Hej! Na #mtbxcpl piszę o kolarstwie dzięki TOBIE!
Wspieraj mnie, żebym mógł dalej być blisko kolarstwa, robić relacje z zawodów, pisać i zarażać pasją.
Na każdym kroku podkreślane jest, że Czesław Lang i Lang Team robią najbardziej medialne imprezy kolarskie w Polsce. Fakt – nie podlegający dyskusji. Z pasją i pełnym zaangażowaniem robi Skandia Maraton oraz Tour de Pologne. Kolejny fakt. Robi także, ponieważ to organizator jest „właścicielem” kategorii UCI – jedynego wyścigów kat. C1 w Polsce czyli Maja Race. Dawniej znany jako Grand Prix MTB. Dziś to jedynie wyścig XCE oraz XCO, który firmowany jest nazwiskiem Mai Włoszczowskiej. Kolejny fakt.
To że, medialnie kolarstwo górskie w Polsce jest w czarnej d… nie podlega jakiejkolwiek dyskusji. Każdy z organizatorów organizuje każdą z imprez dla zysku, i to też jest fakt. Fakt, o którym dyskutować nie wolno, bo skoro ktoś pracuje, to kasa mu się należy jak psu buda. Jednak chcąc nie chcąc co jakiś czas słychać lament z tej czy z tamtej strony, że nie ma sponsorów, nie ma zagranicznych zawodników i Bóg sam jeden wie czego jeszcze. Generalnie jest źle a do narzekania są pierwsi wszyscy – i zawodnicy, i opiniotwórcze media branżowe, i oczywiście sami organizatorzy.
Maja Race to bezapelacyjnie najważniejszy obok Mistrzostw Polski wyścig cross country w Polsce. Nie tylko XC, ogólnie w całym światku MTB. Po pierwsze bo Maja jest dziś najlepszą polską zawodniczką, co chociażby udowodniła ostatnio brązowym medalem Mistrzostw Europy. Po drugie, bo jeśli nie ona, a dokładniej jej nazwisko nie podniesie XC w Polsce, to na pewno nie zrobi tego koncert Dody i Mezo.
Niestety dla całego przedsięwzięcia pod nazwą Maja Race nie jest to w żaden sposób impreza komercyjna, która może krótkoterminowo przynieść wymierne korzyści organizacji pod nazwą Lang Team. Dalekowzrocznych osób w Polsce jak na lekarstwo. Dlatego też dziś, na 3 dni przed jej rozpoczęciem (XCE jest już w piątek) w mediach nie można znaleźć ani jednej wzmianki o tej imprezie. Nie wierzycie, polecam wynik w google na hasło „Maja Race” za ostatnie 30 dni – link.
Powyżej zrzut ekranu ze strony grandprixmtb.pl z listą patronów medialnych cyklu. Jest tam też kilka naszych branżowych, które specjalnie przed chwilą jeszcze przejrzałem. Ani jednej wzmianki o Maja Race. Warto zapytań u źródła, ale to wynika prawdopodobnie z faktu, że biuro prasowe Lang Team nie wygenerowało żadnej treści – lepiej poczekać na kopiuj / wklej niż napisać coś samemu. W tym miejscu warto postawić wprost bardzo retoryczne pytanie – jakie są korzyści i obowiązki patrona medialnego?
I tak mija kolejny rok, w którym kolarstwo górskie, mimo ambitnej i zdeterminowanej młodzieży, sukcesów na arenie międzynarodowej powoli zsuwa się po równi pochyłej do niebytu. Bo kolejne szanse na podźwignięcie naszej ulubionej dyscypliny zostały pogrzebane. Teraz można znów tylko płakać nad rozlanym mlekiem…
Pozostaje się tylko cieszyć, że Maja sama zadbała o to, żeby było się z kim ścigać. Na starcie stanie top Pucharu Świata i jednocześnie podium z Berna czyli Tanja Zekelj (Unior Tools Team) oraz Eva Lechner (Colnago Sudtirol). W wyścigu mężczyzn możemy pewnie liczyć na polską czołówkę, która będzie robiła ostatnie przetarcie przed Mistrzostwami Polski. Na stronie grandprixmtb.pl dokopałem się do informacji, że mają się także pojawić koledzy Mai Włoszczowskiej z drużyny Giant Pro XC Team czyli Fabian Giger oraz Emil Lindgren.
Szkoda, że w Parku Paulinum pojawią się tylko najbardziej zagorzali kibice, którzy o Maja Race wiedzą, bo się interesują. Szkoda, że nie pojawią się umiarkowani kibice z Polski, którzy o imprezie pewnie się dowiedzą po jej fakcie. Szkoda, że nie pojawią się Ci, którzy po prostu lubią oglądać sport na najwyższym poziomie. A przecież trasa w Jeleniej Górze jest godna tych z Pucharu Świata, a kobieca rywalizacja będzie na takim samym poziomie jak ta chociażby w Bernie. To będzie piękne show, które obejrzy garstka.
Szkoda, że potem znów będzie lament, że w Polsce nie ma się gdzie ścigać, a kolarstwo jest niemedialne… Jest wręcz przeciwnie – co udowadnia Red Bull podczas Pucharu Świata – tylko ktoś tu, nad Wisłą nie umie wykorzystać jego potencjału. A przecież na mecie mógłby być taki tłum jak na zdjęciu otwierającym ten tekst, zdjęciu z mety w Bernie.
[srp]
COMMENTS