Krzysztof Łukasik (Mitutoyo AZS Wratislavia) – Rusza Peleton (PP XCO), Białystok

HomeKomentarze

Krzysztof Łukasik (Mitutoyo AZS Wratislavia) – Rusza Peleton (PP XCO), Białystok

Hej! Na #mtbxcpl piszę o kolarstwie dzięki TOBIE!
Wspieraj mnie, żebym mógł dalej być blisko kolarstwa, robić relacje z zawodów, pisać i zarażać pasją.


Wspieraj Autora na Patronite

Postaw mi kawę na buycoffee.to

Zawsze zastanawiało mnie dlaczego polski początek sezonu XCO już od kilku lat rozgrywany jest w najzimniejszym regionie kraju. Dotychczasowe doświadczenia wskazywały, że w Białymstoku może być tylko albo zimno albo bardzo zimno. Miałem nadzieje, że tym razem będzie inaczej – po ładnej i ciepłej sobocie w niedzielę także liczyłem na podobną aurę w stolicy Podlasia. Niestety, w trakcie podróży okazało się, że wraz z odległością jaka dzieli nas od celu spadały także wskazania samochodowego termometru… Klasyk, powoli zaczynam przekonywać się do tego, że tam nawet w lipcu potrzebna jest zimowa czapka z pomponem :)

Przejdźmy jednak do samej imprezy. Trzeba podkreślić, że lokalesi przygotowali dobre zawody, a trasa z wyjątkiem jednego „przełajowego akcentu” była bardzo fajna. Dużym, pozytywnym zaskoczeniem była spora liczba kibiców zgromadzonych przy trasie. Nie jest to może jeszcze Puchar Świata, ale mam wrażenie, że z roku na rok coraz więcej osób ogląda nasze zawody. Jedyną kwestią będącą rysą na szkle całej imprezy były pewne opóźnienia czasowe.

W końcu jednak wystartowaliśmy :) Pierwsze dwie rundy całkiem dobre – jechałem w prowadzącej wyścig pięcioosobowej grupce. Wszystko wyglądało nieźle, a ja zdążyłem już rozbudzić swój apetyt na dobry końcowy wynik. Niestety na trzecim okrążeniu wszelkie moje plany zostały rozwiane. Chłopaki podkręcili tempo pokazując, że dwa pierwsze okrążenia jechali na „pół gwizdka”, a ja pozostałem z tyłu puszczając jadące przede mną koło. Kolejne rundy przemierzałem więc sam, starając się utrzymywać jak najlepsze tempo. Mimo to z każdą rundą zbliżał się do mnie Maciej Jeziorski, który w końcu doścignął mnie na wjeździe na ostatnie okrążenie. Razem przejechaliśmy finałową rundę i na kresce stoczyliśmy „bratobójczy” pojedynek o 5 miejsce, który udało mi się wygrać i tym samym powtórzyć wynik sprzed roku. Warto wspomnieć też, że rok temu wyścig ukończyłem w podobnych okolicznościach walcząc na finiszu z Patrykiem Kaczmarczykiem.

Na pewno chciałoby się więcej, z drugiej strony dyspozycja ze startu na start wydaje się być coraz lepsza. Następna okazja do ścigania już za niecałe dwa tygodnie w czeskiej Pradze.

fot. Adam Starzyński


Hej! #mtbxcpl jest na Google News - kliknij tu i bądź na bieżąco z tym, co słychać w kolarstwie!


REKLAMA

COMMENTS

DISQUS: 0