Hej! Na #mtbxcpl piszę o kolarstwie dzięki TOBIE!
Wspieraj mnie, żebym mógł dalej być blisko kolarstwa, robić relacje z zawodów, pisać i zarażać pasją.
Bez wątpienia maraton w Jeleniej Górze był dla mnie priorytetowym startem w sezonie. Wiedziałam, że czeka mnie bardzo ciężki wyścig i aby przejechać dystans Giga trzeba być dobrze przygotowanym nie tylko fizycznie, ale i psychicznie. Trasa była wymagająca, długie podjazdy, kilka technicznych, kamienistych zjazdów. I tu niestety nie obyło się bez upadku. Upalna pogoda dodatkowo potęgowała zmęczenie. Od samego początku starałam się jechać swoim równym, miarowym tempem, nie oglądając się na resztę stawki. I tak na szczyt pierwszego morderczego podjazdu „Łopata“ wjechałam jako pierwsza, zdobywając przewagę.Kolejne kilometry pokonywałam już samotnie. Upał dawał się we znaki, brakowało wody, jednak chęć dowiezienia pierwszego miejsca do mety była ogromna. Kilometry ubywały, a ja wiedziałam, że cel jest coraz bliżej. Końcówka trasy okazała się płaska i szybka, a to mi zdecydowanie odpowiada. Gnałam do mety co sił w nogach, oglądając się od czasu do czasu za siebie. Linię mety przekraczałam ze łzami w oczach, towarzyszyło mi mnóstwo pozytywnych emocji, a zmęczenie jakby na chwilę odpuściło. Niesamowite uczucie, kiedy na ceremonii dekoracji zakładasz koszulkę z orłem na piersi- koszulkę Mistrza Polski.
COMMENTS