Mitutoyo AZS PWR MTB Team komentuje start w Dolsku

HomeKomentarzeDuda Cars TP-Link Rybczyński

Mitutoyo AZS PWR MTB Team komentuje start w Dolsku

Hej! #mtbxcpl jest na Google News - kliknij tu i bądź na bieżąco z tym, co słychać w kolarstwie!


REKLAMA


mitutoyo azs politechnika warszawska piotr majer dolsk grand prix wielkopolskiDrużyna kolarska Mitutoyo AZS Politechnika Wrocławska rozpoczęła sezon startów w maratonach MTB w bardzo gościnnym i przyjaźnie nastawionym do kolarzy Dolsku w Wielkopolsce. Z powodu szeregu odwołanych imprez, w tym Bike Maratonu w naszym rodzinnym mieście, wykorzystaliśmy wolny termin 21 kwietnia i liczną grupą zjawiliśmy się na starcie Grand Prix Wielkopolski w maratonach MTB otrzymując zaproszenie od samego organizatora imprezy pana Wojciecha Gogolewskiego. Czołowi zawodnicy naszej ekipy potraktowali ten start jako dobre przygotowanie do intensywnych i krótkich wyścigów cross-country, dlatego też startowaliśmy głównie na dystansie MINI liczącym blisko 40 km. Świetnie zaprezentował się Patryk Kaczmarczyk, który po zaciętej walce na finiszu musiał jednak uznać wyższość Borysa Górala i dojechał na 2 miejscu OPEN. Natomiast już samotnie na metę kilka sekund później wpadł Łukasz Klimaszewski na 3 pozycji, mając blisko 30 sekund przewagi nad kolejnym zawodnikiem. Świetnie jechał od samego początku Rafał Adamczyk, który przez ponad 20 kilometrów prowadził czołową grupę nie pozwalając się wyprzedzić. 

„Niestety parę km przed metą złapała mnie ogromna kolka czego skutkiem było zwolnienie i tym samym odpadnięcie od czołowej grupy. Prawdopodobnie na skutek połknięcia powietrza razem z izotonikiem. Na kilometr przed metą dopadła mnie grupka pościgowa i z niej też przegrałem sprint na finiszu.” – tłumaczy swoje 7. miejsce Rafał.

Dobrze zaprezentował się także Tomasz Pohorecki na dystansie MEGA 70 km, który w kategorii M3 dojechał na 10 pozycji, 22 OPEN przyjeżdżając razem z Mateuszem Rybczyńskim.

15-osobowa ekipa z Politechniki Wrocławskiej była bardzo widoczna, dzięki czemu zainteresował się nią nawet sam pan Kurek, który doskonale prowadził zawody i udzielał wielu ciekawych informacji o zawodnikach z różnych drużyn, znając wielu osobiście, gdyż z kolarstwem związany jest blisko 40 lat!

Nasi zawodnicy bardzo chwalili organizację imprezy – bardzo dobre oznakowanie trasy, w wielu miejscach osoby zabezpieczające i kierujące grupki, które na płaskich terenach Wielkopolski nieraz osiągały prędkości 35-40 km/h w terenie. Trasa jak na warunki wielkopolskie miała zróżnicowane podłoże – piach, leśne ścieżki, asfalt, jednak w głównej mierze płaska, z kilkoma podjazdami po trawie – agrafki, które pozwalały kibicom dłużej obserwować zawodników. Sprawnie przeprowadzone zapisy i wydawanie numerów startowych oraz bardzo ciekawa lokalizacja startu na obszarze Villa Natura sprawiły że były to bardzo udane zawody zarówno dla startujących jak i kibiców licznie zgromadzonych w tą słoneczną niedzielę.

Następny start zawodników Mitytoyo AZS Politechnika Wrocławska z grupy XC to Puchar Czech w Teplicach (kat. UCI C2) w najbliższą sobotę 27 kwietnia. Trzymajcie kciuki!

Poniżej z kolei komentarze samych zawodników:

Patryk Kaczmarczyk:

Maraton ten był męczący głównie z uwagi na liczne koleiny, które przy wysokich prędkościach stanowczo utrudniały jazdę. Od początku czołówka narzuciła wysokie tempo, m.in nasz klubowy kolega Rafał Adamczyk. Problemy ze sprzętem (których sam jestem sobie winien) oraz błędy nie pomagały utrzymać się w czołówce, którą to co chwilę musiałem gonić. Ze zdobytego miejsca nie sposób być niezadowolonym, udało się dojechać na 2. pozycji choć zabrakło raptem 5 metrów do zwycięstwa. Czuję pewien niedosyt, nie jestem w pełni zadowolony ze swojej jazdy. Wiem że można było pojechać lepiej taktycznie, w szczególności że w drugiej fazie wyścigu, w peletonie nie byłem sam. Jechaliśmy we trzech: ja, Rafał i Łukasz. Jestem w początkowej części sezonu, zatem jeszcze wszystko przede mną. 

