Hej! Na #mtbxcpl piszę o kolarstwie dzięki TOBIE!
Wspieraj mnie, żebym mógł dalej być blisko kolarstwa, robić relacje z zawodów, pisać i zarażać pasją.
Dzisięć lat temu na polskim rynku Maxxis był raczej kojarzony tylko z modelu Maxxlite, szczególnie jeśli w grę wchodziło zbudowanie jak najlżejszego roweru, co wtedy było jeszcze bardzo popularne. Następnie w rozmiarze 26″ zaczął się pojawiać coraz odważniej model Crossmark. Wraz z pojawieniem się rowerów 29″ sytuacja mocno się zmieniła. Śmiem twierdzić, że nawet 2-3 sezony Maxxis był szalenie popularny, a Ikon w najwyższym swoim modelu do dziś jest „Świętym Graalem” każdej wiosny, zarówno dla sklepów jak i klientów.
Na fali popularności Ikona, uznanie rowerzystów zaczęły zdobywać kolejne modele Aspen i Ardent, a od niedawna Ardent w wersji Race. I właśnie tej oponie się przyjrzymy, testowaliśmy Ardenty w wersji 29 x 2,2″ 120 TPI 3C, Maxx Speed, Tubeless Ready.
Pierwsze wrażenie kiedy się ogląda te opony może być dość mylne, bieżnik dość wysoki i od razu można myśleć, że może „mulić” i opłaca się ją zabrać na przykład tylko w góry, albo na słabe warunki pogodowe. Jednak pierwsze metry już w lekkim terenie pokazują, ze opona toczy się naprawdę dobrze. Chciałbym ją jakoś odnieść do Ikona bo wiele osób zna charakter tej opony i będzie ją w ten sposób lepiej zrozumieć. W mojej prywatnej skali Ikon ma 5/5 jeżeli chodzi o szybkość. Tu bym dodał małe wyjaśnienie, że chodzi o opony takie do uniwersalnej jazdy, a nie tylko zakładane na wyścig. Wracając do oceny Ikona kontrola nad rowerem i trzymanie w zakrętach oceniam na 3/5. Ardent Race bym ocenił na 4/5 w szybkości, ale też 4/5 w kontroli. Trzeba tu jednak zauważyć, że waga Ikona to około 580g, a Ardent Race waży mniej więcej 100g więcej.
W lekkim terenie opona jest po prostu dobra, nie porywa jakoś, ale też nie czuć dużych oporów toczenia, nie sprawa jakiegoś uczucia ciężkości, ale też rower nie odlatuje sam do przodu. Znacznie zmienia się to w cięższych warunkach. „Dobrze, że miałem tego Ardenta, bo jak się rozpadało na Trophy, to ten Ikon, by tam na tych kamieniach tak tańczył, że szybciej by było biec z rowerem w dół” To krótka recenzja tej opony, która przeszła test bojowy na Beskidy MTB Trophy. Przy niesprzyjającej aurze, opona pokazała pazur i sprawdziła się ponad przeciętnie.
Ardent Race to opona na określone warunki, w typowych zwykłych leśnych warunkach można powiedzieć, że sprawuje się poprawnie, ale kiedy warunki na trasie robią się cięższe, to „brzydkie kaczątko” staje się rasową oponą i jej część nazwy „race” zaczyna nabierać sensu.
COMMENTS