Hej! Na #mtbxcpl piszę o kolarstwie dzięki TOBIE!
Wspieraj mnie, żebym mógł dalej być blisko kolarstwa, robić relacje z zawodów, pisać i zarażać pasją.
W miniony weekend zdecydowałem się na udział w LOTTO Poland Bike Marathon w Otwocku. Start miał być domknięciem intensywnego okresu przygotowań w myśl: najgorszy wyścig to i tak najlepszy trening. Początkowo pomysł na ściganie miał być następujący: trzymać się czoła peletonu jak najdłużej się da.
Szybko po starcie okazało się jednak, że taktyka jazdy w peletonie jest zbyt niebezpieczna. Niektórzy z mocnych zawodników mając problem z płynnym pokonywaniem zakrętów, hamowali przy każdej przeszkodzie, żeby na prostej znów przyspieszyć. Zużycie paliwa oscyluje wtedy w okolicach „ekonomicznego” Mustanga z silnikiem V8. Szybko zdecydowałem się wyjść na prowadzenie i na otwockich singlach wrzuciłem swoje tempo.
Dla części startujących płynna jazda była szokiem, a ja z zadowoleniem oglądałem się na „spawający” na każdej prostej peleton. Rozerwanie grupy zaowocowało bardzo dużymi przetasowaniami w stawce i do końca ważyły się losy zwycięzcy. W tej sytuacji zostali za mną Adrian Jusiński, Bartek Grędziński i Piotr Truszczyński (kolejność alfabetyczna :P ), którzy bez problemu ogarnęli techniczne odcinki trasy, jak i trzymali tempo do finału. Piotrek z ułańską fantazją, na grubo ponad 20 km przed metą wystrzelił przed nas robiąc ok. 2 min przewagi. Szacun za wytrzymałość i zimną krew na próbach łatania kapcia (robił to 1 km przed kreską)! Dowiózł wygraną zasłużenie do mety!
Z Bartkiem i Adrianem pożegnałem się praktycznie przed samym stadionem. Finalnie dojeżdżam 4 open. Start potraktowałem treningowo, stąd nieco szalona taktyka. Myślę, że takie rozegranie wyścigu bardzo otwiera rywalizację i zwycięzca nie jest dziełem przypadku, jak czasem bywa przy sprincie z peletonu.
Szczególne podziękowania kieruję w stronę mojej żony i dzieciaków, za towarzyszenie mi przed startem i doping na finiszu <3
P.S. Dzieciaki uwielbiają paprykowe ciasteczka na bufecie, wolą je dużo bardziej niż mój „postartowy” ryż z jabłkami :/
COMMENTS