Hej! Na #mtbxcpl piszę o kolarstwie dzięki TOBIE!
Wspieraj mnie, żebym mógł dalej być blisko kolarstwa, robić relacje z zawodów, pisać i zarażać pasją.
W tym roku postanowiłam nieco urozmaicić czas jesienno-zimowy biorąc udział w wyścigach przełajowych. Myśl tą trochę zaszczepił we mnie Pan Ryszard Pawlak, który na Mistrzostwach Świata w maratonie rzucił taki temat, że „jedziemy przełaje”. Oczywiście było to żartem i do przemyślenia. I oczywiście na początku odrzuciłam tę myśl, ale z mijającym czasem i wraz z zbliżaniem się sezonu przełajowego wiedziałam, że wezmę udział w tych zawodach.
Kilka z głównych moich powodów które o tym zaważyły to :
– aktywny okres zimowy – czuję, że mi tego brakuje
– inny rodzaj wysiłku („odmulenie” po maratonach )
– inny rodzaj wyścigu, inny rower, inne trasy… wszystko inne :)
Sezon przełajowy ostatecznie rozpoczęłam w pierwszej połowie listopada. Chwilę wcześniej dostałam rower – jakże inny od górala :)
Początek był zabawny, jakbym uczyła się jazdy na rowerze na nowo. Ale teraz naprawdę jazda na nim sprawia mi przyjemność, bo mogę wszędzie wjechać i to nie tracąc szybkości! Chwyt za „baranka” i gnam na zajęcia przez szosę, szutry, bezdroża, pola i ścieżki rowerowe Warszawy ;)
Wracając do startów to rozpoczęłam Pucharem Polski w Kotle, tak więc za mną już 10 strartów. Najbardziej podobała mi się trasa w Bytowie, bardziej siłowa, w lesie i nad jeziorem, przypominająca może XC ;), a najmniej w Kotle, gdzie trasę mogę porównać do szosowego kryterium po kwadracie.
Ostatnie mikołajkowe zawody odbyły się w Sławnie na trasie przygotowanej przez Przemka Gierczaka i jego drużynę LKK LUKS Sławno. Trasa bardzo pokręcona i techniczna, zaskakujące elementy typu „ślimak” czyli niekończący się zakręt w lewo, a na drugi dzień w prawo, bo w niedziele trasa zawodów była w przeciwną stronę, co okazało się bardzo dobry pomysłem. I w końcu trochę błota, choć za tym akurat nie tęsknie.
Zawody sobotnie i niedzielne ukończyłam odpowiednio na trzecim i drugim miejscu. W niedzielę było nieco ciężej ;) I to chyba była najciekawsza rywalizacja jak do tej pory, bo do ostatnich metrów trwała walka o miejsca na podium. Razem z Martą Turoboś, Magdą Hałajczak i Patrycją Lorkowską tasowałyśmy się do samego końca, a ja wyszłam z tej walki zwycięsko. No prawie …. bo Olga Wasiuk tradycyjnie niezwyciężona :)
W najbliższym czasie czekają mnie starty w Ełku, Białymstoku i ostatni przed Świętami Lublin. Tam wyścig odbędzie się na trasie przyszłych Mistrzostw Polski ( 9-10 styczeń).
Po Świętach moim pierwszym startem będą właśnie Mistrzostwa Polski. Medal byłby miłym akcentem tej przełajowej tegorocznej przygody :)
COMMENTS