Amator donosi – Bike Maraton, Kielce

HomeRelacje

Amator donosi – Bike Maraton, Kielce

Hej! Na #mtbxcpl piszę o kolarstwie dzięki TOBIE!
Wspieraj mnie, żebym mógł dalej być blisko kolarstwa, robić relacje z zawodów, pisać i zarażać pasją.


Wspieraj Autora na Patronite

Postaw mi kawę na buycoffee.to

Jak dla mnie wyścig zgoła odmienny od wszystkich w tym sezonie. Cały poprzedni tydzień w prawie całej Polsce lał deszcz, a temperatura oscylowała w granicach 10 stopni. Tydzień wcześniej złapało mnie przeziębienie, zmarła nagle bardzo bliska mi osoba, praca zapełniała cały pozostały czas. Wszystko to wpłynęło na brak możliwości treningu. Do wieczora poprzedzającego dzień zawodów nie wiedziałem czy dam radę wystartować.

Dzień wcześniej sprawdziłem pogodę i miało nie padać, a temperatura również znośna, nawet ponad 15 stopni. Rano nic nie wskazywało, że prognoza się sprawdzi bo całą drogę do Kielc lał deszcz, ale tym razem mój ulubiony portal pogodowy miał rację. Pojechałem nie spodziewając się żadnego dobrego wyniku, wiedziałem że będzie mi ciężko zarówno psychicznie, jak i fizycznie. Mimo to chciałem wystartować, aby wrócić do rytmu treningowego i zmusić organizm do wysiłku, ponieważ jeszcze dwa wyścigi przede mną.

Impreza jak każdy wie była to współpraca dwóch organizatorów. Podobno było podzielone to w ten sposób, że trasę ustala ekipa MTB Cross Maratonu, a pomiar czasu i całą obsługę ekipa Bike Maratonu. Połączenie bardzo dobre, dodając do tego trwające w Kielcach jedne z największych, jeżeli nie największe targi rowerowe w tej części Europy to impreza staje się najciekawszą i zbierającą największą ilość zapaleńców rowerowych zaraz po Mistrzostwach Polski. Myślę, że jest to jedno z obowiązkowych wydarzeń w kalendarzu każdego zapalonego bikera w naszym kraju.

Na starcie oraz targach mnóstwo znanych osobistości z czołówki peletonu MTB wielu specjalności, bo na trasie z maratończykami zmagali się również specjaliści od XCO. Sama trasa jak dla mnie idealna. Mimo całotygodniowych opadów w 95% przejezdna, a ja osobiście w tym sezonie zmagałem się z bardziej błotnymi imprezami.

Początek płaski po asfaltach, szutrach, polach i kałużach. Dla mnie pierwsze 10 km było całkiem sympatyczne. Dobra równa mocna jazda trwała do pierwszego podjazdu, na którym zrobił się korek przez błoto. Bardziej niż sprzęt zatkał mi się nos. Każdy kolejny podjazd to męczarnia i ból w płucach. Ciężki oddech i utrata kolejnych pozycji. Tak przez ponad 15 km, a jak nie idzie, to sypie się wszystko. Na zjazdach popełniam błędy techniczne, wpadam w kałuże do połowy uda i zakopuje się w błocie. Dopiero po wszystkich bufetach czyli po trzydziestym którymś kilometrze organizm przyzwyczaił się do wysiłku.

Złapałem swoje równe tempo i zacząłem po prostu dobrze się bawić na trasie. Różne ciekawe elementy techniczne (momentami przypominające krakowskie skałki Twardowskiego w małym pomniejszeniu). Dużo pompowania na polach niczym na pump tracku. Istna frajda z jazdy na rowerze, mimo kataru i osłabienia naprawdę dobrze się bawiłem na ostatnich km. Ciekawym rozwiązaniem było przejście lub jak kto woli przepłynięcie pod niskim mostkiem, nie wiem co organizator miał na myśli ale z czymś takim spotkałem się pierwszy raz. Kto był ten wie, że było to dziwne miejsce, w którym łatwo było o kąpiel w rzeczce.

Dzięki połączeniu dwóch cykli maratonów na starcie frekwencja mimo brzydkiej pogody była bardzo duża. Super organizacja, spore i ładne miasteczko zawodów, możliwość spotkania z idolami, zobaczenia nowinek technicznych i zwiedzenia całych targów to super inicjatywy. Mam nadzieją na częstszą współpracę organizatorów i na inne ciekawe eventy. Wracam do zdrowia i trenowania przed ostatnimi startami. Czuć, że sezon szybko zbliża się do końca przez przedwczesne nadejście jesieni. Pogoda nie rozpieszcza, ale jakoś trzeba sobie radzić.


Hej! #mtbxcpl jest na Google News - kliknij tu i bądź na bieżąco z tym, co słychać w kolarstwie!


REKLAMA

COMMENTS

DISQUS: 0