Hej! Na #mtbxcpl piszę o kolarstwie dzięki TOBIE!
Wspieraj mnie, żebym mógł dalej być blisko kolarstwa, robić relacje z zawodów, pisać i zarażać pasją.
Ten weekend czyli 14-15 maj zapowiadał się dla mnie bardzo ciężko ponieważ w sobotę start w Łodzi, a na drugi dzień trudny górski maraton w Kluszkowcach i te wcześniejsze złe informacje o pogodzie, które niestety się sprawdziły nie ułatwiły jazdy, ale w tej dyscyplinie nie jeżdżą ludzie o słabym charakterze.
W sektorze ustawiłem się pod koniec stawki. Na rozgrzewce wiedziałem, że jest długi odcinek asfaltowy, więc byłem spokojny – jest czas na wyprzedzanie. Początkowe kilometry były bardzo szybkie, pierwsze wzniesienia zaczęły się na około 10 km i tam na z jednych z podjazdów spróbowałem ataku, tak żeby trochę rozciągnąć peleton. Okazało się trochę błędem, bo kosztowało mnie to lekki kryzys. Całe szczęście dałem radę i zacisnąłem zęby, żeby przytrzymać mocne tempo Bartka Borowicza (widać, że zawodnik się nie oszczędzał i dawał mocne zmiany).
W końcu uformowała się grupka 7 zawodników, a współpraca dobrze się układała. Dojechaliśmy do rozjazdu mega/giga. Skontrolowanie przebiegu kto wybrał dystans giga, a było to trzech zawodników z TRW i jeden z Kross Centrum Rowerowe Olsztyn, chwila rozluźnienia jedzenia picia i rura dalej. Konkretny atak poszedł od Łukasza Góralewskiego na 15 km do mety. Jego kolega z drużyny próbował mnie urwać i pewnym momencie mu to się udało, ale ja tak lekko nie odpuściłem. Dojechałem do niego od razu atakując. Wtedy zaczęła się ciężka, interwałowa końcówka.
Mój atak był na tyle mocny, że dojechałem do Łukasza, minąłem go i ostatnie 5 km jechałem samotnie do mety.
COMMENTS