zdradziecko ukryty za jednym z wzniesień zatrzymał wielu zawodników. Stracony czas nadrabiano na innych odcinkach, gdzie co sprawniejsi i ci bardziej zdeterminowani rozpędzali się nawet do 40 km/h, z trudem trzymając drżącą od wystających korzeni kierownicę. Wszelkie zmęczenie bladło jednak w chwili wjazdu na monumentalną Motoarenę i ostatni sprint po żużlowym torze, przy entuzjastycznym dopingu duetu komentatorów, żywiołowo witających gnających ku mecie zawodników.
Na dystansie Giga zwyciężył Piotr Truszczyński, który 70 km przejechał z czasem 02:44:33. Drugi był Daniel Majkowski (02:48:11), a trzeci Bartek Borowicz (02:48:12). Wśród kobiet najszybsza była Małgorzata Lutecka z czasem 03:30:18. Na dystansie Na Mega triumfował Michał Kamiński, który 54 km przejechał z czasem 01:55:51. Tuż za nim wjechał Marcin Sapa z czasem 01:55:52. Trzeci finiszował Michał Wyżlic z czasem 01:55:53. Wśród kobiet najszybsze były Anna Ostrowska (02:21:21), Barbara Kleczaj (02:22:10) i Izabela Macutkiewicz (02:29:24). Na dystansie Fit zwyciężył Grzegorz Henryk Marcinkiewicz, który 32 km przejechał z czasem 01:07:29. Drugi był Rafał Cichocki (01:07:52), a trzeci Tomasz Strzemieczny (01:09:34). Wśród kobiet najszybsza była Agnieszka Sikora z czasem 01:15:10, za którą na metę wjechały Justyna Tarnowska (01:19:47) i Joanna Sobczuk (01:21:30).
Ale nawet i perfekcyjnie zrealizowany maraton nie wystarczył Cezaremu Zamanie. Dlatego swoich zawodników zaprosił do udziału w australijskim wyścigu – emocjonującej odmianie dyscypliny, podczas której po każdym okrążeniu odpada najwolniejszy kolarz. Rozgrzane maratonem mięśnie i ambicja sprawiły, że rywalizacja w poszczególnych eliminacjach była niezwykle zacięta. Każdy chciał dojechać do finału, ale ta sztuka udała się tylko najszybszym. Ich rowery MTB zapewne po raz pierwszy mknęły po żużlowym torze z prędkością przekraczającą 50 km/h. Kilku zawodników dobiło do granicy swojego maksymalnego tempa – jeszcze kilka uderzeń więcej i mogliby spotkać się białą plamą przed oczami, jak sami mówili już na mecie. Poziom rywalizacji był nieziemski, a ostatnie okrążenie finału, gdy koło w koło, bark w bark walczyli Patryk Piasecki i Michał Brauliński były crème de la crème całych zmagań.
A później było już tylko fetowanie – i toruńskiego maratonu, i całego sezonu. W pewnej chwili w powietrzu migotały setki złotych medali, wzniesione w górę przez zawodników Mazovii. Na scenie kolejne puchary i cenne nagrody odbierały zwyciężczynie i zwycięzcy poszczególnych kategorii, uściskom dłoni i gratulacjom nie było końca, a fajerwerki zostały zastąpione donośnymi wystrzałami korków od szampana i milionami bąbelków.
„Zwieńczeniem udanego sezonu musiał być spektakularny finał” – opowiadał Cezary Zamana, który podczas ostatniego maratonu dwoił i się troił, by być wszędzie tam, gdzie coś się działo. Po serii porannych odpraw, pilnował zawodników na trasie, następnie podkręcał tempo podczas australijskiego wyścigu, by zaraz potem na scenie wręczać setki nagród i medali. „Chcę, by moi kolarze zapamiętali ten sezon jak najdłużej, a powstały w Toruniu entuzjazm był swoistym paliwem energetycznym na jesienne i zimowe treningi. Tych braknąć nie może, bo już w lutym ruszamy z pierwszym maratonem. W międzyczasie dziać się u nas będzie sporo ze względu na przygotowania nowego sezonu Mazovii. Szczegóły jak zwykle publikować będziemy na naszej stronie i Facebooku” – zaprasza dyrektor sportowy Cisowianka Mazovia MTB Marathon.
Tak spektakularnego wydarzenia nie byłoby bez zaangażowania wielu partnerów, którzy wspierali Cezarego Zamana na różnych etapach sezonu. „Dziękuje Cisowiance, naszemu głównemu sponsorowi w tym sezonie. Doceniam także zaangażowanie pozostałych sponsorów, którzy obdarzyli nas i zaufaniem, i atrakcyjnymi nagrodami dla zawodników. Jestem wdzięczny Oponeo za współpracę przy organizacji Bicycle Speedway Race i ufundowanie i cennych nagród. No i wreszcie, moje wyrazy sportowego szacunku dla pięciuset zawodników i zawodniczek, którzy przejechali generalkę, dla prawie stu finiszerów którzy przejechali niemal wszystkie maratonu i dla najbardziej wytrwałych w klasyfikacji SISU, gdzie są zawodnicy mający blisko 200 maratonów na swoim koncie w historii cyklu Mazovii” – podsumowuje Cezary Zamana.
COMMENTS