Michał Górniak (Rybczyński Bikes Remmers TP-Link) – Vienna Life Lang Team Maraton, Warszawa

HomeKomentarze

Michał Górniak (Rybczyński Bikes Remmers TP-Link) – Vienna Life Lang Team Maraton, Warszawa

Hej! Na #mtbxcpl piszę o kolarstwie dzięki TOBIE!
Wspieraj mnie, żebym mógł dalej być blisko kolarstwa, robić relacje z zawodów, pisać i zarażać pasją.


Wspieraj Autora na Patronite

Postaw mi kawę na buycoffee.to

Skandia, Vienna czy jak teraz określany jest Tour de Balon w Warszawie zawsze mi leżał. Płasko jak na stole, zawsze można pójść z masy lub przewieźć się na kole. Najlepiej jak warunki atmosferyczne są trudne – wówczas robi się ciężko i łatwo zrobić różnicę. Tak też było tym razem.

W tym roku ponownie na dystansie Medio – już po wejściu do sektora wiedziałem, że będzie grubo. Szczerze mówiąc, z racji dość małej ilości czasu na trening nie spodziewałem się fajerwerków. Zawsze na tym etapie sezonu miałem już w nogach 5 startów i solidne przygotowanie szybkościowe. Tym razem tego brakowało, a nauczony zeszłym rokiem liczyłem się z tym, że największymi rywalami będą Ci z … dalszych sektorów. Dodatkowo asysta 10 chłopaków z Euro Bike zapowiadała walkę na wyniszczenie.

Na szczęście pogoda (jak dla mnie) dopisała – porywisty wiatr robił robotę. Już po pierwszym przejeździe przez wał udało się odjechać we czwórkę. Współpraca przyniosła efekt i wspólnie pokonaliśmy pierwszą rundę. Na drugiej chłopaki z Euro Bike trochę się pogubili – najpierw Remek Gil zerwał Michała Kowalczyka na rancie podczas jazdy na wale, a następnie sam się pogubił na „k****dołkach” skutkiem czego Arek Petka przyspieszył. Wspólnie powiększaliśmy przewagę i zjeżdżając do mety byliśmy już pewni swego.

Na 5km do mety Arek miał problemy z łańcuchem. Nie zastanawiałem się nad tym co robić – uspokoiłem tempo i sprawdziłem, czy Arek upora się z problemem czy nie. Na szczęście (a w sumie nieszczęście dla mnie, jak się później okazało – w tym sezonie byłem świadkiem podobnej sytuacji i stwierdziłem, że wolę wygrać po walce niż po pechu rywala) udało się i po chwili znowu jechaliśmy razem. W końcówce jechałem skupiony, wyczekałem Arka do ostatniej prostej, ale atak okazał się przedwczesny i musiałem uznać wyższość rywala.

Tak czy siak z wyniku byłem bardzo zadowolony, bo przewaga na mecie była zdecydowana i daje znaczny bufor przed kolejnymi startami, w których trasy bardziej mi odpowiadają. Z drugiej jednak strony nasze uczestnictwo w tym cyklu jest pod znakiem zapytania – na pewno w tym roku luźniej podchodzimy do tego cyklu i klasyfikacja drużynowa jest dla nas mniej ważna. Jeśli jednak pojawimy się jeszcze na którejś edycji z pewnością powalczymy ;)


Hej! #mtbxcpl jest na Google News - kliknij tu i bądź na bieżąco z tym, co słychać w kolarstwie!


REKLAMA

COMMENTS

DISQUS: 0