Hej! Na #mtbxcpl piszę o kolarstwie dzięki TOBIE!
Wspieraj mnie, żebym mógł dalej być blisko kolarstwa, robić relacje z zawodów, pisać i zarażać pasją.
Udział w wyścigu etapowym Ochotnica MTB 4 Towers był dla mnie kolejnym krokiem przygotowań do wrześniowych Mistrzostw Polski w maratonie MTB. Zachęcony możliwością poznania kolejnych pięknych zakątków naszego kraju z perspektywy siodełka rowerowego, pojawiłem się na starcie pierwszej edycji etapówki rozgrywanej w Gorcach.
Przygotowana przez organizatora trasa była bardzo trudna i chyba wystraszyła potencjalnych uczestników, gdyż frekwencja na starcie była niestety kiepska. Kameralna atmosfera zawodów miała jednak swój urok i myślę, że żaden z uczestników nie żałował decyzji o starcie.
Już pierwszy etap pokazał, że będą to naprawdę wymagające trzy dni ścigania. Tutejsze tereny charakteryzują się bardzo stromymi podjazdami, których pokonanie niejednokrotnie zmuszało do zejścia z roweru. Luźne kamienie na szlakach również nie ułatwiały zadania. Etap „na rozgrzewkę” (37 km i 1500 metrów przewyższenia) pokonałem w niecałe dwie godziny i zapisałem na swoim koncie prawie 15 minut zaliczki nad kolejnym zawodnikiem.
Drugi etap był dla wszystkich prawdziwym wyzwaniem, ponieważ na dystansie niecałych 70 km uzbierało się ponad 3100 metrów przewyższeń. Już na pierwszym zjeździe uszkodziłem tylną oponę, co wymusiło przymusowy, kilkuminutowy postój na naprawę defektu, i gonitwę przez całą pierwszą część wyścigu. Mniej więcej w połowie trasy odzyskałem prowadzenie i po czasie 4:20 h zameldowałem się na mecie wygrywając kolejny etap.
Już sobotniego popołudnia nad Ochotnicą rozpętała się solidna ulewa, która nie miała zamiaru osłabnąć przez kolejną dobę. W niedzielę po wyruszeniu na trasę wszystko było mokre po przejechaniu zaledwie kilkuset metrów, więc w mojej głowie widniała jedynie wizja ciepłej kąpieli po osiągnięciu linii mety… Dość szybko wyszedłem na prowadzenie i swoim tempem podążałem do upragnionego celu. W trakcie rywalizacji organizator zdroworozsądkowo oszczędził zdrowia uczestników i skierował wszystkich na skróconą rundę.
Pod względem sportowym jestem bardzo zadowolony z kompletu trzech etapowych zwycięstw oraz oczywiście zwycięstwa w całym wyścigu, jednak nie to było najważniejsze w trakcie tych kilku dni. Spędziłem w Ochotnicy naprawdę świetny czas w rewelacyjnym towarzystwie i bawiłem się przednio. Zaliczenie wszystkich czterech wież widokowych (Koziarz, Gorc, Magurki, Lubań) było ciekawym wyzwaniem i czymś zupełnie innym niż kolejny maraton w Karkonoszach czy Beskidach.
Chciałbym również podziękować ekipie Cezarego Szafrańca za wzorową organizację: wymagające trasy, dobre zaopatrzenie bufetów, pyszne posiłki regeneracyjne (moim faworytem są pierogi z jagodami), godne dekoracje z pięknymi góralkami, ognisko integracyjne, rewelacyjną oprawę wizualną imprezy i, co chyba najważniejsze, niesamowicie przyjazną i wręcz rodzinną atmosferę!
Jestem pewny, że w przyszłym roku na starcie stanie zdecydowanie więcej osób. Niestety (albo stety) podjazdy w Gorcach zostaną prawdopodobnie tak samo strome…
COMMENTS