Hej! Na #mtbxcpl piszę o kolarstwie dzięki TOBIE!
Wspieraj mnie, żebym mógł dalej być blisko kolarstwa, robić relacje z zawodów, pisać i zarażać pasją.
Tegoroczne Mistrzostwa Polski na pewno zapamiętam na długo, z racji temperatury, która balansowała na granicy odbycia się zawodów. Jak już ubiegłe lata pokazały, jaka by nie była pogoda na kilkanaście, a nawet kilka dni przed Mistrzostwami to i tak w dniu startu napada śniegu i tak też było tym razem. Nie ukrywam, że nie przepadam za takimi warunkami. Jednak z racji tego, że do Sławna wybrałem się „z marszu”, chciałem się po prostu dobrze bawić.
Po moim ostatnim wyścigu w Katowicach dosyć optymistycznie oceniałem swoje szanse na „blachę” w młodzieżowcach. Chociaż do Sławna przyjechałem zaledwie dzień wcześniej to trasa była mi dobrze znana z poprzednich lat. Wiedziałem, że w takich warunkach kluczowym momentem w wyścigu będzie pierwsze kilkaset metrów. I nie pomyliłem się, chodź sam start wyszedł mi całkiem nieźle (jak na pozycję, z której startowałem) to już po wjeździe w jeden z pierwszych zakrętów powstała karambol.
Gdy już udało mi się dopchać do przyzwoitej pozycji, pod koniec pierwszego okrążenia wywrotka zawodnika jadącego przede mną skutecznie mnie zatrzymała. Niestety podczas upadku, łańcuch nieszczęśliwe się zaklinował i przez chwile, która była dla mnie wiecznością, obserwowałem tylko mijających mnie zawodników. Reszta wyścigu to mozolne przebijanie się do czołówki na przemian z drobnymi potknięciami i poślizgami.
Najciekawsza z całej ponad godzinnej rywalizacji była końcówka ostatniego okrążenia, gdzie niespełna 1-2 km przed metą miałem na wyciągnięcie ręki 7 i 6 pozycje w elicie. Zaryzykowałem i na jednym z bardziej stromych, krótkich podjazdów gdzie reszta podbiegała postanowiłem podjechać. Skończyło się zjechaniem na tyłku na sam dół :D W tamtej chwili prawie straciłem brązowy medal w U-23. Jednak jak to mówią, kto nie ryzykuje ten nie pije szampana. Szybko się pozbierałem i dogoniłem jeszcze Adama Żubra i nawet udało mi się go przechytrzyć po przeszkodach. Jednak rywal okazał się lepszy na finiszu wystawiając mi koło na kresce.
Co do samego startu jestem zadowolony z wyniku z racji okresu treningowego, w którym się obecnie znajduje i małego incydentu z wirusem na niespełna tydzień przed zawodami. Podczas wyścigu miałem także okazję pierwszy raz ścigać się „na tarczach” w zimę i przyznam, że komfort jazdy jest nieporównywalny ze zwykłymi hamulcami. W nowym sezonie pójdę za ciosem i po dobrym debiucie na szosie postaram się pokazać z jeszcze lepszej strony. Przede mną dwa miesiące solidnych treningów w Polsce, a już w połowie marca z odmłodzonym składem ekipy TC Chrobry Scott Głogów wylatuje na zgrupowanie do Hiszpanii szlifować formę przed pierwszym startem w tym roku, którym nietypowo będzie etapówka.
COMMENTS