Hej! Na #mtbxcpl piszę o kolarstwie dzięki TOBIE!
Wspieraj mnie, żebym mógł dalej być blisko kolarstwa, robić relacje z zawodów, pisać i zarażać pasją.
Niedzielny wyścig w Słubicach – Mistrzostwa Polski Krajowego Zrzeszenia LZS w Kolarstwie zakończył moją przygodę z przełajami na ten sezon. Przygodę, którą rozpocząłem dopiero minionej jesieni. Po pięciu startach mogę powiedzieć, że jest to świetny sposób na zabicie jesienno-zimowej nudy i ani trochę nie żałuję środków zainwestowanych w nowy sprzęt.
W Słubicach frekwencja wśród starszych panów była znikoma: mastersów I i II można było policzyć na palcach jednej ręki, ale poza mną byli to wytrawni zawodnicy: Piotr Rakiewicz (Gucwa Velo Trainer), Rafał Chmiel (FSD SPORT) – świeżo upieczeni mistrzowie sprzed tygodnia, więc wiedziałem, że muszę po prostu jechać, bo walczyć będę z samym sobą.
Trasa przywitała nas śniegiem, ale po rozjeżdżeniu przez młodsze kategorie świetnie się ubiła, a najdłuższy podjazd dało się w całości wjechać, a jeszcze na objeździe trasy miałem z tym problem.
Cała runda bardzo mi się podobała i bardzo mi odpowiadała: dłuższe podjazdy oraz zjazdy charakterem przypominały lekką rundę XC. Po starcie jechałem swoje czekając grzecznie na napierające kobiety z tyłu, które startowały minutę po nas. Nie jest wstydem być dogonionym przez najlepsze zawodniczki w kraju, bo tylko trzy panie to zrobiły. Na całej trasie czułem fun z jazdy, ponieważ lubię takie warunki i nie odmawiam sobie jazdy przy takiej pogodzie.
Wyścig pomimo dubla ukończyłem na 2. pozycji w swojej kategorii, na dwóch zawodników, co w sumie też jest miłe:)
Jednym słowem wyścigi przełajowe, jeśli są dobrze zorganizowane mają swój urok i klimat, a jazda na rowerze CX daje nowe spojrzenie na kolarstwo w wydaniu mastersko-amatorskim, także wszystkich podobnym sobie szczerze zachęcam do tej odmiany kolarstwa.
COMMENTS