Hej! Na #mtbxcpl piszę o kolarstwie dzięki TOBIE!
Wspieraj mnie, żebym mógł dalej być blisko kolarstwa, robić relacje z zawodów, pisać i zarażać pasją.
Rower do wszystkiego. Tak przynajmniej twierdzi Specialized. Prawie. Po wyciągnięciu z kartonu i zmontowaniu miałem nie lada zgryz patrząc na Sirrus’a. Ani to szosa, ani przełaj, ani trekking ani góral. Więc co? To co się rzuca w oczy to przede wszystkim prosta kierownica. Jeszcze jej nie zmierzyłem, ale ma co najmniej 70 cm. Do tego rogi! Napęd też nie byle jaki – SRAM Force (40T) połączony z SRAM X1 – całość 1×11 (10-42T). Do tego opony – prawie łyse jak w szosie. Znowu prawie, bo jak się przyjrzeć to jednak na bokach mają trochę bieżnika, który się przydaje, zwłaszcza na zakrętach. No i rama. Karbon, ale z wkładkami tłumiącymi Zertz. Można dyskutować ile to daje i czy w ogóle to coś daje. Dzień wcześniej jeździłem na szosie – 8 atmosfer w kołach, karbonowa rama, a niestety czułem każdą nierówność. Wsiadając po raz pierwszy na Sirrusa poczułem dużo większy komfort – w kołach max 6 atmosfer, do tego naprawdę wygodna pozycja z prostą kierownicą i ten Zertz – to naprawdę działa. Komfort bliski temu na rowerze górskim. I prędkość. Nie zdążyłem się obejrzeć a Sirrus bez większego wysiłku rozkręcił się do 30 kmh.
Ten rower idzie jak złe!
Oferta rowerów „multi-use” Specialized dla mężczyzn (Sirrus) tu, a dla kobiet tu.
COMMENTS