Łukasz Klimaszewski:

Największe wyzwanie w trakcie wyścigu stanowił silny wiatr na otwartych przestrzeniach. Początek wyścigu trochę przespałem, jednak po kilku kilometrach samotnej walki z wiatrem dogoniłem prowadzącą grupę. Dalej, prawie do samej mety, jechałem z Rafałem i Patrykiem, we trzech prowadząc wyścig. Na ostatnich kilometrach tempo wyraźnie wzrosło, a czoło peletonu cały czas sie tasowało. Ostatecznie, po zaciętym finiszu zawody ukończyłem na przyzwoitym 3. miejscu ze stratą 6 sekund do lidera.

Piotr Majer:

Płasko, sporo piachu i szybko, ale mimo to zdecydowanie bez taryfy ulgowej. Dobra wspólna rywalizacja, a także możliwość sprawdzenia się z wielkopolską elitą maratonów. Pogoda dopisała słonecznym i bezchmurnym niebem, choć jeszcze zimne powietrze i silne porywy wiatru nie pozwalały zapomnieć, że nie wygrzewać się przyjechaliśmy. Zawodnicy teamu spisali się dosłownie na medal, a nawet dwa, co cieszy. Udane zawody, udana rozgrzewka i sprawdzenie swoich możliwości na otwarciu sezonu.

Wojciech Pawłowski:

Pierwszy start w sezonie, który miał powiedzieć „na czym stoję po zimie”. Na wynik końcowy duży wpływ miał początek wyścigu, szybkie przedostanie się do przodu i załapanie do dobrego pociągu, a później utrzymanie równego tempa. Na trasie nie było elementów, które wymagały techniki i prawdę mówiąc trochę tego zabrakło. Jednak te braki nie sprawiły, że wyścig stał się nudny. Jazda w koleinach, czy na „wybijającej z równowagi” nawierzchni blisko koła poprzedzającego zawodnika, dawała dostatecznie sporo zajęcia. Na pewno po tym wyścigu w pamięci zostanie ostatni, chyba zrobiony na przysłowiowe dobicie, podjazd w kopnym piasku oraz niezliczona ilość luźnych patyków na trasie, z czego wiele lądowało w kołach rowerów.

 Bartosz Krzyśko:

Pierwsze koty za płoty… Dolsk – miało być płasko, szybko i dużo piachu. Do tego doszedł wiatr, który na otwartych przestrzeniach dawał się mocno we znaki. Kluczowym elementem było załapanie się do dobrego „pociągu”. Trasa dosyć urozmaicona, nawet bardzo jak na warunki wielkopolski.

 Barbara Krzyśko:

Maraton w Dolsku otworzył mój zeszły i tegoroczny sezon i jak to na pierwszy start w roku przystało musiał dać mi mocno w kość. Otwarte przestrzenie, na których wieje i płaskie trasy, gdzie nie można odpuścić sobie kręcenia nawet na chwilę nie należą do moich ulubionych, a tak właśnie wyglądał dolski maraton. Był to fajny sprawdzian na początek sezonu, żeby jeszcze dopracować formę. Porównując z zeszłoroczną edycją – poziom poszedł w górę zarówno na tle organizacyjnym (sprawniejsze wydawanie numerów), sportowym (przyjechało więcej dobrych zawodników) jak i trudności trasy (dwa razy zjazd i podjazd na Trąbinku, mogłoby być takich więcej).

 Mateusz Madej:

Płaski wyścig i wietrzna pogoda podpowiadały, że dobry pociąg to podstawa, więc ruszyłem bardzo mocno, by przebić się jeszcze bardziej do przodu. Nie wiedziałem, czy wystarczy mi pary do końca, ale plan był taki: póki mogę – jadę, a bardzo dobrze czytam swój organizm. Udało mi się przejechać cały dystans jednakowym, mocnym tempem i wypluwając już płuca, zakończyć finisz z 3 osobowej grupy na pierwszym miejscu, zyskując 7 sekund przewagi. Jestem bardzo zadowolony ze swojej jazdy i dobrej organizacji maratonu – tu trzeba pochwalić gospodarzy za dobrze oznakowaną i pilnowaną trasę, która była wyznaczona optymalnie wykorzystując warunki lokalne.

 Marcin Kowal

Trasa poprowadzona była w znacznej większości płaskimi ścieżkami i drogami co sprawiało, że nie dało się ani na chwilę poluzować tempa. Odległe ustawienie się od linii startu i słaby początek spowodowało, że przez cały wyścig musiałem gonić i przedzierać się w górę stawki jadąc samotnie lub w trzyosobowych grupkach. Ostateczny wynik średni, ale za to na zawodach panowała sympatyczna atmosfera, a organizatorzy się spisali bardzo dobrze.

Więcej o drużynie możecie dowiedzieć się pod tymi adresami:

[srp]

Hej! Na #mtbxcpl piszę o kolarstwie także dzięki Tobie! Spodobał Ci się przeczytany tekst? Wspieraj mnie, żebym mógł dalej być blisko kolarstwa, robić relacje z zawodów, pisać i dzielić się pasją.


Wspieraj Autora na Patronite

Postaw mi kawę na buycoffee.to

REKLAMA

COMMENTS

DISQUS: 0