Hej! Na #mtbxcpl piszę o kolarstwie dzięki TOBIE!
Wspieraj mnie, żebym mógł dalej być blisko kolarstwa, robić relacje z zawodów, pisać i zarażać pasją.
Na ostatni etap organizator wybrał wymagające tereny w okolicach Makowa Podhalańskiego. Pogoda dopisała, noga też, tylko nie wytrzymało tylne koło a właściwe dętka. No ale od początku.
Wystartowałem bardzo mocno po asfalcie pod górę, tasowałem się z kilkoma zawodnikami dokręcając na podjazdach. Na trasie mnóstwo błota, głębokie kałuże na szerokość całej polnej drogi, ale nie była to dla mnie przeszkoda. Noga podawała idealnie, bawiłem się świetnie cały etap. Zarówno przed, jak i po złapaniu gumy. Na szczęście zmieniłem dętkę, a pompkę dostałem od chłopaka z juniorskiej kategorii za co bardzo mu dziękuję. Udało się utrzymać dobre jak na pierwszy raz miejsce w klasyfikacji generalnej, chociaż na mecie był niedosyt bo miejsce mogło być lepsze. Tak czy inaczej zapowiadam powrót i walkę o wyższe lokaty.
Podsumowując jestem niesamowicie szczęśliwy, że mogłem wziąć udział w pierwszej w życiu etapówce i to jeszcze tak genialnie zorganizowanej przez Cezarego Zamanę i jego ekipę. Należy im się wielki szacunek, że podołali i to mimo wielu problemów – zaczynając od pogody i ciężkich warunków a kończąc na małych problemach z dogadaniem się z kołem gospodyń wiejskich w Zawoi.
Wszystko było dopięte na ostatni guzik. Miasteczka, trasy, prysznice, myjki, bufet a zwłaszcza swojskie przysmaki po każdym etapie od kół gospodyń to jedne z najlepszych wspomnień. Nie możemy zapomnieć o trasach, które na długo zapadną mi w pamięci i kiedyś z wielką chęcią na nie wrócę. Atmosfera w trakcie wyścigu wspaniała (nie obyło się bez małej sprzeczki a nawet prawie bójki na początku dzisiejszego etapu, ale udało się rozdzielić zawodników i schłodzić ich gorące temperamenty kilkoma żartami), poznałem mnóstwo niesamowitych ludzi a z niektórymi spotkałem się nie pierwszy raz na trasach mtb i jak się okazało nie tylko na nich.
Impreza zorganizowana była na najwyższym poziomie krajowym, a myślę że nawet międzynarodowym bo zawodników spoza naszych granic też było sporo. Gratulacje dla wszystkich, którym udało się ukończyć ten wyścig i zostać gwiazdami południa.
Mnie został pamiątkowy medal, kupa piachu, błota i brudu a co najważniejsze wspomnienia, właściwe mnóstwo wspomnień którymi mogę się dzielić z innymi, którzy nie chcieli zmierzyć się z trasami Gwiazdy Południa.
COMMENTS