Hej! Na #mtbxcpl piszę o kolarstwie dzięki TOBIE!
Wspieraj mnie, żebym mógł dalej być blisko kolarstwa, robić relacje z zawodów, pisać i zarażać pasją.
Z Pruchnikiem mam same dobre wspomnienia. W ubiegłych latach wygrywałem tutaj zarówno na mega, jak i na giga. Ponadto sam maraton jest doskonale zorganizowany ze świetnie oznaczoną trasą!
Niestety tradycji nie stało się zadość i tym razem musiałem się zadowolić 3. miejscem, choć walczyłem o zwycięstwo do ostatnich kilometrów przed metą.
Już od pierwszych podjazdów uformowała się czołowa grupa, w której zawodnicy między sobą walczyli o końcowe triumfy na poszczególnych dystansach. Bardzo mocne tempo nadawał nieznany nam młody zawodnik z Ukrainy. Udawało mi się zabierać z nim w odjazd na stromych podjazdach, ale na płaskich fragmentach trasy, gdzie trzeba było mocno manewrować rowerem między olbrzymimi koleinami i kałużami z błotem byliśmy dościgani przez resztę watahy.
W zasadzie wyścig według takiego scenariusza toczył się aż do m.w. 5 kilometra przed metą, kiedy ostatecznie nie wytrzymałem szarpanego tempa kolegów i zostałem urwany. Starałem się nadal mocno jechać do mety, ale nie wystarczyło to na dogonienie rywali, którzy zachowali więcej sił na końcowe kilometry.
Pomimo dopiero 3. lokaty mogę być zadowolony ze swojej jazdy, tym bardziej że ostatnie 2 tygodnie bardzo mocno przetrenowałem szykując się do wyścigu etapowego Sudety MTBChallenge, więc czego jak czego, ale świeżości w Pruchniku na pewno nie miałem…
Ponadto w naszej ucieczce tempo było naprawdę solidne, gdyż kolejny 4. zawodnik na mega przyjechał na metę dopiero ponad 5 minut za nami, mimo stosunkowo szybkiej i krótkiej trasy!
Na osłodę pozostaje mi zwycięstwo w kategorii M3 oraz rewelacyjny posiłek regeneracyjny na mecie: łosoś z frytkami i zimne piwko! ;)
COMMENTS