Hej! Na #mtbxcpl piszę o kolarstwie dzięki TOBIE!
Wspieraj mnie, żebym mógł dalej być blisko kolarstwa, robić relacje z zawodów, pisać i zarażać pasją.
Za nami kolejny już weekend, który wielu w tym ja spędziło na zawodach, równocześnie jednak pierwszy w tym roku kiedy to startowałem w dwóch osobnych imprezach. Taki urodzinowy prezent :) W sobotę rozegrana została druga runda Małopolskiej Ligii Kolarskiej. Odbywające się w Sułkowicach zawody po raz kolejny przyciągnęły na start pokaźną liczbę startujących, których z pewnością byłoby jeszcze więcej, gdyby nie odbywające się równolegle Górskie Szosowe Mistrzostwa Polski. Organizator ponownie wykonał kawał dobrej roboty wytyczając ciekawą, selektywną trasę, która jednocześnie była przystępna dla wszystkich. Dobrym uzupełnieniem była lokalizacja nad małym zalewem, która w połączeniu ze słoneczną pogodą sprawiła, że wyjazd był naprawdę przyjemny.
Od samego startu, z kilkoma bardzo krótkimi przerwami wyszedłem na prowadzenie i robiłem swoje. Już na pierwszym okrążeniu udało mi się odjechać razem ze Staszkiem na kole (juniorzy startowali tym razem łącznie z elitą) i nasz niewielki zatorski pociąg systematycznie powiększał przewagę nad resztą. Na czwartym okrążeniu „wagon juniorski” lekko osłabł, pozostało mi więc już tylko dojechać samemu do mety i cieszyć się ze zwycięstwa. Razem ze mną, na podium tego dnia znalazło się aż sześcioro reprezentantów naszego klubu, w tym trzech na najwyższym jego stopniu. Jest moc :)
Następnego dnia, w niedzielę odbyła się trzecia odsłona tegorocznego Pucharu Tarnowa MTB. Nie mogłem sobie odmówić takiej okazji, jak start w moim rodzimym cyklu i tak oto zjawiłem się na starcie. Trasa wytyczona częściowo w lesie, ale niestety w trochę ponad połowie składająca się z kilkusetmetrowych prostych na otwartej łące sprawiła, że tym razem samotny odjazd od startu był dla mnie niewykonalny. Nie mniej jednak, przez cały wyścig nadawałem tempo rywalizacji, i tak po trzech okrążeniach zostaliśmy już tylko we dwójkę z Wiktorem Hudyką. Na początku ostatniego okrążenia mocno przyspieszyłem, wskutek czego udało mi się szczęśliwie odjechać i wygrać z bezpiecznym zapasem.
Fajnie było znów pościgać się w miejscu, w którym spędzam tyle czasu trenując i w którym zaczynała się moja przygoda z kolarstwem, ale smutny jest fakt jak bardzo podupadła frekwencja zawodników na przestrzeni ostatnich lat. Trudno się jednak dziwić mając w kontraście odbywającą się dzień wcześniej Małopolską Ligę Kolarską. Dwie imprezy podobnej rangi, dwie różne bajki.
Jak zwykle pochwała należy się też mojej maszynie od Superiora, która łyknęła ten dwudniowy cykl bez najmniejszego zająknięcia. Gratulacje i pozdrowienia dla wszystkich zawodników, z którymi widziałem się zarówno w sobotę, jak i w niedzielę lub nawet w oba te dni. Jestem pewien że z wieloma zobaczę się znowu w najbliższy weekend na Pucharze Szlaku Solnego w Rabce :)
COMMENTS