Jonasz Stelmaszyk (Renault Team) – ME CX Masters, Słowacja

HomeRóżności

Jonasz Stelmaszyk (Renault Team) – ME CX Masters, Słowacja

Hej! Na #mtbxcpl piszę o kolarstwie dzięki TOBIE!
Wspieraj mnie, żebym mógł dalej być blisko kolarstwa, robić relacje z zawodów, pisać i zarażać pasją.


Wspieraj Autora na Patronite

Postaw mi kawę na buycoffee.to

Nigdy nie pisałem, a czytać dość często czytałem komentarze postartowe. Nigdy nie uważałem, żeby było o czym pisać. Nawet jak miałem dobry wyścig to albo były to regionalne zawody których w kraju jest mnóstwo albo to Puchar Litwy – ale w tym przypadku nikt w Polsce nie wierzy w ich tempo. No może poza Pawłem Arciszewskim, który na dwóch startach zobaczył gwiazdy ;) Teraz jest okazja, być może ostatnia taka…

Mastersi nie Mastersi, Mistrzostwa Europy to Mistrzostwa Europy. Reprezentuje się kraj, jest o czym pisać! Doświadczenie w przełajach mam kilkunastu godzinne, stąd w niuanse techniczne zagłębiać się nie mogę. Miałem dwa tygodnie na to, żeby się do tego startu przygotować (na dwóch różnych rowerach) więc MOC i technika była ostatnio grana. Jako fan jazdy na kole w czwartej strefie wiedziałem, że wypluję sobie płuca na tym CXie, ale człowiek teorii się nie boi więc wszedłem w ten deal.

Tydzień temu po odhaczyłem pierwszy start (w Ełku, nie bolało bo to był na maxa treningowy układ) więc do Trnavy jechałem jako doświadczony zawodnik ;) O wyścigu powiem tak: 5-30 sekund sprintu na 2-6 sekund luzu i tak przez 54 minuty. Gdzieś od 4 minuty jechałem już na bombie ;) Przez trzy pełne kółka (na 8) trzymałem się dzielnie koła czwartego zawodnika, ale potem na prostej startowej (!!!) kolega mnie zerwał.

Wtedy uświadomiłem sobie, że płuca są tak zagotowane że w pojedynkę nie dokręcę do mety przed tą całą bandą pędzącą za mną (starsza kategoria startowała 30 sekund za mną), więc czas zacząć nadrabiać czymś innym, ale czym? Mocy już takiej w nogach nie ma, więc zostaje … technika :) Ryzykowałem na każdym zakręcie, żeby urwać chodź sekundę, a biorąc pod uwagę ilość zakrętów tych sekund się zbiera. Uff udało się, doczłapałem się do mety na siódmym miejscu. Wbrew pozorom równe tempo, wstydu nie ma….można kończyć sezon.

Narozrabiałem w tym sezonie tymi treningami i coweekendowymi startami, więc w nagrodę dla żony znalazłem pracę…..we Włoszech na Gardzie. Tak więc do zobaczenia na Bike Festivalu w Rivie!


Hej! #mtbxcpl jest na Google News - kliknij tu i bądź na bieżąco z tym, co słychać w kolarstwie!


REKLAMA

COMMENTS

DISQUS: 0